1 kwietnia 2013

Serial z happy endem

Paweł Walewski

Godzina 9 rano. W telewizji informacyjnej występ rektora łódzkiego Uniwersytetu Medycznego. Prof. Paweł Górski odpytywany jest na okoliczność listu, który wysłał do premiera w sprawie zakończenia budowy nowego Centrum Kliniczno-Dydaktycznego. Upomniał się w nim o 50 mln zł, bez których szpitala – po, bagatela, 38 latach budowy – nie można otworzyć. Z rozmowy wynika, że Ministerstwo Zdrowia zwleka z przekazaniem pieniędzy, żąda od władz uczelni rozliczenia dotychczasowych faktur, choć rektor twierdzi, że wszystkie rachunki już dawno przekazał do Warszawy. Prowadzący program udaje, że rozumie problem, ale pozostawia widzów z przeświadczeniem, iż winę za niedokończenie inwestycji ponoszą wyłącznie władze uczelni. Prof. Górski wije się jak piskorz.
Godzina 11. Dziennikarze dopadają premiera w Sejmie. Donald Tusk nie zaprzecza, że otrzymał list z Łodzi, choć daje do zrozumienia, że ma obecnie na głowie inne problemy, niż szukanie pieniędzy na jakiś szpital, którego budowa rozpoczęła się w 1975 r. Może powinien się tym zająć minister kultury, który sprawuje pieczę nad pomnikami i zabytkami architektury? Premier nie wspomniał o tym, bo dobrze wie, że żarty w ochronie zdrowia odbijają się czkawką. Z wyborcami lepiej nie zadzierać, zamiast tego warto okazać wspaniałomyślność. – Ja nie mogę podejmować decyzji o 50 mln zł tak a vista – stwierdził Donald Tusk. I wyliczył osoby, u których będzie wyjaśniał sprawę: panią prezydent Łodzi, marszałka województwa, ministra zdrowia.
Godzina 12.59. Pilny SMS z biura prasowego ministerstwa: za pół godziny odbędzie się briefing z udziałem wiceministra oraz rektora Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Sala kinowa, zapraszamy za okazaniem legitymacji prasowej.
Godzina 13.30. Panowie, którzy rano w telewizji nie mogli ze sobą rozmawiać, już stoją obok siebie. Prof. Górski ma dostarczyć wykaz sprzętu koniecznego do rozpoczęcia działalności szpitala, a złotousty wiceminister Cezary Rzemek opowiada przed kamerami, że chce sprawnie zakończyć inwestycję, bo najważniejsze, aby służyła pacjentom. Poproszony o podsumowanie dnia, rektor ocenił piątkowe spotkanie jako bardzo owocne, a uzgodnienia jako perspektywiczne i zadowalające.
Światła zgasły, dziennikarze opuścili salę kinową, publiczność odeszła do swoich zajęć. Tylko Poczta Polska zaciera ręce, bo liczy na dalszą owocną współpracę z dyrektorami szpitali i uczelni medycznych przy dostarczaniu do Kancelarii Premiera oraz Ministerstwa Zdrowia ciekawej korespondencji. Najlepiej w niezaklejanych kopertach, aby ich treść mogła szybko przedostać się do mediów. Bez nich, jak wiadomo, nic się nie może udać, pod warunkiem, że wcześniej telewizję obejrzy sam premier. Gdy jego zastępcą był Waldemar Pawlak, musiał odebrać od niego dobrą lekcję, jak gasić pożary.

Autor jest publicystą „Polityki”

Archiwum