2 września 2006

Na marginesie – Środków nie ma i to jest siła wyższa

W ciągu ok. 66 sek. premier Jarosław Kaczyński przedstawił w lipcu br. w swoim eksposé założenia rządu dotyczące ochrony zdrowia. – Liczę tutaj bardzo na pracę przede wszystkim zespołu pana ministra Religi – podkreślił.
Wkrótce potem, po „przejrzeniu pracy resortów”, raz jeszcze podkreślił, iż oczekiwania wobec ministerstwa zdrowia sprowadza do realizacji 10 punktów planu przedstawionego w Sejmie w czerwcu br. przez Zbigniewa Religę. Wśród najważniejszych spraw wymienił sieć szpitali. – I chociaż to jest zabieg, nie ma co ukrywać, pod pewnymi względami bolesny społecznie, w szczególności w mniejszych społecznościach, to dokonany być musi – stwierdził.
O powstawaniu sieci szpitali piszemy na str. 6 i 7.
Premier podkreśla, że wśród zadań ministra zdrowia znalazł się dialog społeczny – Bez tego dialogu społecznego dobrze przeprowadzonego nie jesteśmy w stanie uporządkować i ustabilizować sytuacji w służbie zdrowia – mówi. Chyba właśnie ten „dialog społeczny” będzie dla ministra Religi najtrudniejszy. I to wcale nie ze względu na wiele zapowiadanych przez resort zmian dotyczących: LEP-u, ordynatur, karania kierownictwa NFZ za zbyt długie oczekiwanie przez pacjentów na świadczenia, ew. wprowadzenia kas fiskalnych w gabinetach, ale dlatego że najbliższe tygodnie to realizacja ustawy podwyżkowej (pisze o tym w swoim felietonie A. Włodarczyk). W czasie konferencji prasowej premier tak ocenił sytuację: „Jeżeli szefowie, dyrektorzy szpitali będą źle wprowadzać ją w życie, to oczywiście będziemy mieli konflikty. Ale będziemy bardzo pilnować, żeby tak nie było. Jest też kwestia porozumienia z lekarzami, tu jest niestety trudniej. (…) Lekarze stawiają dość wygórowane żądania. (…) Ja oczywiście w sensie merytorycznym uważam, że jest to postulat rozsądny, bo [są to] w końcu bardzo długie i trudne studia, później jeszcze staże różnego rodzaju. Lekarzem się tak łatwo nie zostaje. Ale po prostu na to środków nie ma i to jest siła wyższa”. Niedawno na łamach „Gazety Wyborczej” red. Elżbieta Cichocka pisała, że lekarzy nie uspokoi już żadna prowizorka i mgliste obietnice na przyszłość. Mogą jedynie zwolnić się i wyjechać.

Co zrobią więc w sytuacji, gdy nie nawet nie otrzymują mglistych obietnic i wszystkim rządzi „siła wyższa”?

Ewa Gwiazdowicz

Archiwum