3 lipca 2020

Szanowni Państwo, Koleżanki i Koledzy,

Łukasz Jankowski

prezes ORL w Warszawie

zakończyliśmy ogromne – jak na dotychczasowe doświadczenia izby – przedsięwzięcie logistyczne, jakim była akcja dystrybucji środków ochrony indywidualnej otrzymanych od Fundacji Lekarze Lekarzom. Podczas akcji rozdaliśmy prawie 12 tys. pakietów ŚOI, dostarczyliśmy także sprzęt do placówek leczniczych. Pracownicy izby przemierzyli setki kilometrów, aby dotrzeć do mazowieckich szpitali, stacji pogotowia ratunkowego i zakładów opiekuńczo-leczniczych.

Realizując przyświecające nam w tej kadencji hasło „Izba dla lekarzy”, chcieliśmy, aby każdy lekarz, niezależnie od miejsca zatrudnienia czy specjalizacji, mógł otrzymać pakiet środków ochronnych i żeby odbiór tych środków był jak najwygodniejszy. Odwiedziliśmy z pakietami wiele mazowieckich miast m.in.: Zwoleń, Grójec, Grodzisk Mazowiecki, Mińsk Mazowiecki, Siedlce, Sokołów Podlaski, Wyszków, Ostrołękę, Mławę, Ciechanów, Płońsk, Nowy Dwór Mazowiecki i Garwolin. Bardzo dziękuję pracownikom izby, studentom, wolontariuszom pomagającym w izbowej akcji „Bohater w masce” i „Korona z głowy”, a także wszystkim osobom, dzięki którym mogliśmy sprawnie rozdysponować sprzęt. Ogromne podziękowania należą się lekarzom z mazowieckich szpitali, którzy pomagali w dystrybucji w poszczególnych placówkach medycznych. Budujące jest, że w tym trudnym dla nas czasie, mimo obowiązków zawodowych, tak wielu lekarzy zgłaszało się do izby, proponując swój udział w dystrybucji sprzętu. Poczucie środowiskowej jedności w walce z pandemią koronawirusa – to bilans naszej akcji.

Podczas gdy środowisko lekarskie nie próżnowało, próbując własnymi siłami załatać dziury w niewydolnym systemie, decydenci nie tylko nie wykorzystali idealnego momentu na rzetelną dyskusję o stanie ochrony zdrowia i wprowadzenie istotnych zmian, lecz w mojej ocenie wykorzystali pandemię, żeby po cichu, w ustawie o tzw. tarczy 4.0, wprowadzić zmiany niekorzystne dla środowiska lekarskiego. Brawa dla medyków skończyły się bardzo szybko.

Przyznaję, że zmiana art. 37a kodeksu karnego, zwiększająca nacisk na sądy, aby stosowały kary pozbawienia wolności za błędy medyczne, zamiast tzw. kar wolnościowych, zaskoczyła nasze środowisko. Nie chodzi tylko o moment wprowadzenia tej regulacji (zaraz po wyrazach podziwu dla medyków) ani nawet o anegdotyczny wręcz tytuł ustawy, w której znalazł się ten zapis (ustawa o dopłatach do oprocentowania kredytów frankowych). Ze zdumieniem przyjęliśmy fakt, że przepisy, przeciw wprowadzeniu których ostro protestowaliśmy jeszcze niedawno, a które zostały wtedy przez prezydenta odesłane do Trybunału Konstytucyjnego, teraz niemal w tym samym brzmieniu wprowadzono w życie pod pozorem walki z epidemią.

Kierunkiem zmian legislacyjnych i sposobem ich wdrażania mamy prawo się niepokoić. Podczas gdy władze widzą regulacje i paragrafy, my widzimy codzienne lekarskie problemy, których rozwiązywanie rządzący właśnie nam utrudnili. Niejednoznaczne decyzyjnie sytuacje? Ryzykowne zabiegi operacyjne? Stosowanie leków off-label? Przecież podejmowanie akceptowalnego ryzyka w interesie chorego to lekarska codzienność. Każdy lek ma działania niepożądane. Czy w obawie przed więzieniem mamy nie leczyć? Nie operować? Skoro tak wiele osób popiera dziś system no-fault, czyli bez orzekania o winie w przypadku błędu medycznego, dlaczego regulacje ustawowe idą w odwrotnym kierunku? Przez utrudnienie naszej pracy uderzą w pacjentów! Postaramy się zadać rządzącym te pytania i będziemy domagać się odpowiedzi. Jedna z doświadczonych lekarek powiedziała mi niedawno: – Wykonywanie naszego zawodu coraz bardziej przypomina chodzenie po Himalajach – nawet doświadczony wspinacz może łatwo wpaść w lodową szczelinę. W mojej ocenie naszym głównym celem powinno dziś być wymuszenie zmiany sytuacji. I na tym będziemy się w izbowych działaniach koncentrować. 

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum