28 marca 2010

Ciekawe

Jak głosi przysłowie: Nieszczęścia chodzą parami. Potwierdzeniem tej tezy stały się badania
José Rico Irlesa z Universidad de Granada.
Wynika z nich, że osoby o genetycznie niskim poziomie beta-endorfin są bardziej podatne
na uzależnienie od alkoholu.

Beta-endorfiny można określić mianem „wewnętrznego narkotyku” produkowanego przez ludzki mózg. Ich uwalnianie, wzrastające m.in. w odpowiedzi na bodźce bólowe, osłabia nieprzyjemne doznania. Każdy z nas rodzi się z genetycznie zaprogramowanym poziomem tych związków. Można zatem powiedzieć, że niektórzy od urodzenia są szczęściarzami i optymistami, podczas gdy u innych niedostatek endorfin sprawia, że wszelkie zewnętrzne niepowodzenia wywołują głęboki „ból istnienia”. Taki ból bywa uciszany np. przez alkohol.
Zdaniem prof. Irlesa, różnice w genetycznie zaprogramowanym poziomie endorfin sprawiają, że niektórzy są bardziej podatni na uzależnienie od alkoholu. Aby sprawdzić, w jakim stopniu podatność ta jest przekazywana z pokolenia na pokolenie, przebadał on dzieci z 200 hiszpańskich rodzin, w których co najmniej jedno z rodziców było alkoholikiem. Poziom endorfin był u tych dzieci niższy niż u ich rówieśników z rodzin bez problemów z alkoholem, zaś najniższy u tych, u których problem taki mieli oboje rodzice.
– Beta-endorfiny to dobry wskaźnik pozwalający zidentyfikować osoby, które w przyszłości mogą mieć problem z alkoholem. To właśnie ich mózg, przyzwyczajony do sztucznie zawyżonego poziomu „uszczęśliwiaczy”, nie potrafi już bez nich dać sobie rady, bo własna produkcja nie wystarcza. Wtedy zaczyna się uzależnienie – podsumowuje José Rico Irles.

mtz

Archiwum