7 lutego 2018

Globalny ból głowy

 Na czasie

Krystyna Knypl

Typowe przyczyny bólu głowy, takie jak nadciśnienie tętnicze czy migrena, ustępują miejsca nowej przyczynie. Są nią mnożące się z niebywałą szybkością i obfitością pomysły polityków na temat medycyny i ochrony zdrowia. Zjawisko uszczęśliwiania wyborców lub poddanych (to zależy od epoki i tradycji poszczególnych krajów) dotyczy nie tylko naszej krajowej sceny, co więcej – ma długą historię. Cesarz Wilhelm I w roku 1881 wprowadził powszechne ubezpieczenia społeczne, które zdaniem jego doradców miały być lekarstwem na niezadowolenie społeczne i rosnącą liczbę wypadków przy pracy w krwiożerczym kapitalizmie. Tradycję dogadzania społeczeństwom za pomocą wprowadzania nowych pomysłów w ochronie zdrowia podtrzymują następcy cesarza nie tylko faktyczni, ale i symboliczni. Deklarują, że chcą dobrze. A jak wychodzi?

Gdy brakuje rąk do pracy

Gdy nieoczekiwanie okazuje się, że Europa się starzeje i brakuje rąk do pracy, politycy wpadają na pomysł sprowadzenia młodych ludzi z innych krajów. Choć migracja ludności jest stara jak świat, współczesny jej rozmiar ma skalę niespotykaną w dziejach. Czy akceptacja masowej migracji jest możliwa?

Mieszkańcy Europy w dużym odsetku odnoszą się do migrantów z dystansem, niechęcią. Jak rozwiązać problem braku akceptacji? – zastanawiają się promotorzy ruchów migracyjnych. Z pomocą stara się im przyjść prof. Rene Hurlemann, neurolog z Bonn, który w połowie sierpnia 2017 r. ze swoim zespołem opublikował na łamach „Proceedings of the National Academy of Sciences” artykuł „Oxytocin-enforced norm compliance reduces xenophobic outgroup rejection” (http://www.pnas.org/content/114/35/9314.full).

W komunikacie prasowym profesor stwierdził: „Given the right circumstances, oxytocin may help to promote the acceptance and integration of migrants into Western cultures” (https://www.uni-bonn.de/news/188-2017).

Napisałam do prof. Hurlemanna e-mail i zaproponowałam mu lekarską, merytoryczną dyskusję na Sermo – portalu skupiającym międzynarodową społeczność liczącą 800 tys. lekarzy ze 150 krajów świata. Niestety, profesor nie zdecydował się na uczestniczenie w lekarskiej dyskusji, choć byłoby o czym porozmawiać, tym bardziej że oksytocyna jest lekiem, który ma ściśle określone medyczne wskazania dotyczące podawania. W charakterystyce produktu leczniczego (ChPL), czyli oficjalnym dokumencie rejestracyjnym dla oksytocyny obowiązującym w naszym kraju, znajdują się wskazania wy-nikające z przebiegu porodu (zapoczątkowania lub wzmocnienia skurczów macicy w celu przyspieszenia porodu) lub poporodowe (opanowanie krwawienia poporodowego i atonii macicy, leczenie wspomagające niepełnego lub dokonanego poronienia). Ani w polskiej ChPL, ani w rejestracjach innych krajów nie ma „akceptacji dla uchodźców” jako wskazania do podawania leku.

Problemów jest więcej

Brak powszechnej akceptacji migrantów nie jest jedyną trudnością, z jaką przychodzi się zmierzyć współczesnym organizatorom życia społecznego. Problemem jest inna kultura, język, obyczaje, a także stan zdrowia przybywających do Europy ludzi. The Consumers, Health, Agriculture and Food Agency (Chafea) zorganizowała 21 września 2017 r. w Brukseli konferencję „Migration and Health. Paths to integration”, w której uczestniczyłam jako akredytowany dziennikarz medyczny.

Trwające wiele godzin obrady wypełnione były wystąpieniami przedstawicieli Komisji Europejskiej, poszczególnych krajów członkowskich rozwiązujących problemy migrantów, a także osób, które osobiście przeszły szlak migracyjny. Głos zabrał również komisarz ds. zdrowia i bezpieczeństwa żywności dr Vytenis Andriukaitis (https://ec.europa.eu/commission/commissioners/2014-2019/andriukaitis/announcements/refugees-health-projects-financed-under-health\ programme-21-september-2017-brussels_en).

Moją uwagę zwracał fakt, że wśród wystąpień prelegentów przeważały deklaracje o charakterze politycznym. Choć obrady toczyły się w języku angielskim, trzeba by ten język nazwać językiem zaawansowanej poprawności politycznej i wzmożonego optymizmu nieopartego na faktach. Miałam wrażenie, że obserwuję powstawanie nowego działu medycyny – „migrantologii”. Zamiast medycyny opartej na faktach rodzi się medycyna oparta na wyobrażeniach polityków. Lekarzowi w jego pracy już niekoniecznie ma towarzyszyć pielęgniarka, lecz zupełnie inne osoby – mediator medyczny, interpretator kulturalny i paru innych specjalistów określanych w języku amerykańskich lekarzy mianem „noctor”, czyli „non a doctor”.

Patogeny nie chcą być politycznie poprawne

Bakterie i wirusy nic sobie z wysiłków polityków i zaangażowanych agitatorów nie robią! Wędrują w organizmach migrantów, zmieniając statystyki zachorowań przede wszystkim na choroby zakaźne. W Europie i Ameryce Północnej wzrasta liczba przypadków gruźlicy, a nowym wskaźnikiem, czy prątek Kocha jest lokalny, czy przybyły z innego kraju, jest miejsce urodzenia pacjenta.

Z danych Instytutu Gruźlicy opublikowanych w 2017 r. dowiadujemy się: „W wielu krajach europejskich wśród chorych na gruźlicę dominują imigranci. W Europie (na obszarze UE/EOG) 29,8 proc. osób chorych na gruźlicę (tj. 17 913 osób) urodziło się poza krajem zgłaszającym ich zachorowanie lub nie miało obywatelstwa tego kraju. Blisko połowę chorych z tej grupy zgłosiły Wielka Brytania i Niemcy. Cudzoziemcy stanowili największy odsetek wśród chorych na gruźlicę w Szwecji – 89,5 proc., Norwegii – 88 proc. i Islandii – 85,7 proc.; najniższy odsetek (<1 proc.) – w Bułgarii, Rumunii i Polsce. (http://www.igichp.edu.pl/subpag/dzien17.html)

Czego oczekują politycy?

Marzeniem polityków jest, aby migranci zintegrowali się z miejscową ludnością. Tymczasem dr Angel Kunchev, przedstawiciel Ministerstwa Zdrowia Bułgarii, mówił o tym, że żaden z migrantów nie chce się integrować z jego krajem. Bułgarzy mają też inny problem. Otóż u nich migranci to głównie Afgańczycy, a język pasztuński oraz język dari, które są obowiązujące w Afganistanie, zna zaledwie kilka osób w całej Bułgarii.

Życzenia polityków nie leczą chorób. A gdyby nawet miały taką moc, to jest poważny kłopot – Europa nie ma należytego rozeznania ani w danych osobowych napływającej ludności, ani w stanie jej zdrowia, przebytych i trwających chorobach, szczepieniach.

Przedstawicielka International Organization for Migration podczas przerwy w obradach najpierw skutecznie zidentyfikowała dwoje polskich dziennikarzy, a następnie bardzo energicznie ich przekonywała, że realizowany przez tę organizację program obejmujący ustalanie danych osobowych i stanu zdrowia, który objął 2 tys. migrantów, znacząco pomoże rozwiązać wiele spraw. Pytaliśmy, jak można interpolować dane z niewielkiej grupy na 2,7 mln osób, które przybyły do Unii Europejskiej z innych krajów (http://ec.europa.eu/eurostat/statistics explained/index.php/Migration_and_migrant_population_statistics/pl), jednak w exposé owej emisariuszki więcej było żaru ideologicznego niż konkretnych danych.

Na szczęście są organizacje doświadczone i w pełni profesjonalne. Podczas największego napływu migrantów do Grecji najrzetelniej pomagały dwie zasłużone organizacje – Lekarze bez Granic oraz Międzynarodowy Czerwony Krzyż.

W podsumowaniu konferencji Isabel de La Mata, główny doradca ds. zdrowia i rozwiązywania sytuacji kryzysowych w Komisji Europejskiej, powiedziała: – Nie kończymy tej dyskusji, my ją dziś rozpoczęliśmy. Niewątpliwie ciąg dalszy nastąpi, pytaniem otwartym pozostaje, na ile będzie się korzystać z doświadczenia płynącego z pracy z ofiarami wojen, a na ile z teorii snutych w brukselskich gabinetach. Wszystkim należy życzyć, aby problemy rozwiązywali doświadczeni w tej materii praktycy. 

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum