23 czerwca 2005

Defekt czy choroba?

Na przewlekłą niewydolność żylną cierpi ok. 50 proc. mieszkańców Polski. Nieleczona choroba prowadzi do poważnych powikłań, m.in. owrzodzeń żylnych podudzi i żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej.
Bóle, obrzęki kończyn, kurcze mięśni, uczucie rozpierania łydek, świąd skóry – to najczęstsze dolegliwości pacjentów zgłaszających się do lekarzy. Często mają już widoczne żylaki lub stan zapalny i zmiany atroficzne skóry.
Choroba staje się coraz częstszym problemem w krajach uprzemysłowionych, ponieważ jej rozwojowi sprzyja tryb pracy znacznej części społeczeństw. Do czynników ryzyka przewlekłej niewydolności żylnej należą: płeć – kobiety chorują częściej, czynnik genetyczny, wiek, rasa, hormonoterapia, otyłość, wady postawy, brak aktywnego trybu życia, praca w postawie stojącej i siedzącej, przebyte ciąże.
Z badania prowadzonego w Polsce w 1999 r. na prawie 40 tys. osób wynika, że większość cierpiących na tę dolegliwość się nie leczy. Od 20 kwietnia do połowy czerwca br. trwa bezpłatna, ogólnopolska akcja profilaktyczno-diagnostyczna „Servier w trosce o żyły”. Jej cel to przebadanie wszystkich chętnych pod kątem ryzyka wystąpienia tej choroby. Koordynatorem akcji jest prof. dr Wojciech Noszczyk, a patronat nad nią przyjęło Polskie Towarzystwo Flebologiczne, którego prezesem jest prof. Arkadiusz Jawień.

Archiwum