8 maja 2018

Najważniejsza misja Szumowskiego

Podwyżki nakładów na zdrowie zapisano w ustawie. Żarty się skończyły, trzeba znaleźć pieniądze. Czy to oznacza podwyżkę składki? I czy dla wszystkich, w tym rolników? Skąd weźmiemy pieniądze?

Bo tym razem nie wystarczy powiedzieć, że kasa na zmiany w ochronie zdrowia pochodzić będzie z oszczędności poczynionych wewnątrz systemu. Jakie pole manewru ma minister Szumowski? Skąd będą pochodzić pieniądze na wzrost nakładów na zdrowie? I czy ten wzrost nie stoi pod znakiem zapytania? Wygląda na to, że powodzenie akcji zależy od tego… ile ministrowi Szumowskiemu uda się przejąć z nadwyżki budżetowej. A konkurencja do jej przejęcia w części lub całości jest spora. Wypada trzymać za ministra kciuki.

Krzysztof Czerkas, członek Rady Naczelnej Polskiej Federacji Szpitali, ekspert Formedis Medical Management & Consulting w Poznaniu oraz Wyższej Szkoły Bankowej w Gdańsku: Polski system ochrony zdrowia znajduje się w nieustannym kryzysie. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy jest wciąż zbyt niski poziom nakładów finansowych kierowanych do publicznej służby zdrowia. Mimo pozbawienia sektora prywatnego finansowania oferowanych świadczeń zdrowotnych i skierowania tych środków do sektora publicznego w ramach tzw. sieci szpitali, problemy z dostępem społeczeństwa do opieki zdrowotnej nie zmniejszyły się.

W 2018 r. Narodowy Fundusz Zdrowia będzie dysponował kwotą niemal 83,2 mld zł., tj. o ponad 2 mld zł większą niż w 2017. Mimo to już dzisiaj słyszy się głosy, że to za mało i że potrzebne są dodatkowe środki. Skąd je wziąć? Odpowiedź jest banalnie prosta. Wystarczy zapoznać się z wykonaniem budżetu państwa za pierwsze dwa miesiące 2018 r., aby znaleźć dodatkowe źródło finansowania zdrowia Polaków. Zgodnie z informacją Ministerstwa Finansów po dwóch miesiącach tego roku wypracowano nadwyżkę w kwocie rzędu 4,5 mld zł, co stanowi równowartość około 5 proc. całego budżetu NFZ. Minister zdrowia powinien dołożyć wszelkich starań, aby tę nadwyżkę przejąć i zagospodarować w publicznej służbie zdrowia dla dobra pacjentów i personelu świadczącego usługi medyczne. Jerzy Gryglewicz, ekspert Uczelni Łazarskiego: Wygląda na to, że nic nie wyjdzie z podrzucanych od czasu do czasu projektów, które wydawałyby się najbardziej oczywiste. Mam tu na myśli dwa posunięcia. Pierwszym byłoby podwyższenie składki, drugim zrównanie poziomu składki płaconej przez rolników ze składką opłacaną w mieście. Obie decyzje są decyzjami politycznymi, ich wprowadzenie oznacza protesty, konflikty, a więc wiąże się z ryzykiem. Rząd zastosuje inne źródła finansowania. Pierwszym będzie spodziewany lepszy wpływ pieniędzy na składkę zdrowotną, związany z lepszą sytuacją gospodarczą. A drugim będą pieniądze przekazywane wprost z budżetu. Będziemy zatem z roku na rok coraz bardziej utrwalali system mieszany, ubezpieczeniowo-budżetowy. Tkwi w tym poważne niebezpieczeństwo. Wzrost wpływów ze składki, nadwyżka budżetowa – z tą dość szczęśliwą sytuacją mamy do czynienia dziś, gdy ogólny stan gospodarki jest dobry. W chwili spadku koniunktury pojawią się poważne kłopoty z zapewnieniem źródła stałych podwyżek nakładów. A w takiej sytuacji, w sytuacji dekoniunktury, rozmowy o podwyżce składki czy likwidacji grup uprzywilejowanych będą jeszcze trudniejsze. <

Bartłomiej Leśniewski

Opublikowano w „Menedżerze Zdrowia” 4.04.2018.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum