2 czerwca 2017

Dwa światy

na marginesie

Ewa Gwiazdowicz-Włodarczyk

redaktor naczelna

Od ponad półtora roku w naszym kraju dokonuje się dobra zmiana, która dotąd omijała skrupulatnie jedną z najważniejszych dla Polaków dziedzinę życia, jaką jest bez wątpienia ochrona zdrowia. Dyskutowało się dużo, głównie w „kuluarach”, o konieczności zmian i ewentualnej realizacji programu wyborczego PiS (bo „dobrą zmianę” wprowadza się z pominięciem koniecznej debaty społecznej). Po co ten trud, ten stracony czas (na konsultacje), skoro i tak z góry wiadomo, że rozwiązania zaproponowane przez rząd muszą być zrealizowane – zastanawia się Krzysztof Bukiel, przewodniczący OZZL. Nadal jednak nie mamy rozporządzeń i jasności, jak w szczegółach będzie wyglądało finansowanie placówek. Na razie NFZ nie płaci za nadwykonania, nawet te ratujące życie. Dla przypomnienia: jedną z najważniejszych przedwyborczych obietnic Prawa i Sprawiedliwości była likwidacja kolejek do lekarzy i na operacje. Według ministra Konstantego Radziwiłła i polityków tego ugrupowania stanie się tak po zlikwidowaniu Narodowego Funduszu Zdrowia i wprowadzeniu budżetowego finansowania ochrony zdrowia. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki po wejściu w życie 1 października ustawy o sieci szpitali i po wprowadzeniu tzw. koordynowanej opieki – kolejki po prostu znikną. Ktoś, kto czekał pięć lat na operację endoprotezoplastyki stawu biodrowego, zostanie przyjęty do szpitala natychmiast, pacjent z chorym sercem, czekający nieskończenie długo na wizytę u kardiologa – już jutro stanie przed obliczem upragnionego specjalisty. To wszystko oczywiście (jak to w bajce) nastąpi bez zwiększenia nakładów finansowych na ochronę zdrowia oraz liczby lekarzy i pielęgniarek. Konstanty Radziwiłł jeszcze nie tak dawno twierdził, że bez podniesienia wydatków państwa nic na lepsze w sprawie kolejek się nie zmieni (co często przypominają mu to nie tylko media). Teraz, jako minister zdrowia, chyba niestety zmienił zdanie. Nagle pojawią się nowe zastępy lekarzy oraz pielęgniarek i wydarzy się kolejny cud nad Wisłą. – Większość szpitali, które znajdą się w sieci, dostanie „gwarancję bytu” i większe pieniądze. Pacjenci zaś łatwiejszy dostęp do leczenia. Poważnie chorzy trafią na SOR, pozostali do przyszpitalnej przychodni, która ma świadczyć także pomoc nocną i świąteczną. To, co powtarzało wielu polityków – a w ślad za nimi także liczne media – o nieuchronnie zbliżającym się w służbie zdrowia Armagedonie, już dziś pachnie grubą przesadą, a z każdym dniem coraz bardziej okazuje się po prostu nieprawdą – mówi.

Reasumując: mamy do czynienia z dwoma światami – światem „dobrej zmiany”, na którą z utęsknieniem czeka suweren i w którym wszystko jest jak w bajce, oraz ze skrzeczącą rzeczywistością, czyli pogarszającą się sytuacją finansową szpitali, coraz większym brakiem wykwalifikowanego personelu medycznego i poczuciem niepewności, co stanie się jesienią. Być może za chwilę dowiemy się, że prawdą jest plotka o likwidacji resortu zdrowia i przejęciu MZ przez resort pracy i polityki społecznej (czyli powstanie kolejne superministerstwo) z superminister Elżbietą Rafalską i wracającym za jej plecami, jak bumerang, ministrem Jarosławem Pinkasem. Czy coś nas jeszcze może zdziwić na tym świecie? ■

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum