2 listopada 2012

Bedzie protest?

Zarząd Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy chce zorganizować akcję protestacyjną pod hasłem: „Dziękujemy, odchodzimy”. Postulaty nowe nie są: ustalenie minimalnych pensji zasadniczych dla lekarzy, przy czym dla specjalisty nie mniej niż trzy średnie krajowe. Decyzja o tym, czy do protestu dojdzie, zostanie podjęta na Zjeździe Krajowym OZZL, który odbędzie się 19-20 października.

Szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel podkreśla, że poparcie delegatów dla akcji protestacyjnej nie będzie oznaczało, że już w listopadzie protest się rozpocznie. – Dajemy sobie rok – mówi.
Od czasu, kiedy OZZL po raz pierwszy wysunął wspomniane postulaty, sytuacja środowiska się zmieniła. Wielu lekarzy przestało być pracownikami, przeszli bowiem na tzw. kontrakty. I ci, i zatrudnieni na podstawie umowy o pracę, zarabiają więcej. – Zdaję sobie z tego sprawę. Po swojej pensji to widzę. W 2005 r. moja zasadnicza pensja brutto wynosiła 1950 zł plus dodatek stażowy, a od 2008 r. – 4050 zł plus dodatek. Lekarz jest w stanie zarobić co najmniej drugie tyle, ale biorąc dyżury lub podejmując dodatkowe prace. To prawda, że dla wielu lekarzy zarobienie 10 tys. zł miesięcznie nie jest wielkim problemem – mówi Krzysztof Bukiel.
Przestrzega jednak, że spokój i dobrobyt okażą się już wkrótce pozorne. Trudno się z nim nie zgodzić.

Wielkie zmiany w stosunkach własnościowych
Ustawa o działalności leczniczej obowiązuje już od ponad roku, ale jej konsekwencje zarówno zatrudnieni w ochronie zdrowia, jak i korzystający z usług medycznych odczują na przełomie 2013 i 2014 r. Ekspertka do spraw ekonomiki zdrowia prof. Stanisława Golinowska nie ma złudzeń, że czeka nas najpierw fala komercjalizacji, a często też prywatyzacji publicznych placówek, a następnie – upadłości części z nich. Pani profesor ubolewa nad tą reformą i przywołuje doświadczenia podobnych zmian przeprowadzonych m.in. w Chile. – Olbrzymim wysiłkiem organizacyjnym i finansowym trzeba było te procesy odwrócić – twierdzi.
Nie wiadomo, co stanie się w Polsce za siedem – dziesięć lat, niemal pewne jest jednak, że ochrona zdrowia A.D. 2013 i 2014 będzie zupełnie inna niż w bieżącym roku. Z doniosłymi konsekwencjami dla zatrudnionych w (jeszcze) publicznych szpitalach. Nie od dziś zarządzający próbują ciąć koszty. Ten proces w ostatnim roku się nasila. Już teraz z części placówek płyną sygnały o próbach zmian w umowach z lekarzami (przykładem przejście na równoważny czas pracy w radomskim szpitalu), których wspólnym mianownikiem jest ograniczanie kosztów (a zatem szukanie oszczędności także w umowach i kontraktach z lekarzami).
Jakie skutki dla pracowników i współpracowników będzie miało przekształcenie samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej w spółkę? Zgodnie z art. 80 ust. 4 ustawy, taka operacja powoduje przejęcie przez spółkę z dniem przekształcenia wszystkich praw i obowiązków, jakie miał przekształcany SPZOZ. Umowy i kontrakty zostają zatem zachowane.
Jednak mecenas Anna Czyż z Kancelarii Prawnej Piszcz, Norek i Wspólnicy w opublikowanym na łamach „Rynku Zdrowia” artykule zwróciła uwagę, że nie ma wiążącej interpretacji kwestii, czy przekształcenie takie na gruncie prawa pracy stanowi przejęcie zakładu pracy przez innego pracodawcę? Jeśli tak, to w myśl art. 231 §1 kodeksu pracy pracodawca przejmujący zakład pracy innego pracodawcy staje się stroną w dotychczasowych stosunkach pracy i określa zasady, na jakich za zobowiązania wynikające ze stosunku pracy odpowiadają dotychczasowy i nowy pracodawca. Jedna z tych zasad mówi, że nowy pracodawca przez okres roku od przejęcia zakładu jest zobowiązany przestrzegać postanowień układu zbiorowego pracy.
Nie ma jednak pewności, że przekształcenie SPZOZ w spółkę można traktować jako opisane w k.p. przejęcie zakładu pracy przez nowego pracodawcę, w każdym razie nie we wszystkich przypadkach. Wówczas zaś oznaczałoby to mniejszą ochronę pracowników przekształcanej jednostki.
Lekarze w związku z przekształceniami nie muszą się jednak obawiać utraty pracy, bo wciąż jest ich w Polsce za mało. Grozi im za to obniżenie zarobków.
Krzysztof Bukiel twierdzi, że decyzja zarządu dotycząca dyskusji o ewentualnym proteście to przygotowywanie się na taką właśnie sytuację. Tym bardziej że jego zdaniem tendencji do szukania oszczędności, m.in. w wynagrodzeniach lekarzy, można się obawiać także w związku z zapowiedziami dotyczącymi powołania agencji taryfikacji, która miałaby wyceniać koszty świadczeń zdrowotnych. – Powstaje pytanie, jak wyceniona zostałaby praca lekarza w poszczególnych rodzajach świadczeń? – mówi Krzysztof Bukiel.

Kryzys ante portas
O ile protest pieczątkowy należy uznać za udany, o tyle późniejszy – receptowy zakończył się porażką. Trudno będzie tym razem przekonać lekarzy, by angażowali się w ostrzejszą niż ostatnia formę protestu – składanie wypowiedzeń.
Jednocześnie pewne jest, że rząd zrobi wszystko, by protestujących pokazać jako pazernych lekarzy, którzy kierują się nie misją, lecz własnym interesem finansowym. Próbkę tego stylu dał minister zdrowia Bartosz Arłukowicz podczas konferencji prasowej dotyczącej sytuacji w Centrum Zdrowia Dziecka, kiedy wskazując na błędy zarządzania, mówił o wysokich zarobkach pracowników szpitala w 2011 r. (średnia 4700 zł brutto).
Z pewnością mówił to świadom, że średnia krajowa wynosiła wówczas o tysiąc złotych mniej, ostatnio spada, a mediana zarobków to niespełna 3000 zł brutto (dane za GUS). Lekarze, którzy zaczną żądać 11 tys. zł brutto zasadniczej pensji, na życzliwość wymęczonych kolejkami pacjentów liczyć raczej nie mogą. Podobnie jak relacjonujących (ewentualny) protest dziennikarzy, których zarobki – jak podawało branżowe pismo „Press” – spadają systematycznie od trzech lat.

Justyna Wojteczek

Archiwum