18 października 2014

Homo homini res sacra

Tadeusz Tołłoczko

Dramat wielkości człowieka polega na tym, że będąc obdarzony wolną wolą, ma możliwość wyboru między dobrem a złem, między nadzieją a zagrożeniem, a będąc obdarzony zdolnością myślenia, może swobodnie manipulować pojęciami dobra i zła oraz zło nazywać dobrem, a dobro złem. Ale życie zmusza nas często nie tylko do wyboru między dobrem i złem, lecz także między złem a złem. Pan Bóg jednak w jakimś celu uzbroił człowieka i w rozum, i w sumienie.

Pamiętać należy, że dramat rozumu polega na tym, iż ulega on złudzeniom. Musimy sobie też uświadomić, że jesteśmy na takim poziomie intelektualnej sprawności, sprytu i wyszkolenia, że potrafimy już nie tylko innych, ale nawet i siebie samego do wszystkiego, co nam jest potrzebne, przekonać. Nawet wówczas, gdy nie stanowi to dobra. Musimy też być świadomi, że jakiekolwiek działanie bez refleksji bywa oznaką bezmyślności. Sama natomiast refleksja bez działania byłaby przejawem pasywności lub zwykłego lenistwa.
Według Kanta „sumienie to głos rozumu”. Dodać trzeba: rozumu światłego, mądrego, wrażliwego na dobro, prawdę i piękno. Jednakże „Homines id quod volunt – credunt” (Ludzie wierzą w to, czego pragną). Dlatego na przykład prawdy niewygodne szybko przestają być prawdami, a umiejętność samookłamywania należy do bardzo ludzkich cech.
Powstaje więc pytanie, czy nie przeceniamy potęgi rozumu? Właściwie do czego ma nam on służyć? Według Leszka Kołakowskiego „Rozum ma nam służyć do tego, by wykrywać prawdy wieczne”. A jeżeli wieczne, to odporne na czas. Należy jednak pamiętać, że dramat rozumu polega nie tylko na tym, że nie jest w stanie być siedliskiem wszechwiedzy, ale że ulega złudzeniom. Ponadto człowiek, jeśli czegoś nie rozumie, bywa przekonany, że to nie ma sensu. Wszyscy dużo więcej wiemy niż rozumiemy, a zakres wiedzy jest nieograniczony… Największe zagrożenie dla rozumu i sumienia stanowią kłamstwa zorganizowane, służące promocji zła i dewaluowaniu prawdy. Maskowane są pozorami prawdy, a „prawda nie zrobiła tyle dobrego, ile złego zrobiły jej pozory”.

Los człowieka w ogrodzie Eden
Pan Bóg powiedział pierwszym rodzicom: „Z wszelkiego drzewa tego ogrodu jedząc, będziesz jadł; ale z drzewa poznania (wiadomości) dobrego i złego nie będziesz jadł, bo gdy zjesz z niego, śmiercią umrzesz” (Rdz 2,5-25; 3,1-24, Księga Rodzaju). Natomiast wąż powiedział Ewie, że jeśli zje owoc z drzewa poznania dobrego i złego, posiądzie wiedzę równą wiedzy Boga, będzie samodzielne decydować, co jest dobre, a co złe.
G.W. Hegel twierdzi, że człowiek tak naprawdę stał się człowiekiem dopiero po grzechu pierworodnym, posiadł bowiem możliwość samostanowienia, zgodnie ze swą wolną wolą. Nieposłuszeństwo wobec boskiego nakazu było pierwszym wyrazem ludzkiej wolności. A Pan Bóg stworzył człowieka właśnie jako zdolnego do podejmowania decyzji, obdarzając wolną wolą.
Problem polega również na tym, że proces poznawania to uświadamianie sobie swej niewiedzy. Nawet Sokratesowskie „wiem, że nic nie wiem” oznacza, że nie jest możliwe poznanie całej wiedzy, zatem i całej prawdy. Sokrates oraz Leonardo da Vinci zdawali sobie sprawę z ograniczoności swoich genialnych umysłów. Do takiego wniosku dochodzą jednak tylko umysły wielkie. Dlatego człowiek nie jest w stanie w pełni ocenić, co jest dobre, a co złe. Nie jest też w stanie przewidzieć wszystkich skutków swych autonomicznych decyzji. Człowiek nie posiadł możliwości zdobycia całej wiedzy, nie potrafi więc poznać całej prawdy. Na tym polega ludzka normalność.

Asklepios
Dla starożytnych Greków maestria boga sztuki lekarskiej Asklepiosa (w Rzymie zwanego Eskulapem) była tak wielka, doszedł do takiej zręczności w leczeniu, że mógł wskrzeszać zmarłych. Zatrwożył się wówczas Zeus, uśmiercił „boga sztuki lekarskiej” i umieścił wśród gwiazd jako konstelację Wężownika. Dlaczego? Bo obawiał się, że czyny Asklepiosa zakłócą porządek świata. Zeus, jako bóg, był twórcą życia.
A biologia zapewnia nieśmiertelność nie poszczególnym jednostkom, lecz całej ludzkości. Nie przez regenerację, lecz przez potężny arsenał genów poszczególnych jednostek przekazywany następnym pokoleniom.
Śmiertelność jest więc siłą napędową postępu i cywilizacji. Bez śmiertelności nie byłoby historii i rozwoju kultury, bo nie byłoby tworzącej postęp ludzkości. Zeus był tego świadom.

Ewolucja
Ewolucja zapewnia ludzkości nieśmiertelność, rozwija i udoskonala cechy oraz możliwości człowieka. Ażeby jednak ludzkość na drodze ewolucji stała się nieśmiertelna i była coraz bardziej doskonała, jednostki muszą być śmiertelne, a kolejne pokolenia wiecznie trwałe i bardziej perfekcyjne. Eksterminacja osobników i gatunków przez śmierć oraz narodziny kolejnych generacji są łącznie sprawcami ewolucji będącej motorem rozwoju coraz bardziej doskonałych osobników i gatunków. To ewolucja tworzy wciąż zmieniającą się rzeczywistość. Znane jest powiedzenie: „Człowiek przepada, gromada żyje”. A ludzie od początku swego istnienia pragnęli „odśmiertelnić” życie.
Replikacja takich samych osobników metodą istniejącego w przyrodzie klonowania uniemożliwiłaby rozwój ludzkości. Powstawałyby bowiem nowe, ale takie same jednostki. Wymieniałyby się takie same generacje poszczególnych gatunków. Klonowanie uniemożliwiałoby postęp. Wykluczałoby możliwość ewolucyjnego rozwoju. Nie miałoby więc sensu. Ewolucja operuje naszymi genami w sposób losowo zróżnicowany, ale „celowy”, sprawiając, że dziś homo sapiens jest gatunkiem dominującym i najszybciej ewoluującym. Cechy nowej jednostki są następstwem losowego, przypadkowego doboru genów.
Gdy geny prostej wieśniaczki połączyły się w nieślubnej procedurze z genami notariusza z Florencji, 15 kwietnia 1452 r. o godz. 22.30 przyszedł na świat genialny Leonardo da Vinci. A gdy geny pewnego holenderskiego młynarza połączyły się z genami córki piekarza, wynikiem nie był ani lepszy młynarz, ani piękniejsza piekarzówna, lecz Rembrandt Harmenszoon van Rijn (ur. 15 lipca 1606 r. w Lejdzie).
Zgodnie z prawami ewolucji, w procesie rozwoju i życia giną jednostki słabe, jako niezdolne do adaptacji i do walki o byt. To osiągnięcia medycyny sprawiają, że jednostki słabsze, niepełnosprawne mają szansę przechytrzyć prawa ewolucji – wymknąć się prawom natury i kontynuować swój rozwój. Wszyscy bez najmniejszego protestu uznali ten fakt za postęp i dobro. Klonowanie i inżynieria genetyczna to sukces nauki. Sprawiają, że procesem wymykania się prawom ewolucji można będzie sterować – zmieniać jej kierunek i przyspieszać lub hamować tempo zmian. Pojawia się tu jednak dylemat: jak pokierować tym sterowanym przez człowieka rozwojem nauki, by uniknąć katastrofy, by nie wejść, zgodnie z wizją Fukuyamy, na drogę rozwoju poczłowieczego gatunku. Ażeby nie spowodować katastrofy, trzeba opracować politykę o charakterze globalnym, dotyczącą biologii i biotechnologii.
Rodzi się jednak pytanie: dlaczego Leonardo da Vinci, Rembrandt i wielu innych geniuszy ma się urodzić tylko na drodze losowej selekcji genów? Czy nie należałoby dążyć, aby geniusze rodzili się zgodnie z naszym celowym, zaplanowanym działaniem?

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum