16 lipca 2007

40 minut na godzinę

Kto prawdę mówi, ten niepokój wszczyna
C. K. Norwid

Nawiązując do artykułu „Szkolenia, kursy, punkty”, zamieszczonego w „Pulsie” nr 5/2007, chcę dodać jeszcze kilka słów na temat punktów edukacyjnych oferowanych przez organizatorów szkoleń. Okazuje się, że to też może być oferta, lepsza lub… prawdziwa.
Zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia z 6.10.2004 r. w sprawie sposobów dopełniania obowiązku doskonalenia zawodowego lekarzy i lekarzy dentystów, jedna godzina szkolenia (konferencja, kurs, zjazd itd.) równa jest jednemu punktowi edukacyjnemu (załącznik nr 3 do rozporządzenia). Chodzi tu o godzinę zegarową i rzeczywisty czas udziału w kształceniu, po odliczeniu wszelkich przerw.
Wydawać by się mogło, że kryteria te są proste, przejrzyste i łatwe do zastosowania w praktyce. Otóż nie. Okazuje się, że są rejony w Polsce, gdzie czas biegnie zdecydowanie szybciej.
Konferencja główna podczas Targów Saldent w Poznaniu (17-19.05.2007) ma godziny ledwie 40-minutowe. Czytając jej program, z trudnością zbierzemy 16 godzin szkolenia. Tymczasem organizatorzy oferują nam za udział 24 punkty edukacyjne. Podobnie było również w latach poprzednich. Czy w Wielkim Księstwie Poznańskim zegary tykają szybciej, czy też jest to znana wielkopolska gospodarność?
Organizatorami wspomnianej konferencji są m.in.: Poznańska Stomatologia Akademicka – Collegium Stomatologicum i… Wielkopolska Izba Lekarska. Jeśli organizatorzy starają się, różnymi sposobami, ściągnąć na szkolenie jak najwięcej lekarzy dentystów, to zrozumiałe. Jednak udział organizacyjny izby lekarskiej i podpisanie się jej pod fałszywą liczbą punktów jest zdumiewające.
W wielu programach, głównie konferencji i zjazdów, organizatorzy podają informację: „Okręgowa Izba Lekarska przydzieliła” (podkr. Z.K.) jakąś liczbę punktów. Tymczasem okręgowe rady lekarskie nie są od przydzielania punktów. Liczba punktów wynika z rozporządzenia ministra zdrowia i jest to automat (1 godz. = 1 pkt). Izby lekarskie, zgodnie z ustawą, rejestrują podmioty uprawnione do prowadzenia kształcenia, po spełnieniu odpowiednich warunków, oraz akceptują proponowane programy.
Jak zatem traktować działania Wielkopolskiej Izby, która nie dość, że podpisuje się pod nieprawdziwą liczbą punktów, to jeszcze jest organizatorem. Podobnie postąpiła Kujawsko-Pomorska Izba Lekarska w przypadku Toruńskiej Konferencji Stomatologicznej.
Okazuje się, że punkt punktowi nierówny.
Bałagan ten czyniony jest już nie przez Sejm ani rząd, ale przez nas samych. To my, w ramach samorządu, chcemy być mądrzejsi (czytaj: bardziej cwani) od innych organizatorów kształcenia. Dziwimy się później, że władza ma zakusy na ograniczenie samorządności. Sobiepaństwem niektórych izb i zupełnym brakiem reakcji Naczelnej Rady Lekarskiej sami podrzucamy argumenty przeciwko sobie. Poruszałem ten temat rok temu podczas obrad Komisji Stomatologicznej NRL. Niestety, jak widać, bez rezultatu.
Dlaczego uważam sprawę za istotną? Ponieważ zawyżanie liczby punktów jest nieuczciwe wobec innych organizatorów, którzy proponują szkolenia z punktacją zgodną z obowiązującym prawem. Przede wszystkim zaś jest to nieuczciwe wobec lekarzy, którzy uczestniczą w szkoleniach z rzeczywistymi punktami. Płacą określone pieniądze, np. 400–500 zł za 16 godzin konferencji, i otrzymują za to 16 punktów edukacyjnych. W Poznaniu za ten sam czas i pieniądze dostaje się 24 pkt. Nie sądzę, aby koledzy w Krakowie, Białymstoku czy Rzeszowie czuli się komfortowo.
A może trzeba rzecz nazwać po imieniu? Czy nie jest to handel punktami?
Na marginesie, przypominam, że z konferencji, zjazdów i sympozjów do rozliczenia 4-letniego okresu wlicza się zaledwie 40 pkt, z 200 wymaganych.

Zbigniew KLIMEK

Archiwum