5 października 2021

Prawda czasu, prawda ekranu

To, co faktycznie chcemy zakomunikować, niekiedy ma niewiele wspólnego z wyemitowanym przekazem. Cóż, media… Jednak przestrzeń do manipulacji czy nadinterpretacji można w pewnym stopniu zmniejszyć. Bez wątpienia warto posługiwać się zrozumiałymi, krótkimi komunikatami i innymi patentami, gdy trzeba odnaleźć się w medialnej machinie pełnej pułapek. Jak to wygląda w kontekście protestu pracowników ochrony zdrowia? Z Maciejem Orłosiem rozmawia Renata Jeziółkowska.

Bywa, że w relacjach medialnych rzeczywistość jest koloryzowana lub wręcz przeciwnie. Przykładowo w kwestii frekwencji. Kilka lat temu zdarzyło się przecież weryfikowanie liczby uczestników manifestacji przez liczenie ich na nagraniu wideo.

Jeżeli mówimy o uczciwym dziennikarstwie i o przestrzeganiu reguł warsztatu dziennikarskiego, to przekaz powinien być obiektywny. Dziennikarz, mówiąc np. o frekwencji, powinien podawać dane z wielu źródeł: od policji, od organizatorów. Bardzo łatwo tutaj manipulować, wystarczy, że wybierze się tylko jedno źródło czy odpowiedni kadr, na których tłum będzie bardzo rozrzedzony albo gęsty (jakiś fragment zgromadzenia) – w zależności od „potrzeb”. Dlatego wiele zależy od dziennikarza, od szefa programu, wydawcy, redakcji lub od polityki całej stacji. Gdy są wytyczne, by manipulować, materiał odpowiednio się obrabia, przycina lub coś dokleja. W tym samym celu do rozmowy dobierani są eksperci tylko z jednej strony sceny politycznej.

Niestety, często zmanipulowane przekazy odbierane są jako prawdziwe… W niektórych materiałach medialnych pojawia się wiele fake newsów dotyczących protestu pracowników ochrony zdrowia.

Manipulacje w takich doniesieniach są szczególnie godne potępienia. Przecież chodzi o ludzi, na których m.in. spoczywał cały ciężar pandemii, którzy pracowali dniami i nocami, którzy nas ratowali, jeździli od szpitala do szpitala, gdy brakowało miejsc i nie było wiadomo, co zrobić z pacjentem. Do mnie przyjechali ratownicy, sam widziałem, w jakim byli stanie. Ledwo funkcjonowali, byli strasznie zmęczeni. Zupełnie naturalne się wydaje, że powinni zarabiać godnie. Dlaczego rządzący nie chcą normalnie rozmawiać z medykami? Są za mało ważni? Gdyby do Warszawy przyjechali górnicy, podejrzewam, że cały rząd by się z nimi spotykał.

Może więc środki wyrazu wykorzystywane przez medyków muszą być mocniejsze, bardziej kategoryczne?

Nie mogą takie być, gdy chodzi o zawody zaufania społecznego. Musi być zachowana pewna powściągliwość. W każdym razie lekarze powinni godnie zarabiać i pracować w cywilizowanych warunkach, a nie w kilku miejscach, żeby grafiki szpitalne mogły się domknąć. O medyków powinno się dbać, zabiegać o nich, a tymczasem pan premier nie chce się z nimi spotkać. Nie wiem, co on sobie myśli. Gdy ogłoszono nadwyżkę w budżecie, jakoś nie było komunikatu: słuchajcie, jest dobrze, mamy nadwyżkę, możemy teraz rozmawiać, usiąść do stołu, może nie spełnimy wszystkich postulatów, ale mamy dużo więcej środków niż przewidywaliśmy, więc rozmawiajmy. Nic takiego się nie dzieje. Dlaczego?

Pojawia się za to narracja sprowadzająca postulaty do zarobków, a przecież chodzi o kompleksowe podejście i głębokie problemy systemowe, którymi nikt nie chce się zająć.

Ja tego podejścia nie rozumiem.

Jak protestować skuteczniej, przebić się z prawdą?

Myślę, że „białe miasteczko” to zbyt łagodna forma protestu. Ludzie, którzy myślą racjonalnie i wiedzą, że racja jest po ich stronie, spodziewają się, że z tej drugiej strony będzie podobne racjonalne podejście, że będzie można rozmawiać o rozwiązaniach.

Narracja spłaszczająca postulaty powoduje hejt. Nasiliły się krzywdzące, pełne niezrozumienia meritum komentarze oraz trolling. Teksty typu: jak wam się nie podoba, to zmieńcie pracę; służcie, skoro za nasze się kształcicie itd. Przytoczyłam przykłady łagodne w brzmieniu.

Ale, czy warto się zajmować czymś takim? To jest po prostu bardzo głupie, nie ma sensu się nad tym pochylać i odpowiadać trollom.

Jak zatem uzmysłowić ludziom, o co w tym proteście chodzi?

Właśnie, a gdyby tak zapytać przechodniów na ulicy, o co chodzi protestującym? Ciekawe, czy ktoś odpowiedziałby trafnie.

Co zrobić, by przekaz był zrozumiały i żeby bardziej zainteresować społeczeństwo?

Na pewno potrzebny jest spójny, klarowny, wyrazisty przekaz. Czytałem te postulaty i widziałem, że nie chodzi tylko o pieniądze. Ale inni mogli się przecież nie wczytywać lub spojrzeć tylko na pierwsze punkty.

Żeby zwrócić uwagę, należy stosować bardziej emocjonalne komunikaty, czy bardziej konkretne i wyraziste?

Im większa wyrazistość, wyrazisty lider, który dobrze mówi, który ma wypracowane hasła, slogany, krótkie komunikaty i przekazy, trafiające do wyobraźni odbiorcy i zapadające mu w pamięć, tym lepiej. Czasami warto sięgnąć po sformułowania, przysłowia czy związki frazeologiczne, które pasują do sytuacji. To jest bardzo potrzebne. Nie jestem na pewno mniej uważnym uczestnikiem i odbiorcą mediów od statystycznego Polaka. Myślę, że jestem powyżej średniej, a poza tym mnie to interesuje, bo robię program itd. Ale również i mnie rozmywa się kwestia, czego właściwie oczekują protestujący, kto jest głównym liderem. Protest pracowników ochrony zdrowia to coś, co nie powinno schodzić z czołówek medialnych! Zwłaszcza w okresie pandemii. Wiemy, że jest „białe miasteczko”, że medycy będą tam siedzieć. Lecz czy i co z tego wyniknie?

Sporo w mediach mówi się o tym, kto z kim chce, a kto z kim nie chce rozmawiać.

Taki protest zaburza „politykę sukcesu”, więc pojawiają się próby dyskredytacji protestujących i ich postulatów. Bo gdybyśmy się przyznali, że coś trzeba poprawić, to znaczyłoby, że coś nam nie wychodzi. Próbujemy to rozmiękczyć, rozmemłać temat.

Czy lepsze jest pokazywanie, że jest się kopanym, krzywdzonym, hejtowanym, czy warto raczej pokazać siłę, charyzmę, walnąć pięścią w stół? Jaki wizerunek sprawdza się podczas protestu – lekarza przemęczonego, zdesperowanego czy pełnego energii, zdecydowania, sprawia-jącego wrażenie gotowego do działania?

Dobrze byłoby operować obydwoma wariantami, ważyć przekazy w zależności od sytuacji. Jednak drugi wariant powinien być charakterystyczny dla lidera, który miałby zdecydowany, wyraźny przekaz. Znowu dzieje się to samo, co za poprzednich ekip rządzących – ochrona zdrowia jest lekceważona. A wydawałoby się, że po tym, co się stało, po kolejnej fali pandemii będzie inaczej. Wydawało się, że nie będzie lepszego pretekstu do mówienia o ochronie zdrowia, naprawiania jej. Tymczasem trwa pandemia, mamy kryzys, ciągle się mówi, że ochrona zdrowia jest niewydolna, szczepimy się również dlatego, żeby jej nie przeciążyć, a okazuje się, że to nie jest tak bardzo istotny temat, jak nam się wydawało. Premier nie ma czasu…

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum