13 maja 2020

Jak niszczyć wirusy?

Z prof. dr. hab. Andrzejem Piekarowiczem, emerytowanym kierownikiem Zakładu Wirusologii UW, rozmawia Małgorzata Skarbek.

Czy na przestrzeni lat pana pracy wzrosły możliwości pokonywania chorób wywoływanych przez wirusy?

W latach 50. ubiegłego wieku, gdy studiowałem na Uniwersytecie Warszawskim, w Polsce wybuchła epidemia choroby Heinego-Medina, wywołanej przez wirusa polio. Jej pokonanie nastąpiło dzięki pomocy udzielonej przez prof. Hilarego Koprowskiego, w postaci dostarczenia ogromnej liczby dawek opracowanej przez niego szczepionki przeciwko wirusowi polio. Szeroko zakrojona akcja szczepień ochronnych zatrzymała dalsze rozprzestrzenianie się epidemii. Utrzymanie przez kolejne lata, aż do dzisiaj, obowiązku szczepień przeciwko polio pozwoliło na zminimalizowanie liczby zachorowań. Dotyczy to nie tylko Polski, ale prawie wszystkich krajów na świecie.

Niedługo po tym, jak ukończyłem studia, w 1963 r., doszło do wybuchu epidemii ospy, która zaczęła się we Wrocławiu. Szczepienia ochronne, prowadzone na świecie od początku XIX w., nie powstrzymały epidemii wywołanej przez wirusa „przywiezionego” do Polski z Indii lub Pakistanu. Rozwój epidemii został zatrzymany dzięki innej strategii – ścisłej kwarantannie wszystkich chorych oraz osób, które się z nimi stykały. Utworzono dla nich specjalne izolatoria, nie mogli spotykać się z nikim, z wyjątkiem pracowników służby zdrowia i ochrony. Być może były to drakońskie metody, ale – jak kiedyś stwierdził jeden z koordynatorów tej akcji, prof. dr Mirosław Kańtoch – jedyne skuteczne w takiej sytuacji.

Do epidemicznych chorób zakaźnych należy też grypa tzw. sezonowa lub wywoływana przez nowo pojawiające się typy wirusa. Były one powodem epidemii w latach 1957–1958 (grypy azjatyckiej), w latach 1968–1969 (grypy Hongkong), grypy „ptasiej” i „świńskiej”. Ich zasięg, liczba zakażonych osób (1–1,5 mln w czasie grypy azjatyckiej, 150–180 tys. w czasie grypy „ptasiej”) oraz liczba zgonów wykluczały zastosowanie ścisłej kwarantanny, ale zostały opanowane dzięki szczepieniom ochronnym i lekom przeciwko wirusowi grypy w XXI w. Dzięki szczepieniom ochronnym zlikwidowano też epidemie o mniejszej skali, np. odry, różyczki, świnki itp.

W czym leży największa trudność walki z tymi chorobami?

Osiągnęliśmy znaczny postęp w leczeniu znanych chorób wirusowych, ale wciąż stajemy przed kolejnymi wyzwaniami. Choroby wywołują nowo pojawiające się (ang. emerging) wirusy, np. wirus HIV, wirus ebola, wirus zicca, nowe typy wirusa grypy czy coronawirusy, przeciwko którym nie udało się stworzyć skutecznej szczepionki i tylko opracowane leki ratują sytuację. Przyczyna leży w rozwoju naszej cywilizacji. Zagęszczenie ludzi na stosunkowo małej powierzchni, bardzo szybkie, masowe przemieszczanie się ich na wielkie odległości – turystyka, stykanie się z dzikimi zwierzętami, także w wyniku ekspansji na tereny zajmowane dotąd tylko przez zwierzęta (wycinania lasów tropikalnych), oraz hodowanymi na ogromną skalę w wielkich fermach zwiększają niebezpieczeństwo powstania hybryd (rekombinantów) wirusowych, ich szybkiego zainfekowania ludzi i rozprzestrzenienia się po całym świecie.

Czy szczepionki mogą być „lekarstwem” na wszystkie wirusy?

To byłoby idealne rozwiązanie, niestety bardzo trudno je wprowadzić w życie. W przypadku nowych wirusów, np. SARS-CoV-2, nie mamy gotowej szczepionki, a jej opracowanie, wdrożenie do masowej produkcji i rozpoczęcie stosowania u ludzi wymaga co najmniej 12–18 miesięcy. Przy obecnym tempie rozprzestrzeniania się pandemii w takim okresie śmierć poniesie bardzo duża liczba ludzi. Jednak pominięcie w procesie opracowywania szczepionki okresu prób przedklinicznych i klinicznych jest nie do zaakceptowania w systemie prawnym większości krajów. Wydaje mi się, że w ekstremalnych sytuacjach, a taką mamy, konieczne jest zdecydowane ograniczenie prób przedklinicznych i klinicznych w celu skrócenia czasu do zastosowania szczepionki.

Szczepionki są skierowane w większości przypadków przeciwko konkretnemu typowi antygenowemu wirusa i obecnie nie potrafimy opracować skutecznej przeciwko nieznanemu typowi wirusa. Potrzebne byłoby opracowanie „linii produkcyjnej”, do której można by „podstawiać” nowy typ wirusa i tworzyć „kandydatów” na szczepionkę. Przykładem takich „linii produkcyjnych” są systemy produkcji szczepionek oparte na RNA wirusów, ale konstrukcja podobnych „linii” jest konieczna.

Inną drogą walki z epidemiami chorób wirusowych jest opracowanie skutecznych leków przeciwwirusowych. Mogłyby to być leki blokujące wnikanie wirusów do komórek lub ich replikację wewnątrz komórek, opracowane dla wirusów będących kandydatami na nowe odmiany, atakujące człowieka. Ale i w tym przypadku byłoby konieczne ostateczne sprawdzenie, próby przedkliniczne i kliniczne. Należy więc opracować przepisy w tym zakresie dotyczące sytuacji nadzwyczajnych, tak jak przy wprowadzaniu leków przeciwko wirusowi HIV.

Ponieważ brak szczepionki oraz leków przeciwko SARS-CoV-2, jedyną skuteczną metodą jest ogólna kwarantanna, absolutnie przestrzegana i pilnowana przez służby porządkowe, oraz zabezpieczenie wszystkich pracowników służby zdrowia i innych osób biorących udział w walce z pandemią w niezbędne środki ochrony osobistej: maski, ubrania ochronne itp. Aby to można było przeprowadzać, konieczna jest identyfikacja osób chorych i nosicieli wirusa. To z kolei zależy od intensywności przeprowadzania testów. Pacjentom należy zapewnić nie tylko opiekę ze strony służby zdrowia, ale też odpowiednią aparaturę leczniczą.

Jakie są pana zdaniem perspektywy medycyny w tej dziedzinie?

Rolą współczesnej medycyny, biologii molekularnej, biotechnologii jest intensywna praca nad stworzeniem szczepionki i leków przeciwko COVID-19. Na ten cel powinny być przeznaczone wszystkie dostępne środki finansowe i logistyczne. Osiągnięcia medycyny, wirusologii, biologii molekularnej, wspomagane przez zastosowanie bioinformatyki, modelowania komputerowego itp., mogą znacznie przyspieszyć ten proces i doprowadzić do zatrzymania pandemii. Przestrzegałbym jednak przed bezczynnym czekaniem aż pojawi się skuteczna szczepionka czy lek. Raporty naukowców z Imperial College of Medicine w Londynie dają jednoznaczny obraz tego, co się może stać, jeśli nie podejmiemy wspomnianych, nawet drastycznych kroków.

Jak pan ocenia, z punktu widzenia wirusologa, zmagania z epidemią w Stanach Zjednoczonych?

W Stanach Zjednoczonych, gdzie pracowałem nad szczepionką przeciwko chorobie bakteryjnej z wykorzystaniem wirusów bakteryjnych, i skąd nie mam na razie możliwości powrotu, pandemia zaczęła się bardzo wolno. To prawdopodobnie uśpiło nie tylko władze federalne, ale do pewnego stopnia również stanowe, i spowodowało zlekceważenie sytuacji. Właśnie wtedy okazało się, że jest za mało testów, za mało sprzętu ochronnego. Gdy gwałtowny rozwój pandemii stał się faktem (obecnie w Stanach mamy największą na świecie liczbę zachorowań i zgonów), było trochę za późno na jej powstrzymanie. Problemem jest również prowadzenie walki z pandemią nie tylko przez władze federalne, ale i poszczególnych stanów. Władze te konkurują cenami, zamawiając sprzęt medyczny zagranicą, głównie w Chinach. Nie wszystkie stany wprowadziły zalecenie pozostawania w domu, a swobody demokratyczne sprzyjają jedynie przestrzeganiu zaleceń (a nie nakazów). Brakuje masek ochronnych i innego sprzętu ochrony osobistej, respiratorów. Szpitale zaczynają być przepełnione i mniej zdolne do realizowania swoich zadań. Wydaje się jednak, że amerykańskie społeczeństwo jest zdyscyplinowane i prospołeczne. Słucha zaleceń, szczególnie dr. Antonia Fauciego, dyrektora Narodowego Instytutu Epidemiologii i Chorób Zakaźnych. Prowadził już walkę z HIV, ebolą i grypą. 

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum