20 kwietnia 2003

Koła Samorządu Lekarskiego

Koło Samorządu Lekarskiego powołuje Okręgowa Rada Lekarska na wniosek grupy członków Izby. Swoim zasięgiem może ono obejmować zakład opieki zdrowotnej, jeden lub kilka okręgów wyborczych. Koło powołuje zarząd, w skład którego mogą wejść delegaci z tego rejonu wyborczego. Zarządy konstytuują się same, wybierając swego przewodniczącego, a w razie potrzeby również zastępcę i sekretarza. Kadencja pokrywa się z kadencją organów Izby. Obecnie obejmuje ona lata 2001-2004.
Zebrania przedstawicieli kół, najczęściej ich liderów, tzn. przewodniczących lub zastępców, odbywają się w siedzibie OIL. W obecnej kadencji – po każdym posiedzeniu Okręgowej Rady Lekarskiej, a więc 8 do 10 razy w roku. Współpracę kół z ORL reguluje – powołany ze składu Rady Okręgowej – Koordynator Kół Samorządu Lekarskiego. Zebrania przedstawicieli kół służą przekazywaniu informacji środowisku lekarskiemu na temat bieżących i strategicznych działań Okręgowej Rady oraz jej Prezydium, a także, co może ważniejsze, formułowaniu wniosków i uwag tego środowiska wobec Rady. Tu krzyżują się informacje wymieniane między lekarzami a ich Radą Lekarską.
Koła powinny reprezentować stanowiska lokalnego środowiska lekarskiego wobec dyrekcji, rad nadzorczych, samorządów terytorialnych, związków zawodowych i innych korporacji zawodowych. Powinny opiniować projekty i decyzje dotyczące wykonywania zawodu, organizacji opieki zdrowotnej na swoim terenie, negocjować warunki pracy i płacy w swoim zakładzie pracy, mediować w sprawach konfliktowych dotyczących lekarzy, współtworzyć samopomoc koleżeńską.
W pracach kół oraz w zebraniach KSL w Izbie Lekarskiej mogą brać udział nie tylko ich liderzy i delegaci, ale wszyscy chętni i zainteresowani problemami środowiska lekarze.
W 2002 roku odbyło się osiem spotkań liderów KSL. Omawiano problemy związane z: projektami Ustawy o Narodowym Funduszu Zdrowia; nowelizacją Ustawy o zawodzie lekarza; apelem o zwiększenie składki na ubezpieczenie zdrowotne; tzw. ustawą „203”; wypłatą tzw. trzynastych pensji po przekształceniu się Zespołów Opieki Zdrowotnej w Samodzielne ZOZ-y; powstaniem Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej (SKOK) Izb Lekarskich; powołaniem spółki brokerskiej MEDBROKER, ubezpieczającej lekarzy od odpowiedzialności cywilnej; planami budowy siedziby Okręgowej Izby Lekarskiej; przyznawaniem praw wykonywania zawodu; „Gazetą Lekarską”, „Pulsem” i stroną internetową Izby.
Pozwolę sobie podzielić się kilkoma uwagami. Otóż na terenie Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie istnieje ponad 50 Kół Samorządu Lekarskiego. Mniej lub bardziej stały kontakt z Izbą ma połowa z nich. Pojawianie się na spotkaniach liderów kół najwyżej kilkunastu z nich – wobec nieustającego i powszechnego w środowisku lekarskim narzekania na marazm w działaniu Izby, a często negowania w ogóle jakiegokolwiek sensu i wyników tego działania – jest zjawiskiem nie tyle dziwnym, ile głęboko niepokojącym. Świadczy być może o braku wiary w pozytywne skutki własnych starań, a być może o chęci, by nasze sprawy, w naszym imieniu załatwiali inni. Tak czy inaczej świadczy to o bierności środowiska i jego trwałej już niezdolności do konsolidacji działań, o braku umiejętności wypracowania i realizowania jednolitych stanowisk w kluczowych dla środowiska sprawach i niechęci do stanowienia wspólnoty. Być może przyczyną tego jest istnienie sprzecznych interesów poszczególnych przedstawicieli lub grup osób w naszym środowisku. Być może jest nią stała pogoń za pracą przynoszącą godziwe wynagrodzenie albo też, uzasadniona po trosze, niewiara w możliwości wpływania na sposób twardogłowego myślenia kolejnych kierownictw Ministerstwa Zdrowia i polityków w ogóle, bez względu z resztą na ich kolor. Jakakolwiek jednak byłaby przyczyna tego zjawiska i jakkolwiek byłaby ona racjonalna i uzasadniona, istnienie samorządu jako korporacji jest warunkiem powodzenia działań na rzecz środowiska lekarskiego, jego statusu, opinii o nim, starań o poważne traktowanie jego zdania i liczenia się z tym zdaniem w sprawach dotyczących organizacji ochrony zdrowia, negocjacji warunków pracy i płacy za tę pracę. Dotychczas bowiem tzw. decydenci, czy to rządowi, czy to parlamentarni, nie liczą się w ogóle ze zdaniem środowiska lekarskiego i nie biorą go pod uwagę przy planowaniu i realizacji przepisów, norm, zarządzeń i ustaw dotyczących bezpośrednio naszego środowiska. Opinia naszego środowiska nie jest im do niczego potrzebna, jest ona wysłuchiwana (niechętnie) z powodu istnienia (traktowanych przez nich instrumentalnie) przepisów mówiących o obowiązku konsultacji ze środowiskiem, a stanowienie przepisów i ustaw wbrew, a nawet przeciw naszemu środowisku stało się normą. Zastanówmy się, czy choćby po części nie jesteśmy temu winni sami.

Edward ŚLĄCZKA
koordynator KSL Okręgowej Izby Lekarskiej
w Warszawie

Archiwum