13 lutego 2017

Miała być mała rewolucja w POZ, jest…

W 2017 r. miała nastąpić pierwsza zmiana w dostępności świadczeń zdrowotnych: wszyscy pacjenci, bez względu na status ubezpieczeniowy, mieli zyskać możliwość korzystania z porad lekarza POZ. Uchwalona późną jesienią nowelizacja ustawy o świadczeniach zdrowotnych takiej zmiany jednak nie przyniosła.

W przychodniach rodzinnych nadal obowiązuje eWUŚ – lekarze i pacjenci muszą dokonywać weryfikacji ubezpieczenia zdrowotnego. Nowa ustawa nie zmieniła statusu nieubezpieczonych i zasad finansowania świadczeń dla nich. Jeśli system wykazuje brak ubezpieczenia i pacjent przyzna, że go nie posiada, zgodnie z przepisami lekarz pobierze od niego opłatę za poradę. Oczywiście wszystkie recepty będą wypisane ze 100-proc. odpłatnością, pacjent będzie musiał też zapłacić za ewentualne badania czy porady specjalistów. Jednak jeśli taki pacjent zadeklaruje, że jest ubezpieczony, wystarczy, że podpisze stosowne oświadczenie, a NFZ zapłaci za niego stawkę kapitacyjną (przez sześć miesięcy od daty oświadczenia). Zgodnie z nową ustawą, pacjent nie powinien obawiać się konsekwencji, jeśli jego oświadczenie zostanie zweryfikowane negatywnie, bo NFZ nie będzie dochodził roszczeń dotyczących kosztów wizyty w POZ. Pacjent musi się jednak liczyć z tym, że jeśli skorzysta z leków refundowanych lub innych niż porada lekarza POZ świadczeń, otrzyma z NFZ wezwanie do uregulowania rachunku. Ministerstwo Zdrowia tłumaczy, że wprowadzone obecnie zmiany mają ułatwić dostęp do świadczeń POZ osobom, które posiadają prawo do korzystania z nich, chociaż system eWUŚ tego nie potwierdza, lub osobom, które teoretycznie mają prawo do świadczeń, ale nie dopełniły obowiązku zgłoszenia do ubezpieczenia zdrowotnego. Chodzi przede wszystkim o osoby ze statusem członka rodziny ubezpieczonego oraz studentów, którzy podejmując pracę, uzyskiwali „własny” tytuł do ubezpieczenia, a nie byli świadomi, że po rozwiązaniu umowy o pracę konieczne jest ponowne zgłoszenie siebie do ubezpieczenia jako członka rodziny. Według danych resortu zdrowia nawet 90 proc. nieubezpieczonych, którzy w latach 2012, 2013 i 2014 uzyskali świadczenia opieki zdrowotnej finansowane ze środków publicznych, to dzieci i młodzież do 18. roku życia. Osobom, które nie są ubezpieczone, ustawa otwiera jeszcze jedną furtkę – istotną, gdy w grę wchodzi droższe leczenie, zwłaszcza szpitalne. Ministerstwo Zdrowia przyznaje, że wiele osób niezgłoszonych do ubezpieczenia (a więc formalnie nieubezpieczonych) mogłoby mieć prawo do darmowego leczenia, ale nie zostały dopełnione formalności. Od 12 stycznia można zgłaszać się do ubezpieczenia z datą wsteczną – już po otrzymaniu pomocy. Na przykład pacjent, który trafił do szpitala, będzie mieć 30 dni od tego terminu (lub 30 dni od wszczęcia postępowania o zwrot kosztów przez NFZ) na wsteczne zgłoszenie do ubezpieczenia. Nowelizacja ustawy o świadczeniach w zakresie dostępu do POZ nie jest więc rewolucyjna. Po pierwsze, ministerstwo pośrednio potwierdziło, że w Polsce nie ma problemu 2,5 miliona faktycznie nieubezpieczonych. Jest rzesza osób, które nie dopełniły (lub wobec których nie dopełniono) formalności i dlatego pozostają „poza systemem”. Po drugie, już wcześniej NFZ nie wszczynał postępowań egzekucyjnych, jeśli pacjent nieubezpieczony skorzystał ze świadczeń o wartości poniżej 100 zł (de facto – tylko z porady lekarza POZ, ewentualnie podstawowych badań). Po trzecie, ustawa zawiera mechanizm zachęcający pacjentów do deklarowania nieprawdy, choć minister zdrowia zapewnia, że nikogo nie namawia do kłamstwa. ■

Małgorzata Solecka

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum