27 grudnia 2009

Kreowanie polityki zdrowotnej

Polityka zdrowotna – to przede wszystkim wybór priorytetowych celów działań systemu ochrony zdrowia. Oczywistym nadrzędnym jej celem jest poprawa stanu zdrowia społeczeństwa, ale istotne znaczenie ma wyznaczanie strategii dla poszczególnych etapów dochodzenia do tego celu, a przede wszystkim – operacjonalizacja tych strategii, to znaczy wyznaczanie konkretnych zadań dla wszystkich realizujących je podmiotów.
Pierwszym zadaniem, bez którego nie może być mowy o sensownej polityce zdrowotnej, jest precyzyjne ustalenie potrzeb zdrowotnych społeczeństwa. Wymaga to nie tylko znajomości najgroźniejszych „killerów”, czyli najczęstszych przyczyn zgonów, którymi są w całym rozwiniętym świecie choroby układu krążenia, nowotwory i urazy, lecz także najczęstszych przyczyn niepełnosprawności i niesamodzielności. Oprócz wymienionych jednostek są nimi zaburzenia psychiczne
w najszerszym ujęciu, choroby narządów ruchu, cukrzyca, marskość wątroby, w różnych krajach w różnej kolejności.
Mając możliwie pełne rozeznanie sytuacji zdrowotnej społeczeństwa, przy czym chodzi tu nie tylko o „biologiczny” stan zdrowia: obecność lub nieobecność określonej choroby, lecz także o psychospołeczną sytuację zdrowotną poszczególnych grup ludności, a więc o znajomość relacji między opisem medycznym chorego a efektami społecznymi jego stanu zdrowia, możemy programować określone działania naprawcze. Chodzi tu o zbadanie, w jakim stopniu poszczególne stadia chorób przewlekłych czy też skutki urazów odbijają się nie tylko na psychicznym i społecznym samopoczuciu poszczególnych grup ludności, lecz także jakie są ich skutki ekonomiczne dla jednostek, rodzin i całej gospodarki.
Bez tej wiedzy decydenci działają na ślepo, opierając programy swych działań bądź na subiektywnym odczuciu wagi poszczególnych zagadnień, bądź też ulegając lobbingom poszczególnych grup interesów: pracowników zawodów medycznych, koncernów farmaceutycznych, producentów sprzętu i aparatury medycznej i Bóg wie kogo jeszcze – skoro od czasów Stańczyka wiemy, że na zdrowiu znają się wszyscy.
W Polsce statystyka i sprawozdawczość w obszarze ochrony zdrowia nie dostarczają nawet minimum rzetelnych, niezbędnych dla tworzenia programów zdrowotnych informacji. Zwrócili na to niedawno uwagę w naszej prasie fachowej Andrzej Włodarczyk i Edward Byczyński, ale nie widać żadnej reakcji na ich ważną publikację. Podobnie zresztą, jak nie było tych reakcji na wiele wcześniejszych apeli.
Tymczasem widzimy, że w ostatnich latach (2005-2007) zahamowana została tendencja spadku nie tylko umieralności niemowląt (2006 – 598, 2007 – 599 na 100 tys.), lecz także innych grup wiekowych (1-19 lat: rok 2005 i 2007 – 27 na 100 tys.; 20-39 lat: lata 2005 i 2007 – 105 na 100 tys.; 40-59 lat: rok 2005 – 659, rok 2007 – 662).
I chcielibyśmy wiedzieć, czy mamy w Polsce badania, które odpowiadałyby na pytanie: jaki odsetek chorych na najczęstsze groźne choroby przewlekłe (np. nadciśnienie tętnicze, choroba wieńcowa, cukrzyca, POChP) czy też chorych, którzy powinni być objęci wzmożonym nadzorem medycznym z powodu na przykład zespołu metabolicznego, nawracających depresji, poważnych niesprawności narządów ruchu, po 3, 5 czy 8 latach nie tylko żyje, ale i utrzymuje satysfakcjonującą formę psychofizyczną i zdolność pełnienia stosownych ról społecznych?
A sprawny system opieki zdrowotnej nie może polegać na okresowym hospitalizowaniu przewlekle chorych, odnotowywaniu w karcie informacyjnej: „wypisany z poprawą” czy też, w dobrym stanie”. Nie ma kontaktu ani między szpitalami a lekarzami POZ, ani też między lekarzami pierwszego kontaktu i otwartej opieki specjalistycznej.
Narodowy Fundusz Zdrowia stara się oszczędzać pieniądze, ale czy kiedykolwiek próbował zbadać, jakie są efekty zdrowotne finansowanych przez niego procedur? Wiele się pisze i mówi o standardach, tyle tylko, że naprawdę nie wiemy, w jakiej relacji pozostają ich efekty do ponoszonych kosztów. Czy rutynowe niemal zwiększanie liczby nie wiadomo, czy zawsze koniecznych badań diagnostycznych poprawi rezultaty terapii? Bo o tym, że niezwykle wydłuża czas podjęcia decyzji terapeutycznych, wiemy doskonale. Otworzyć zamknięte drzwi można kluczem, wytrychem lub łomem; zmyć talerz można w zlewozmywaku lub w automacie, ale jeśli nie mamy zmywarki automatycznej, nie pozostawimy przecież naczyń brudnych. Tymczasem, przykładowo, wiele decyzji o zabiegu chirurgicznym jest w znacznej części przypadków mocno spóźnionych, ponieważ wymaga się od pacjenta trudno dostępnych badań tomografem komputerowym lub rezonansem magnetycznym, gdy wystarczyłoby, na przykład w przypadku raka płuc, zwykłe zdjęcie RTG i bronchoskopia.
Żadna obowiązująca procedura statystyczno-sprawozdawcza nie mówi nam o rzeczywistych długoterminowych efektach zdrowotnych używanych procedur, a więc o działaniach, które należy podjąć, aby efekty te były lepsze.
Konieczne jest więc:
1) podjęcie prognostycznych badań potrzeb zdrowotnych, z uwzględnieniem aktualnych trendów demograficznych,
2) ustalenie przyczyn, które powodują, iż zaspokojenie tych potrzeb jest niepełne,
3) analiza skuteczności stosowanych procedur finansowania świadczeń
w aspektach: zdrowotnym, społecznym i ekonomicznym.

Piotr Krasucki,
Stanisław Mlekodaj,
Tadeusz Olakowski

Archiwum