7 marca 2003

Okiem rewizora

Ślęczę nad kilkoma dużymi dokumentami.
W grudniu ubiegłego roku NIK przeprowadziła kontrolę w okręgowych izbach. W naszej, największej, również. W samą Wigilię, 24 grudnia, sporządzono protokoł, który przewodniczący Andrzej Włodarczyk pokwitował. Czternaście dni – to termin złożenia zastrzeżeń, umotywowanych. Zastrzeżeń nie zgłoszono. Protokoł liczy 36 bitych stron. Otóż NIK ma prawo kontrolować samorządy, każde, o ile te korzystają z dotacji budżetowych. Wtedy kontrola może obejmować nie tylko wydatki zlecone przez administrację rządową, ale wszystkie. Tym razem zakres był dość wąski: obejmował organizację i finansowanie stażu podyplomowego, szkoleń podyplomowych oraz finansowanie zadań przejętych przez samorząd od administracji państwowej w latach 2001-2002.
Marnie wyglądała ta organizacja i pomoc dla naszych członków w podnoszeniu kwalifikacji. Mam nadzieję, że ustalenia NIK będą przedmiotem analizy na plenarnym posiedzeniu Rady. Nie będę publicznie ujawniał szczegółów, ale odpowiedzialni – za tę, moim zdaniem, podstawową działalność Izby, muszą ostro wziąć się do roboty.
Mnie jak zwykle zainteresowały pieniądze. Otóż NIK stwierdziła, że Naczelna Rada Lekarska stosowała tzw. metodę kompensacji należności. Przekładając to na zrozumiały język: minister zdrowia przekazywał środki finansowe do Naczelnej Izby, a ta miała dalej – do izb okręgowych. Tymczasem skarbnik Naczelnej Rady odliczał sobie należne składki z izb okręgowych i o te kwoty obniżał dotacje. Koledzy skarbnicy Naczelnej Rady Lekarskiej – były i obecny! Czekamy na publiczne dokładne wyjaśnienia. Przecież jesteście też członkami Okręgowej Rady w Warszawie! A, że minister wszystkich pieniędzy nie przekazywał, to jako Izba warszawska jesteśmy do tyłu 400 tys. zł.
19 lutego wpłynęło do Izby wystąpienie NIK – 6 stron. Zdaniem kontroli musimy zwrócić do budżetu ponad 160 tys. zł. Osobiście przeżyłem 5 (słownie: pięć) kontroli NIK. Kolega przewodniczący Andrzej Włodarczyk w terminie 7 dni zgłosił umotywowane zastrzeżenia do protokołu NIK. Przed wysłaniem byłem jednym z konsultantów tego pisma. To dobry dokument. Myślę, że będzie uwzględniony i oddamy do budżetu tylko 27 tys. zł, to znaczy – o tyle mniej możemy dostać dotacji w bieżącym roku.
Przewodniczący nie napisał, że za większą część nieprawidłowości odpowiadają jego poprzednicy. To elegancko. Podaję więc tę informację do publicznej wiadomości.
Tu nie ma fałszywego wstydu i sentymentów. Życie składa się z faktów. Izba ma tzw. ciągłość prawną i za długi poprzedników odpowiadamy. Wiem coś o tym. Np. moja poprzedniczka na stanowisku dyrektora podała do kasy chorych na początku reformy (styczeń 1999 r.) 40 tys. zapisanych w POZ i kasa płaciła a w czerwcu dokonała kontroli i udowodniła, że jest to o połowę mniej. Uznała więc, że zapłaciła za cały rok. Pani dyrektor odeszła na emeryturę. Zaprzestano płacenia pensji i innych rachunków. Kiedy objąłem ten chyba najbardziej zabagniony stołek, szanse na doprowadzenie do tzw. płynności finansowej były zerowe. Jak jest dzisiaj – wszyscy wiedzą.
Drugi dokument to projekt Regulaminu Organizacyjnego Biura Okręgowej Izby Lekarskiej, stanowiący załącznik do uchwały, która ma być wkrótce podjęta. Robert Gortat, doświadczony biurokrata (podobnie jak ja), przesadził, i to mocno. Przebiłem się przez 32 paragrafy i zrobię wszystko, aby tego molocha uprościć. Mam wiele zastrzeżeń. Główne to liczba zatrudnionych urzędników. Wiadomo, że każdy musi mieć tzw. zakres czynności, podobnie jak badania profilaktyczne, szkolenie PPOŻ i BHP. Ale, na Boga, właściwie każdy etatowy urzędnik Izby musi umieć zastąpić innego. Szczególnie, że większość miłych Pań i Panów jest w tzw. wieku rozrodczym. Trzymam Przewodniczącego za słowo. Idzie o redukcję i to znaczną, zatrudnionych. To nie jest biuro. Po II wojnie, kiedy Anglia traciła kolonie, w Londynie zaczęto budować wielki gmach. Na Ministerstwo Kolonii. Gentleman który zauważył prawidłowość: „im mniej kolonii tym większe biuro z urzędnikami” nazywał się Parkinson. Jego duch wkroczył do naszej Izby. Prezesie, 12 kwietnia, na zjeździe, wzywam do odpowiedzi: po co tylu urzędników? To jest samorząd lekarski, a nie agencja lekarska.
Mój stary znajomy mecenas Preiss, który od niedawna należy do grona radców prawnych naszej Izby, wysłuchał osób nietuzinkowych (Bugaj, Pszczołowski, Gortat, Galewski etc.), na okoliczność projektu nowego regulaminu organizacyjnego biura OIL w Warszawie. I wpadł na prosty pomysł: biuro i jego pracownicy są do administracyjnej obsługi struktur samorządowych. A więc najpierw należy narysować prawdziwy schemat komisji, zespołów i innych niezbędnych form, a potem sformułować odpowiednie stanowiska pracy (mobilne) do ich obsługi. Mec. Barcikowska przytaknęła. I tak 35 paragrafów, nad którymi ślęczałem, zostanie uproszczonych i przerobionych. Za chwilę, powiedziałem o tym koledze przewodniczącemu, który chętnie potwierdził.
Trzeci papier to anonim rozsyłany po szpitalach i, podobno, do delegatów na zbliżający się zjazd. Nie interesuje mnie, kto za tym stoi i kim są autorzy, ale wymieniono i mnie, z imienia i nazwiska. Podobno sprzyjam władzom OIL. Może i sprzyjam. Demokracji. Niedopieszczonych i niecierpliwych zapewniam, że kontrola spółki z o.o. rozpoczęła się. Biegli rozpoczęli prace. 26 lutego – Walne Zgromadzenie Spółki córki naszej Izby. Ale miało nie być o Medbrokerze. Do czasu zakończenia kontroli. Tylko parę słów. Z kol. Cholewińską uczestniczymy jako obserwatorzy. Obok nas kwiat działaczy Izby – przewodniczący, wiceprzewodniczący, skarbnik, kol. Sawoni, nowa brokerka, 2 radców prawnych. I nasza biegła. Zrobi pełny audyt. Ale dla Komisji Rewizyjnej wykaz w dwóch słupkach: 1- wpływy, 2 – wydatki, szczegółowo – na co i ile? 3 kwietnia, przed zjazdem, przyjmiemy raport i być może skończymy kontrolę. Tak czy inaczej na zjeździe wystąpię oficjalnie i przekażę delegatom wszystkie ustalenia. Bez emocji.
Na razie wiem na pewno, że na 31.12.2002 r. strata spółki to 89 793,15 zł. Ale w grudniu 2002 r. wpływy przekroczyły wydatki.
Dopóki nie wyjaśnimy wszystkich problemów nie będziemy głosu zabierać. Ja, kol. Rymuza i kol. Cholewińska tworzymy zespół kontrolujący. Kol. Romanowski został sam przez siebie wyłączony z tej pracy, bowiem szpital, którym kieruje, został właśnie ubezpieczony poprzez Medbrokera. To uczciwe. Postąpimy zgodnie z prawem. Mam nadzieję, że z mównicy zjazdowej przeczytam wszystkie ustalenia, a może i gotowy będzie protokoł z wnioskami. Do zjazdu. Jeżeli taka potrzeba zaistnieje.

Kontrola zakupu środków trwałych i nietrwałych w naszej Izbie w 2002 r. została zakończona. Sformułowano szereg wniosków dotyczących sposobu prowadzenia księgowości i ewidencji. Pani główna księgowa Ewa Jeleń jest doskonałym fachowcem, bardzo pracowitym. Od dawna namawiam ją do otoczenia się kompetentnymi pracownikami. Sama pracuje jak mrówka. A przecież tzw. kadrze kierowniczej płaci się głównie za myślenie i kierowanie pracą. Wiem coś o tym.

Komisja Rewizyjna przyjęła sprawozdanie ze swojej intensywnej pracy od ostatniego zjazdu. Będzie ono stanowić materiał dla delegatów. Ale w następnym numerze „Pulsu”, który ma się ukazać przed 12 kwietnia, czyli zjazdem dorocznym, najważniejsze fragmenty przedstawię Czytelnikom czyli – wszystkim lekarzom naszej Izby

Autorom „Pulsu”, a więc i mnie, pewien kłopot sprawia konieczność wczesnego składania materiałów do kolejnych numerów naszego miesięcznika. Chcemy bowiem być jak najbardziej aktualni, ale…
Z przyjemnością informuję, że brałem udział w zebraniu kolegium redakcyjnego. To było pożyteczne spotkanie. Czekam na następne.
W pobliżu Siedlec posiedzenie Rady Okręgowej – wesołe i owocne.

28 lutego 2003 r.

Adam GALEWSKI
Autor jest przewodniczącym
Okręgowej Komisji Rewizyjnej

Archiwum