15 listopada 2015

Szczepienia ochronne: jak rozmawiać z rodzicami

Małgorzata Solecka

Pediatrzy i lekarze rodzinni coraz częściej spotykają się z obawami albo niechęcią rodziców wobec szczepień.
Od ich reakcji i umiejętności poprowadzenia rozmowy zależy, czy dziecko opuści gabinet zaszczepione, a rodzice – uspokojeni, czy też grono dzieci nieszczepionych ze względu na decyzję rodziców powiększy się o kolejnego malucha.

O kluczowej roli pediatrów i pozostałych lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej w kształtowaniu świadomości rodziców na temat szczepień ochronnych przekonują od lat konsultanci krajowi i wojewódzcy pediatrii, wakcynolodzy i immunolodzy. Obserwujemy zmiany struktury grupy, która nie szczepi dzieci. Jeszcze dziesięć lat temu wśród głównych powodów nieszczepienia dzieci wymieniano patologiczne warunki rodzinne, brak środków finansowych na dojazd do przychodni, niewiedzę rodziców dotyczącą obowiązku szczepienia dziecka zgodnie z kalendarzem szczepień ochronnych. Dziś – czego dowodzą dane demograficzne – największy odsetek niezaszczepionych dzieci notowany jest w wielkich miastach. A rodzice podejmują decyzję o nieszczepieniu w oparciu o informacje pozyskane w Internecie, ze stron ruchów antyszczepionkowych, ale również w oparciu o to, co słyszą w mediach lub w gabinetach medycyny niekonwencjonalnej, od specjalistów leczących przy użyciu środków homeopatycznych. Również, niekiedy, od lekarzy.
– Ci, którzy mają wątpliwości w sprawie szczepień, to nie są rodzice niedbający o swoje dzieci! – tłumaczyła podczas wrześniowej konferencji zorganizowanej przez Fundację Watch Health Care dr n. med. Hanna Czajka z WSS Dziecięcego im. św. Ludwika w Krakowie. – Zdecydowaną większość osób sceptycznie nastawionych do szczepień stanowią rodzice, którym dobro dziecka leży głęboko na sercu, którzy chcą dla niego jak najlepiej.

Rozmowa z rodzicami
Dlatego lekarze nie powinni, nie mogą zamykać się na rozmowę z rodzicami. – Chcąc rozwiązać problem, należy dążyć do wyjaśnienia źródeł obaw opiekunów dziecka, a do tego niezbędne jest pozytywne nastawienie lekarza do rodziców – podkreślała dr Czajka. Przyznała jednocześnie, że postawy rodziców różnią się diametralnie.
Niechętni szczepieniom potrafią być rodzice, do których stosunkowo łatwo trafić, przedstawiając rzetelne dane na temat skuteczności szczepień i – przede wszystkim – niebezpieczeństw związanych z nieszczepieniem dziecka, ale również tacy, do których nie trafiają żadne argumenty. – Trzeba ich wysłuchać i rzeczowo przedstawić fakty przemawiające za szczepieniami – radziła. A jeśli rodzice nie zgadzają się na szczepienia lub chcą szczepić dziecko z opóźnieniem? – Trzeba szczepić w taki sposób, na jaki uzyska się zgodę. Jednocześnie jednak wyraźnie podkreślać, że to nie jest wspólna decyzja lekarza i rodziców, tylko samych rodziców – przypominała dr Hanna Czajka. Lekarz nie może decyzji o odkładaniu lub ograniczaniu szczepień legitymizować, bo jeśli dziecko zachoruje zanim zostanie zaszczepione, na niego spadnie odpowiedzialność za brak szczepienia.
To przede wszystkim dotyczy szczepień określanych jako obowiązkowe, choć wakcynolodzy postulują, by słowo „obowiązkowe” zastępować słowem „powszechne”. – Nie można przeciwstawiać szczepień obowiązkowych szczepieniom zalecanym, tak jak robi się obecnie. Taka nomenklatura potęguje chaos. Część rodziców uważa, że szczepienia „obowiązkowe” nie są zalecane, że są wykonywane gorszymi, mniej bezpiecznymi preparatami. Wszystkie szczepienia są zalecane! – przekonywał podczas tej samej konferencji dr n. med. Paweł Grzesiowski.

Nie zniechęcać
Lekarz nie powinien rodzica zniechęcać do szczepień, jeśli nie ma uzasadnionych przeciwwskazań medycznych. Niestety, tak się czasami dzieje. W październiku zapadł wyrok w głośnej sprawie śmierci Jasia Olczaka, który zmarł na sepsę z powodu powikłań po ospie wietrznej. Na ławie oskarżonych zasiadło sześcioro lekarzy, którzy siedem lat temu na przełomie grudnia i stycznia zajmowali się chorym trzylatkiem – od wizyt domowych po oddział intensywnej terapii. Wszyscy lekarze wnosili o uniewinnienie. Każdemu z nich prokuratura zarzucała narażenie chłopca na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia. Choć formalna treść zarzutu była taka sama, prokurator przyznał, że lekarze popełniali różne błędy i różna jest skala ich winy. Czterech spośród nich sąd uznał za winnych.
Wyrok nie jest prawomocny.

Konsekwencje braku szczepienia
Do tragedii mogło nie dojść. I nie chodzi tylko o to, że każdy z oskarżonych lekarzy mógł rozpoznać u chłopca powikłania po ospie, mógł zlecić badania. Szczepienie przeciw ospie miała odradzić rodzicom lekarka opiekująca się ich dziećmi. Mówiła o tym mama zmarłego chłopca – i w mediach, i podczas procesu. – Jasio, który błąkał się między szpitalami, zmarł z powodu powikłań po ospie wietrznej. Myślę, że to wystarczy jako jedyny komentarz. To była posocznica paciorkowcowa jako powikłanie po ospie. Nie padło prawidłowe rozpoznanie właśnie dlatego, iż uważano, że „ospa, parę pęcherzyków, trywialna sprawa. Boli noga? Eee, boli po prostu”. A to był pełzający już paciorkowiec – mówił w obszernym wywiadzie dla portalu eDziecko.pl doc. dr n. med. Wojciech Feleszko, pediatra i immunolog. – Kto ma gwarancję, że jak jego nieszczepione dziecko zachoruje, trafi akurat do lekarza, który pozna, co mu dolega? – pytał.
Niezależnie od wyroku, jaki zapadł w tej sprawie, niezależnie od stopnia winy czy też niewinności oskarżonych lekarzy, pierwotną przyczyną tragedii był brak szczepienia.
Aby umieć rozmawiać z rodzicami i nie bać się pochodzących najczęściej z Internetu dowodów szkodliwości szczepionek, lekarz prowadzący program szczepień ochronnych powinien znać najnowsze informacje na ten temat. – Wiedza o szczepieniach musi być aktualna – przypominał dr Paweł Grzesiowski, zachęcając pediatrów i pozostałych lekarzy POZ nie tylko do uczestnictwa w kursach i konferencjach, ale również do stałego śledzenia publikacji książkowych i prasowych.

Nowoczesne szczepionki
Wkrótce lekarze, prowadzący program szczepień ochronnych, otrzymają nowe argumenty, które mogą pomóc w skuteczniejszym przekonywaniu rodziców. Uchwalona przez Sejm ustawa, przenosząca finansowanie szczepień z budżetu ministra zdrowia do NFZ i rozszerzająca kalendarz szczepień finansowanych ze środków publicznych, została podpisana przez prezydenta. Polska, jako jeden z ostatnich krajów w Unii Europejskiej, zacznie szczepić dzieci nowoczesnymi szczepionkami skojarzonymi. Wszystkie dzieci mają być też szczepione przeciw pneumokokom. Będą to pierwsze zasadnicze zmiany w kalendarzu szczepień ochronnych od dekady.
Według prof. Andrzej Radzikowskiego, pediatry i gastroenterologa, w polskim kalendarzu szczepień ochronnych najbardziej brakuje właśnie tych ostatnich szczepionek. Są dostępne dla rodziców odpłatnie, na refundację mogą liczyć dzieci z grup ryzyka lub mieszkające w gminach, które – jak np. Kielce – decydują się na podjęcie wysiłku finansowania szczepień przeciw pneumokokom dla wszystkich małych mieszkańców. Według WHO pneumokoki wywołują najwięcej bakteryjnych chorób – zapalenie ucha, płuc, ale również zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, posocznicę. Szczepienia przeciw pneumokokom są refundowane nie tylko w zamożnych krajach Unii Europejskiej, ale również w Czechach, Bułgarii, na Słowacji i na Węgrzech. – Od 2014 r. szczepienia te gwarantuje wszystkim dzieciom również Rosja! – mówił prof. Radzikowski podczas konferencji. Polska będzie je refundować dla wszystkich dzieci nie wcześniej niż w 2017 r.

Archiwum