2 lipca 2019

Deficyt wyobraźni

Paweł Walewski

Medycyna przyszłości. O niej najbardziej lubią pisać dziennikarze. Komputery, roboty, biotechnologia – wirtualna rzeczywistość i sztuczna inteligencja, o których pacjenci marzą z nadzieją, że położą one kres chorobom, a może nawet wydłużą życie.

Również system ochrony zdrowia nie jest wolny od pokus wdrażania nowoczesnych technik, które mają ułatwiać terapię lub wykonywanie zawodu lekarza. Jakże modny stał się przedrostek e-: e-zdrowie, e-recepty, e-usługi… W dobrym guście jest nie protestować i potulnie zgadzać się na nowatorskie pomysły, które rodzą się w głowach informatyków – speców od unowocześniania ochrony zdrowia, w ich przekonaniu zapyziałej i nienadążającej za rozpędzonym światem cyfrowym.

Patrzę na tę rewolucję z podziwem i cieszę się ze wszystkimi wygodą, jaką dają elektroniczne historie chorób, e-recepty, możliwość odbierania wyników na smartfonie albo umawianie na wizyty on-line. Ale jednocześnie ze smutkiem, a nawet z pewnym zażenowaniem dostrzegam, że te rzekome ułatwienia nie są dostosowane do potrzeb osób starszych – zarówno pacjentów, jak i lekarzy. Coraz częściej odnoszę wrażenie, że twórcy cyfrowej służby zdrowia – m.in. w ministerstwie i NFZ – oderwali się od planety, na której przecież żyją jeszcze ludzie niesiadający do klawiatury komputerów ani nietrzymający w dłoniach smartfonów.

To zrozumiałe, że autorzy e-reformy są młodzi (bo kto inny, jak nie oni właśnie, potrafiłby zastosować te wszystkie cyfrowe rozwiązania) i mają rodziców w średnim wieku, dla których obsługa tableta nie jest wyzwaniem. Ale dlaczego nie wybiegają o pokolenie dalej, by spostrzec, jak wysokie bariery stawiają seniorom, którzy w ich świecie już nie potrafią się odnaleźć.

Myślę tu o lekarzach emerytach, dla których wypisywanie tradycyjnych recept pozostaje jedynym łącznikiem z zawodem. Młodzi ministrowie od unowocześniania systemu, wprowadzając e-recepty, założyli, że posługiwanie się papierowymi drukami będzie możliwe jeszcze tylko przez pewien czas. Jak było z obowiązkiem zarejestrowania się na nowym portalu NFZ, by zachować uprawnienia lekarskie? Wymagano od seniorów wypełniania wniosków na komputerach, których nie mają w domu! A jak e-recepta pomoże 80-latce bez dostępu do Internetu i bez smartfona odebrać leki, które stosuje stale, bez tak reklamowanej konieczności wizyty u lekarza, a potem w aptece, jeśli nie ma kogo upoważnić, a rodzina mieszka 120 km dalej?

Wszystko jest chyba po to, aby urzędnicy jeszcze mocniej trzymali system pod kontrolą. Tylko że i Was zaboli, gdy dożyjecie 90 lat, że Wasze dzieci i wnuki wymyśliły udogodnienia, z których nie jesteście w stanie skorzystać. 

Autor jest publicystą „Polityki”.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum