4 marca 2020

Majestat medycyny

Artur Drobniak, zastępca sekretarza Naczelnej Rady Lekarskiej,członek Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie

 „Najpotężniejszą bronią w arsenale monarchii jest jej tajemniczość, z której bierze się jej majestat”. To cytat z serialu „The Crown” przedstawiającego losy brytyjskiej królowej Elżbiety II. Po emisji dokumentu nakręconego w pałacu Buckingham monarchia została pozbawiona przypisywanej dotychczas rodzinie Windsorów wyjątkowości i idealności.

Gdy usłyszałem te słowa, wiedziałem, że staną się tematem przewodnim artykułu. Dlaczego? Bo gdy wymienimy w cytowanym zdaniu słowo „monarchia” na „medycyna”, można go w niemal niezmienionej formie odnieść do sztuki lekarskiej.

Od czasów średniowiecza  medycyna kojarzona była ze sztuką tajemną, dostępną tylko wybranym, a ludzi ją praktykujących otaczał z czasem coraz większy szacunek. Wraz z rozwojem cywilizacyjnym następowała poprawa skuteczności terapii i zwiększała się liczba praktykujących sztukę medyczną, rosła też wiedza szerokich kręgów społeczeństwa na temat działań medycznych. Wciąż jednak, mimo zwiększania się liczby uniwersytetów, na których wykładano medycynę, jej rozwój nie był do końca jednakowo szybki w różnych częściach świata (bariery językowe, geograficzne i polityczne). Między innymi dlatego choroba zapalna jelit w nomenklaturze międzynarodowej funkcjonuje jako choroba Crohna, a nie Leśniowskiego. Dlatego też różny jest stopień rozwoju systemów opieki zdrowotnej oraz dostępu do świadczeń i idąca za tym średnia długości życia ludzi.

W nie tak odległej przeszłości pacjenci wciąż traktowali lekarzy z ogromnym szacunkiem, bo dotykali oni materii, która innym była nieznana i owiana tajemnicą – budowy i funkcjonowania ludzkiego ciała. Wielkie zmiany nastąpiły w tym zakresie wraz z rozwojem radia, telewizji i największej zdobyczy końca XX w. – Internetu. Dostęp do fachowego piśmiennictwa nigdy nie był tak łatwy, a wiele branżowych portali przedstawia filmy instruktażowe dotyczące nowych technik operacyjnych. Wniosek jest następujący: Medycyny nigdy nie było się tak łatwo uczyć jak teraz.

Ale jest druga, ciemna strona tej dostępności wiedzy. Ów wspomniany wcześniej, swego rodzaju majestat medycyny jest fragment po fragmencie rozbierany, tak jak my jesteśmy coraz bardziej rozbierani przez modę. Dzisiaj obejrzenie wnętrza jamy brzusznej nie stanowi żadnego wyzwania, wystarczy wpisać adres odpowiedniej strony internetowej. Znalezienie danych o funkcjonowaniu układu immunologicznego czy osi podwzgórze – przysadka – tarczyca zajmie kilka, kilkanaście minut. Informacje jak leczyć daną chorobę? W zależności od dostępności źródła – nie dłużej niż godzinę. Pacjent korzysta coraz chętniej i więcej z „porad dr. Google’a”. I nie da się ukryć, że w sieci znajdzie fachową, dobrze przedstawioną wiedzę. Tyle że stanowi ona może 5–10 proc. zamieszczonych w Internecie materiałów i zginie w zalewie tych całkowicie bezużytecznych lub często fałszywych informacji, niemających związku z Evidence Based Medicine. Wydaje się, że działalność blogerów lekarzy może w tym aspekcie być całkiem pomocna. Muszą jednak pamiętać, że ciąży na nich wielka odpowiedzialność, by publikowane przez nich treści nie pozostawiały wątpliwości co do poprawności merytorycznej i obiektywizmu. Muszą też opierać się pokusie czerpania korzyści finansowych z promowania wybranych produktów medycznych, bo zawsze już internauci będą oceniać ich przez pryzmat lekarza eksperta, nawet jeśli daleko im do tego miana.

 Korzystna edukacyjna działalność ma, podobnie jak terapie, poważny efekt uboczny – medycyna została całkowicie odarta z tajemniczości. Medycyna stoi przed światem całkiem… naga. Ale najważniejsze, by umieć odróżnić tę prawdziwą medycynę od fałszywki i podróbki. I to jest największe wyzwanie dla współczesnego pacjenta. Póki będzie szukał pomocy u przygotowanych merytorycznie lekarzy (oby było ich jak najwięcej), póty medycyna będzie wielka. Szukanie pomocy u znachorów, niestety wciąż popularne, i wiara w słuszność poglądów rozpowszechnianych przez ruchy dyskredytujące EBM doprowadzą do niejednej jeszcze ludzkiej tragedii… Niech to też będzie dla nas, lekarzy, motywacją do ciągłego doskonalenia sztuki medycznej i własnych umiejętności. 

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum