11 kwietnia 2011

Głosy z Wiejskiej

Czesław Czechyra
lekarz, poseł PO, Kozienice:

W tym miesiącu chciałbym wspomnieć o nowelizacji ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta, która wchodzi w skład pakietu ustaw zdrowotnych. Zawarte w niej propozycje wzbudzają dużo emocji. Projekt ustawy daje pacjentom prawo uzyskiwania rekompensaty za szkody zdrowotne poniesione w związku z leczeniem na drodze pozasądowej bez konieczności udowodnienia winy pracowników opieki zdrowotnej. Obecnie jedyną możliwą drogą uzyskania odszkodowania lub zadośćuczynienia, w przypadku wystąpienia niekorzystnego zdarzenia medycznego, jest proces sądowy z powództwa cywilnego. Takie dochodzenie przed sądem trwa zwykle kilka lat. Projektowana ustawa wprowadza rozwiązania pozwalające uzyskać odszkodowanie lub zadośćuczynienie w ciągu trzech miesięcy.
Projekt ustawy powołuje wojewódzkie komisje do spraw orzekania o błędach medycznych. Postępowanie przed wojewódzką komisją ma mieć charakter postępowania ugodowo-mediacyjnego. Główną rolą wspomnianej komisji ma być ustalenie, że nastąpił błąd – nieprawidłowe pod względem medycznym udzielenie świadczeń zdrowotnych w szpitalu – z którym wiąże się szkoda na osobie. Komisja będzie orzekać w terminie nie dłuższym niż 3 miesiące. Propozycję odszkodowania będzie przedstawiał zakład ubezpieczeń, który zawarł odpowiednią umowę ubezpieczenia ze szpitalem, w którym doszło do błędu medycznego.
Założeniem ustawy jest jej powszechność, a więc dotyczyć będzie wszystkich szpitali, w tym także nieposiadających umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej z Narodowym Funduszem Zdrowia.
Na konieczność wprowadzenia zmian w zakresie dochodzenia przez pacjentów swoich praw i uzyskiwania odszkodowań za szkody spowodowane błędami medycznymi wskazywał VII Krajowy Nadzwyczajny Zjazd Lekarzy już w 2003 r.

Potrzeba rozwiązań prawnych umożliwiających każdemu pacjentowi ubieganie się o odszkodowanie z tytułu błędu medycznego bez konieczności występowania na drogę sądową wynika również z rosnącej świadomości Polaków w zakresie dochodzenia swoich praw jako pacjentów.

Nawet przy zapewnieniu wszelkiej możliwej staranności podczas wykonywania procedur leczniczych oraz przy maksymalnej niezawodności systemu ochrony zdrowia (odpowiedni system jakości, regulacje prawne, nadzór) pewien margines zdarzeń nieprzewidzianych jest nieunikniony. Diagnostyka i leczenie, choć muszą być precyzyjne, nie stanowią dziedziny nauk ścisłych i są realizowane w drodze dokonywania wyborów. Taka jest specyfika nauk medycznych. Według najnowszych badań w około 10 proc. hospitalizacji dochodzi do błędów medycznych. Biorąc pod uwagę liczbę hospitalizacji w Polsce, liczbę błędów medycznych można oszacować na około 850 tys. rocznie. Nie wszystkie te błędy skutkują zakażeniami biologicznymi, czynnikiem chorobotwórczym u pacjentów, uszkodzeniami ciała czy rozstrojem zdrowia albo śmiercią pacjenta. Są bowiem takie działania lub ich brak, które mimo niezgodności z wiedzą medyczną nie mają dla pacjenta negatywnych skutków wspomnianych powyżej. Trzeba też pamiętać, że za błąd lekarski nie można uznać normalnego następstwa leczenia, które jest wpisane w ryzyko zastosowania określonej metody terapii. Większe ryzyko wystąpienia błędu medycznego dotyczy bardziej skomplikowanych procedur medycznych, czyli tych wykonywanych w szpitalach. Z tego względu projektowana ustawa odnosi się do zdarzeń mających miejsce w szpitalach. Bardzo ważnym zapisem w ustawie jest wprowadzenie określenia: zdarzenia medyczne, a nie błędy lekarskie.

Wszystkim Czytelnikom składam z okazji nadchodzących Świąt Wielkanocnych życzenia głębokich przeżyć i dostrzegania optymistycznych stron życia.

Aleksander Sopliński
lekarz, poseł PSL, Ciechanów:

Sejm kończy prace nad pakietem ustaw zdrowotnych, w którym kluczowym projektem jest propozycja ustawy o działalności leczniczej. Projekt ten określa formy organizacyjne systemu ochrony zdrowia i świadczeń zdrowotnych przysługujących pacjentom, zasady funkcjonowania podmiotów wykonujących działalność leczniczą niebędących przedsiębiorcami, zasady prowadzenia rejestrów podmiotów wykonujących działalność leczniczą, normy czasu pracy pracowników i podmiotów leczniczych.

Projekt definiuje szpital jako przedsiębiorstwo podmiotu leczniczego, w którym podmiot wykonuje działalność leczniczą w rodzaju świadczenie szpitalne. Czyli po wejściu ustawy w życie szpital nie będzie już zakładem opieki zdrowotnej, a przedsiębiorstwem. Podmiotami leczniczymi mają być przedsiębiorcy w rozumieniu ustawy o działalności gospodarczej, samodzielne zakłady opieki zdrowotnej, jednostki budżetowe, w tym państwowe jednostki zakładowe tworzone i nadzorowane przez MON, MSWiA, ABW, fundacje i kościoły.

Projekt określa formy wykonywania zawodu lekarzy, pielęgniarek i położnych. Precyzuje, że wykonywanie zawodu w ramach indywidualnej praktyki zawodowej nie jest prowadzeniem podmiotu leczniczego.

Projekt nie zakłada obligatoryjnego przekształcenia placówek leczniczych w spółki. Ale zgodnie z z propozycjami samorząd w wypadku zadłużenia szpitala będzie musiał przekształcić szpital w spółkę w ciągu 3 miesięcy.

Obecnie zadłużenie placówek szpitalnych wynosi ok. 10 mld zł. Pani minister w wystąpieniu sejmowym uzasadniającym ustawę podkreśliła: „Skoro szpitale mają właścicieli, którzy wybierają dyrektorów i mają obowiązek kontrolowania stanu finansowego swojego zakładu, to właściciel powinien mieć również obowiązek pokrycia ujemnego wyniku finansowego w sytuacji, gdy nie zgadza się na przekształcenie”. To główny argument przemawiający za przekształceniem publicznych ZOZ-ów w spółki. Po przekształceniu powinna poprawić się jakość zarządzania, a przede wszystkim zwiększyć dyscyplina finansowa.
Związek Powiatów Polskich wyliczył, że od 1999 r. na inwestycje związane z remontami i z zakupem sprzętu medycznego ze swoich budżetów samorządy przeznaczyły ponad 15 mld zł. Obecnie poprawiły się warunki leczenia: szpitale wyglądają znacznie lepiej, mają też nowoczesny sprzęt. Największym problemem pozostał jednak sposób finansowania, a dla pacjentów – problem dostępności do opieki zdrowotnej. W projekcie ustawy nie ma mowy o roli samorządu terytorialnego w systemie ochrony zdrowia. Tymczasem samorządowcy chcą być współautorami lokalnych programów zdrowotnych.

W Polsce nie ma właściwego zarządcy systemu opieki zdrowotnej. Zarządcą systemu stał się Narodowy Fundusz Zdrowia i on decyduje o rozwoju opieki medycznej. Jest to niewłaściwe. W związku ze spodziewanym przyjęciem ustawy powstaje wiele pytań, między innymi takich, czy państwo jest przygotowane finansowo do dotacji dla samorządów na proces przekształcania w spółki. Przekształcanie to duży koszt, a wielkość środków przeznaczona przez rząd na ten cel jest zdecydowanie za mała. Samorządy obawiają się konsekwencji finansowych, a szczególnie konieczności pokrycia zadłużenia cywilno-prawnego. Wiadomo, że z kontraktu ledwo wystarcza na leczenie i płacę.

W trakcie procedowania ustawy, na wniosek Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, doprecyzowano zapis, żeby miejscem wezwania dla pielęgniarek i położnych nie mógł być szpital. Obecnie pielęgniarki i położne mogą prowadzić praktykę w miejscu wezwania. Doprecyzowanie to dotyczy tylko szpitala. Warunki pracy pielęgniarek i położnych w podstawowej opiece zdrowotnej i ambulatoriach pozostały nie zmienione.

W projekcie zachowano do 1 maja 2014 r. przywilej krótszego czasu pracy dla pewnych grup zawodowych: pracowników zakładów radiologii, radioterapii medycznej, medycyny nuklearnej, fizjoterapii, patomorfologii, cytologii, medycyny sądowej, prosektorium.

Projekt umożliwia prowadzenia specjalizacji w zakresie stomatologii w indywidualnych praktykach stomatologicznych.

Organizatorów systemu opieki zdrowotnej niepokoi, co będzie, jeżeli szpital przekształcony w spółkę ponownie będzie się zadłużał. Istnieje obawa, że przedsiębiorstwo, jakim stanie się szpital, może ograniczyć przyjęcia za wyjątkiem pacjentów zagrożonych utratą życia. NFZ dotychczas nie uregulował wszystkich należności za nadwykonania procedur ratujących życie.

Uważam, że wraz ze zmianą systemu organizacyjnego powinien nastąpić wzrost finansowania opieki zdrowotnej.

Stanisław Karczewski
lekarz, senator PiS, Radom:

Od pierwszego marca weszły w życie nowe zasady kontraktowania przez Narodowy Fundusz Zdrowia świadczeń nocnej i świątecznej opieki medycznej. Wbrew zapewnieniom NFZ jest to rozwiązanie niekorzystne dla pacjentów. Znacząco utrudnia potrzebującym newralgiczny dostęp do lekarzy w godzinach, kiedy przychodnie są nieczynne. Wprowadza chaos, zamieszanie, dezinformację wśród pacjentów, którzy w wielu przypadkach muszą teraz pokonać duże odległości, żeby uzyskać niezbędną pomoc lekarską w nocy i w święta.

Jest to problem ogólnokrajowy, dotyczący w szczególności małych miejscowości i wsi. Dla przykładu, potrzebujący pacjent z mojego miasta – Nowego Miasta nad Pilicą – musi przejechać aż 30 km do Grójca własnym środkiem lokomocji. Nikt nie pomyślał o tym, co może stać się w trakcie tej podróży. Odpowiedzi na te i inne pytania nie znają ani lekarze, ani pacjenci. Jedno jest pewne – nowe zasady kontraktowania znacznie zmniejszą liczbę miejsc świadczących pomoc lekarską w nocy i w święta. Spowoduje to poważne zagrożenia dla życia i zdrowia tych, którzy właśnie wtedy będą tej pomocy niezwłocznie potrzebować.
Po raz kolejny wprowadza się zmiany bez wcześniejszych konsultacji i uzgodnień ze środowiskiem lekarskim. Tak, jak miało to miejsce w przypadku zapowiadanej likwidacji stażu podyplomowego dla lekarzy, tak i teraz nikt nie słucha głosu środowiska medycznego. Pomimo sprzeciwu lekarzy, pacjentów i wielu samorządowców oraz licznych negatywnych opinii ekspertów, na siłę przeforsowano nowe rozwiązania. Tym razem zrobiono to z powodów finansowych, bo wprowadzenie tych zmian jest niczym innym, jak szukaniem oszczędności. Niestety, jest to oszczędzanie na pacjentach.
Decyzja zmieniająca zasady udzielania świadczeń nocnej i świątecznej opieki lekarskiej jest decyzją polityczną. Doskonale wie o tym minister Ewa Kopacz, która zdecydowanie niewystarczająco reagowała na alarmujące sygnały w tej sprawie. Dziwię się, bo było wiele monitów ze strony środowiska lekarskiego i świadczeniodawców. Pojawiały się również ostre reakcje polityczne. Niestety, spotkały się z brakiem odzewu.

Uważam, że poprzednio obowiązująca forma kontraktowania, przez lata wypracowywana i oparta na doświadczeniach historycznych, była metodą zdecydowanie lepszą. Zapewniała łatwiejszy dostęp do lekarza podstawowej opieki zdrowotnej w nocy i w święta. Niebawem pacjenci, którzy przyjdą w nocy czy w święta do określonych świadczeniodawców, nie zastaną już tam lekarzy i pielęgniarek. Znajdą kartki z informacją, w jak daleką podróż muszą się udać w poszukiwaniu pomocy.

Archiwum