16 sierpnia 2013

Pacjencie, lecz się sam

W „Pulsie” 6-7/2013 starałem się bronić godności lekarzy rodzinnych, którym odmawia się prawa do leczenia specjalistycznego, bo może być ono domeną tylko specjalistów. W efekcie tworzą się olbrzymie kolejki i wydłużają terminy przyjęć do specjalistów. Dzisiaj skierowanie do nich mogą wystawiać tylko lekarze pierwszego kontaktu. To absurd powodujący niedrożność systemu.
Wpadłem więc na genialny, w moim mniemaniu, pomysł: pacjent sam sobie powinien wystawiać skierowanie do specjalisty! Korzyści z tego będą znaczne, nie mówiąc o oszczędności czasu. Jak rozwiązać to technicznie? Każdy chory obywatel (pacjent) na kawałku papieru wypisze sobie skierowanie. Na skierowaniu musi być imię i nazwisko oraz PESEL! A oto przykłady niektórych skierowań pisanych przez pacjentów: do neurologa: „w nerwach jestem”, do psychiatry: „chyba niedługo zwariuję”, do chirurga: „krew mnie zalewa”, do internisty: „coś ze mną jest nie tak”, do okulisty: „ciemno to widzę”, do diabetologa: „słodko mi
w ustach”, do ortopedy: „widać, że kuleję”.
Uważam, że w ten prosty sposób usprawnimy nasze lecznictwo, a lekarz pierwszego kontaktu znajdzie czas na leczenie. Jeśli chodzi o recepty, pacjenci też będą mogli sami je wystawiać, głównie na proste leki (najczęściej dostępne bez recepty).
PS Od niepamiętnych czasów lekarze boją się wypisywać silnie działające leki przeciwbólowe, np. morfinę. Boją się słusznie. Bo jakby to wyglądało, gdyby np. 90-letni staruszek w finalnym stadium choroby nowotworowej po podaniu morfiny wpadł w nałóg i stale się jej domagał?! Do tego dopuścić nie możemy, a czy ból ustąpi czy nie, nie ma większego znaczenia.

Jerzy Borowicz

Archiwum