8 czerwca 2007

Konkurs rozstrzygnięty

W „Pulsie” nr 5/20007 w rubryce „muzy i my” (str. 39) przedstawiliśmy kilka wierszy laureatów Konkursu Poetyckiego dla Lekarzy.
Ubolewamy, że nazwiska Autorów 3 wierszy zostały podane błędnie.
Aby ten błąd naprawić, ponownie prezentujemy wiersze przedstawione w poprzednim numerze, podpisując je zgodnie z treścią sprostowania zamieszczonego niżej.

Wszystkich Autorów, a także Czytelników za pomyłkę uprzejmie przepraszamy.
md

Na Konkurs Poetycki dla Lekarzy (por. „Puls” nr 12/2006 i 1/2007) ogłoszony przez OIL w Warszawie wpłynęło piętnaście zestawów wierszy. W dn. 12.03.2007 r. jury w składzie: Zdzisław Łączkowski, Jolanta Zaręba-Wronkowska, Maria Żywicka-Luckner przyznało nagrody i wyróżnienia.

Konkurs rozstrzygnięty

I nagroda – godło M-3 – zestaw wierszy Pawła Grabowskiego z Warszawy
II nagroda – godło KB – zestaw wierszy Krzysztofa Brzeszkiewicza z Warszawy

Wyróżnienia za zestaw wierszy:
– godło Wolontariusz – wiersze Mieczysława Śmiałka z Warszawy
– godło Oksza – wiersze Wiesławy Grabowskiej z Warszawy

Wyróżnienia za wiersz:
– godło Jarzębina – za wiersz „Księdzu poecie Janowi Twardowskiemu poświęcam” Jerzego Kalińskiego z Pruszkowa
– godło Grzybek – za wiersz „Niedokończona modlitwa” Katarzyny Modzelewskiej-Kulisiewicz z Sochaczewa
– godło K M-K za wiersz „Cisza” Krystyny Mikiel-Kostyry z Warszawy

Tebańczycy
i Niobe

Możecie być spokojni
nie z własnej przecież winy zacni
obywatele
nie opłaczecie dzieci Niobe
nie pogrzebiecie ich
Tebańczycy
z woli boga zaklęci w kamienie

o szlachetni mieszczanie
pod grubą skórą głazu bezpieczniej
wspominać
jej rozpuszczone włosy i szatę frygijską
a bogów nie złości zazdrość
czy współczucie

dobrze to wymyślił
ten któremu głaz kiedyś uratował życie
lecz i on się zdziwił
widząc w ojcowskim domu skamieniałą Niobe

Tantal milczał
spierzchnięte mocniej ścisnął wargi
Pelops twarz ukrył w dłoniach
płaszcz z białego zsunął się ramienia

kamień płakał

Paweł GRABOWSKI

Ojciec

Często powraca we śnie
górzysta kraina
choć mało pamiętam
z czasów co niewidoczną zostawiły bliznę
wiał wiatr
czy ucichł nagle oczekując zdarzeń
słońce paliło głazy i ziemię spękaną
a może tylko płomień ojcowskiej pochodni
nasze twarze oświetlał
był dzień wieczór poranek
nie pamiętam wcale
czasem nawet wątpię
że to się zdarzyło

Ojciec mówił niewiele
i tylko do matki
wiem o trzech gościach w domu
pod dębami Mamre
i że spierał się z Bogiem ale nigdy o mnie
matka chętnie mówiła
tylko o tym jednym nie chciała
nie umiała
ja nie śmiałem prosić

Czy postąpić inaczej nie mógł
nie potrafił
podobno anioł mówił do niego po dwakroć
kogo pytać dalej
gdy mieszkaniem rodziców pieczara Makpela
tylko we śnie wraca
pagórek w kraju Morii
zimne ostrze noża
czując je znów na gardle
próbuje go kochać

Paweł GRABOWSKI

Odchodząc

Cały dzień i całą noc padał deszcz.
Wiatr niósł jego krople po pięciolinii smutku
A drzewa
Tego dnia niezwykle nieruchome
Spisały tę rosnącą barierę milczeniem.

To nie jest tak, jak myślisz
Że kwiatom zabrakło sił
I że za chwilę zaczną one ponownie… śnić.
Nie.
Tego dnia naprawdę cały dzień i całą noc padał deszcz.

W ponurych ciemnościach ukryty pod liściem gniewu
Biały głos przestał bić.
W zapadłej ciszy
Gdzieś w połowie drogi
Powietrzem
Szedł znajomy od lat… ból.
To nie jest tak, jak myślisz
Że ktoś w kałużach przeczytał Twój los.
Nie.
To On zabierając rękę czynił zmrok.
I tego dnia cały dzień i całą noc padał deszcz.
Tego dnia odchodziłeś w proch.

Krzysztof BRZESZKIEWICZ

Dwunasty

Poszukiwałem Piotra, a spotkałem Szawła.
Zapomniałem kim jestem pozostając sobą.
Głosiłem prawdę, lecz pomyliłem księgi.
Mocno stawiałem kroki
i zdobywałem najwyższe szczyty ziemi.
Nie uświadamiałem sobie, że staję się dwunastym.
Po podpisaniu wyroku na siebie
nie mogę podnieść głowy i spojrzeć światu w twarz.

Mieczysław ŚMIAŁEK

Archiwum