4 października 2022

Pinokio u lekarza

W wywiadach przeprowadzanych przez Katedrę Psychologii Klinicznej UMP każdy ankietowany lekarz mówił, że miał pacjenta mijającego się z prawdą. O pozornie niewinnych kłamstewkach i ich konsekwencjach oraz narzędziach walki z tym zjawiskiem opowiada prof. dr hab. Ewa Mojs, kierownik Katedry i Zakładu Psychologii Klinicznej UMP, przewodnicząca Rady Naukowej Fundacji Nie Widać Po Mnie.

rozmawia Kamila Hoszcz-Komar

Pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to pytanie: dlaczego? Dlaczego pacjenci w rozmowie z medykami uciekają się do kłamstwa?

Motywy są bardzo zróżnicowane. Z jednej strony, to lęk. Często uwarunkowany kulturowo, np. w przypadku wystąpienia zmiany w organizmie od razu u pacjenta pojawiają się myśli, że to rak, że umrze. Dlatego będzie się starał jak najszybciej uzyskać diagnozę oraz pomoc poza kolejnością. Z drugiej strony, próby ominięcia kolejek wynikają po prostu z niewiedzy, czy i na ile zaobserwowany objaw jest poważny. Zwłaszcza rodzice małych dzieci mają tendencję do nad-reaktywności. Trzecim powodem jest mała wiara w skuteczność naszego systemu ochrony zdrowia, w tym dostępność lekarzy specjalistów. Dlatego chorzy szukają różnych sposobów, aby ominąć błędy systemu i znaleźć dla siebie skuteczną pomoc.

Czy możemy wskazać sytuacje, w których najczęściej pacjenci mijają się z prawdą?

Niejednokrotnie już w momencie poszukiwania pomocy. Kiedy pacjent zgłasza się pod numer 112 lub na SOR, ucieka się do wyolbrzymiania i zniekształcania objawów, aby jak najszybciej tę pomoc otrzymać. Na etapie diagnozy znowu pojawia się wyolbrzymianie objawów, wreszcie – w procesie leczenia choroby przewlekłej – zmienianie opisów zarówno objawów, jak i realizowania zaleceń, takich jak przyjmowanie leków, rezygnacja z nałogów, np. nadużywania alkoholu, zwiększenie aktywności, redukcja masy ciała. Okazało się, że ponad 30 proc. osób biorących udział w naszych badaniach klinicznych nie mówi prawdy. To bardzo dużo.

Możemy powiedzieć, że oszukiwanie lekarza w przekonaniu pacjentów ma być strategią w walce o swoje zdrowie. Ale każdy medal ma dwie strony: nieintencjonalnie narażają się na poważne konsekwencje.

Zdecydowanie tak. My, Polacy, jesteśmy w czołówce światowej w stosowaniu suplementów diety i innych preparatów lub zażywania leków poza konkretnym wskazaniem. Uwielbiamy się leczyć. Leczyć na własną rękę, zgodnie z tym, co mówią inni ludzie i co znajdziemy w wyszukiwarkach internetowych. Niestety, w większości przypadków pacjenci nie dzielą się tym z lekarzem. To bardzo trudna sytuacja, gdyż może dochodzić do interakcji lekowych ze szkodą dla chorego, bo np. zaburzone zostanie wchłanianie substancji terapeutycznej.

Nie zapominajmy też o sytuacji, kiedy pacjent już się leczy, ale więź terapeutyczna z lekarzem jest stosunkowo słaba. Chory nie ma zaufania do lekarza i nie jest przekonany o zasadności podjętego leczenia. Bywa, że zamiast przestrzegać zaleceń, szuka innych specjalistów, weryfikuje diagnozy. To wyjątkowo niebezpieczne, bo czas płynie. Czas bez diagnozy i leczenia może powodować, że choroby będą się pogłębiać, a tym samym utrudniać całkowite wyzdrowienie.

Czy to zjawisko ma wpływ na lekarzy i cały system?

Oprócz szkód zdrowotnych pacjent nie ponosi innych konsekwencji, bo za każdym razem, kiedy przyjdzie, mamy obowiązek go przyjąć. Ale są także szkody systemowe w postaci pieniędzy wydanych na niepotrzebne wizyty i hospitalizacje, które według obliczeń prof. Przemysława Kardasa pochłaniają aż 10 proc. budżetu. Niewiarygodne kwoty idą na zmarnowanie przez takie postawy pacjentów. Z kolei lekarze muszą się mierzyć z wypaleniem: bo wiedzą jak, chcą pomóc człowiekowi, a on tej pomocy nie przyjmuje.

Lekarze jakich specjalności są najbardziej narażeni na kontakt z nieszczerymi pacjentami?

Na pewno psychiatria, co do tego jestem przekonana. Zwłaszcza w przypadku dzieci. Należy bardzo uważnie obserwować dziecko, a nie opierać się tylko na relacji rodziców. Jest wiele powodów, dla których rodzice chcą pozostawić dziecko w szpitalu. Z koloryzującymi pacjentami zmaga się również interna. Przede wszystkim chodzi o osoby w podeszłym wieku. To bardzo smutne sytuacje, ale motywy pozostawiania pacjentów geriatrycznych przez opiekunów w szpitalu bywają różne, w dużej mierze wynika ono z potrzeby wytchnienia.

Co w takim razie może zrobić lekarz? Czy ma narzędzia pozwalające zorientować się, że pacjent zataja informacje?

W przypadku chorych przewlekle możliwość poznania ich podczas kolejnych wizyt i czas, który im poświęcamy, pozwala na zadanie kilku podobnych pytań, ale innych od strony formalnej, co ułatwia wychwycenie nieścisłości w wywiadzie. Możemy także wykorzystać krótkie kwestionariusze, w których – co ciekawe – pacjenci chętniej ujawniają postępowanie pomijające standard terapeutyczny. Czas jest naszym sprzymierzeńcem, dlatego gorszą sytuację mamy na SOR, gdzie lekarze działają zgodnie z procedurą w obawie przed konsekwencjami błędu w sztuce. Wtedy pacjentowi łatwiej pewne informacje pominąć. Jeśli lekarz nie jest pewien, warto, by poprosił kolegę o drugą diagnozę. To bardzo użyteczne narzędzie weryfikowania motywów chorego, kiedy pracujemy w zespole.

Jak skłonić pacjenta do szczerości?

Nie wolno mu zarzucać braku prawdomówności. Trzeba raczej używać sformułowania: „nie do końca zrozumiałem” lub „informacje nie są dla mnie całkiem jasne, spróbujmy jeszcze raz”. Porównanie różnic w „zeznaniach” daje pole do konfrontacji z pacjentem. Należy podejmować próby obiektywizacji objawów nie tylko na podstawie jakościowej, czyli „ból jest nie do zniesienia”, ale też ilościowej, np. wykorzystać skalę VAS (1–10), zaproponować porównania lub analogie. Ważna jest edukacja chorego w zakresie jego wpływu na skuteczność terapii oraz konsekwencji dla jego zdrowia. Warto też brać pod uwagę niewiedzę pacjentów dotyczącą terapii oraz leków i zachęcić ich do zadawania pytań, które rozwiałyby ich wątpliwości i ułatwiły przestrzeganie zaleceń.

Pełniący funkcję prezesa ORL w Warszawie Piotr Pawliszak podczas kongresu „Zdrowie Polaków 2022” wyraził opinię, że zatajanie prawdy przez pacjentów ma istotny wpływ na częstotliwość występowania błędów medycznych. Czy tak jest w istocie?

W pełni się zgadzam z dr. Pawliszakiem. Jeśli pacjent nie mówi o wszystkich dolegliwościach i problemach, z którymi się mierzy, mamy niepełny obraz choroby. Widzimy tylko część prawdy, którą z jakichś powodów pacjent chce nam „sprzedać”. I tu znowu wracamy do jego lęków, niedoceniania objawów, braków w edukacji. A im mniej wiemy, tym prawdopodobieństwo popełnienia błędu jest znacząco wyższe.

Obecny system opieki zdrowotnej w Polsce sprzyja mijaniu się pacjentów z prawdą?

Tak. Proszę zwrócić uwagę, że kiedy mamy bardzo duże kolejki, kiedy kontakt ze specjalistami jest utrudniony, pacjent skupiony na swoich dolegliwościach zwyczajnie szuka obejścia systemu, żeby konsultację pozyskać. Część pacjentów mówi wprost, że postpandemiczne teleporady są mało satysfakcjonujące. Jeśli nie nastąpią zmiany, należy się spodziewać, że to zjawisko będzie się nasilać. Dla chorego najważniejsze jest jego zdrowie, więc nie ma się co dziwić, że ludzie próbują i będą próbować oszukać system.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum