14 listopada 2016

Płace w ochronie zdrowia

Małgorzata Solecka

Młodzi lekarze przez kilka miesięcy walczyli, by politycy zrozumieli nie tylko sens, ale wręcz konieczność znaczącego zwiększenia wynagrodzeń rezydentów. Był czerwcowy marsz, była akcja wypisywania i wysyłania recept do biur poselskich, były wreszcie indywidualne rozmowy z parlamentarzystami, w ramach akcji „Adoptuj posła”. Efekt? Zerowy.

Sejmowa Komisja Zdrowia na początku października przyjęła rządowy projekt nowelizacji ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty. Głównym celem nowelizacji jest przywrócenie stażu podyplomowego, ale wprowadzono też istotną poprawkę dotyczącą egzaminów LEK, LDEK i PES: pytania egzaminacyjne mają być ujawniane na zasadach dostępu do informacji publicznej (czego domaga się samorząd lekarski), ale dopiero po pięciu latach od przeprowadzonego egzaminu. Przy okazji lekarze dowiedzieli się, co część posłów Prawa i Sprawiedliwości sądzi na temat ich przygotowania do zawodu, co pośrednio może tłumaczyć niechęć do „przyznawania” jakichkolwiek podwyżek. Zwłaszcza rezydentom. Młodzi lekarze są niekompetentni, nieprzygotowani do wykonywania zawodu, próbują oszukiwać na egzaminach, a ujawnianie pytań egzaminacyjnych skończy się tym, że będą wkuwać kilka tysięcy pytań z poprawnymi odpowiedziami, zamiast pogłębiać i poszerzać swoją wiedzę. Porozumienie Rezydentów OZZL, które brało udział w pracach Komisji Zdrowia, próbowało przeforsować poprawkę do ustawy o zawodzie lekarza, dotyczącą wysokości wynagrodzenia młodych medyków. Reprezentujący je Michał Bulsa przypominał posłom, że obecnie wynagrodzenie to stanowi około 70 proc. średnich poborów lekarzy. – Te wynagrodzenia powinny być zmienione natychmiast. To nie tylko nasza opinia, takie przekonanie wyrażał Konstanty Radziwiłł jako przedstawiciel Naczelnej Rady Lekarskiej – twierdził. Jednak poprawka przepadła. Wiceminister Piotr Warczyński poinformował posłów, że może być zgłoszona dopiero do projektu ustawy o wynagrodzeniach minimalnych w służbie zdrowia, który w tej chwili jest w konsultacjach publicznych. Sejmowi legislatorzy zaś uznali, że poprawka wykracza poza zakres nowelizacji i nie powinna być procedowana. Szansa, że posłowie wprowadzą poprawkę do projektu ustawy o płacach minimalnych, również jest zerowa. Kilka dni po ogólnopolskiej demonstracji, zorganizowanej przez Porozumienie Zawodów Medycznych, odbyło się posiedzenie Zespołu Trójstronnego ds. Ochrony Zdrowia, na którym minister Konstanty Radziwiłł przedstawił trzecią wersję projektu ustawy o płacach minimalnych w ochronie zdrowia. Siatka płac, czyli wskaźniki, pozostała w zasadzie bez zmian, choć np. „Solidarność” uznała nową wersję projektu za „krok w dobrym kierunku”. Powód? Pracownicy służby zdrowia pierwsze podwyżki mają otrzymać nie w styczniu 2018 r., ale pół roku wcześniej. Jednak coś za coś: pierwsza podwyżka sięgnie zaledwie 10 proc. różnicy między obecnym wynagrodzeniem a wynagrodzeniem przewidzianym przez wskaźnik określony w ustawie. W poprzednich wersjach projektu podwyżki miały wynosić, co roku, 20 proc. różnicy. Jest jednak podstawowy problem: choć poziom podwyżek w ogóle nie przystaje do oczekiwań, postulatów, żądań środowisk medycznych (i przy okazji – nie rozwiązuje żadnego problemu, przede wszystkim braku kadr), koszty wprowadzenia siatki płac minimalnych przekroczą 7 mld zł (do 2020 r.). Nie ma źródła finansowania tych podwyżek, a resort zdrowia doskonale sobie zdaje z tego sprawę. Według relacji jednego z uczestników posiedzenia Konstanty Radziwiłł nawet żartował, że na podwyżki „wszyscy będą się musieli zrzucić”. A wysocy urzędnicy Narodowego Funduszu Zdrowia w kuluarach mówili, że świadczeniodawcy nie mogą liczyć na dodatkowe środki na pokrycie nowych, nałożonych ustawowo, zobowiązań wobec pracowników. Po spotkaniu minister Radziwiłł ocenił, że było ono „dobre”, a sam projekt został pozytywnie przyjęty przez środowiska pracowników. Przyznał jednak, że związki zawodowe oczekują innych, wyższych wskaźników niż obecnie proponowane. „Celem wprowadzanych regulacji jest wzrost zainteresowania kształceniem w zawodach medycznych, promowanie podejmowania zatrudnienia na terenie kraju oraz zachęcenie już zatrudnionej kadry do podwyższania kwalifikacji w drodze specjalizacji” – podkreśla resort zdrowia w ocenie skutków regulacji projektu ustawy. Co na to sami zainteresowani? Porozumienie Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy obliczyło natychmiast, że wzrost wynagrodzeń lekarzy w trakcie specjalizacji proponowany przez ministra zdrowia wyniesie od 20 do 90 zł. – Oznacza to, że sytuacja finansowa tych lekarzy praktycznie nie zmieni się – stwierdził Damian Patecki, szef PR OZZL. – System ochrony zdrowia znajduje się w stanie permanentnej zapaści, a bezpieczeństwo zdrowotne Polaków jest zagrożone. Przyczyną jest niedobór lekarzy, co prowadzi do zamykania oddziałów szpitalnych i zmusza medyków do pracy ponad siły. Tylko szybkie i zdecydowane działania mogą zmienić tę dramatyczną sytuację. Dlatego na początku października Porozumienie Zawodów Medycznych zwróciło się do wicepremiera, ministra rozwoju i finansów Mateusza Morawieckiego z prośbą o spotkanie i pomoc w przygotowaniu programu „Zdrowie+”. „Bez natychmiastowej i znacznej poprawy finansowania ochrony zdrowia nie osiągnie się europejskiego poziomu opieki zdrowotnej. Nie pomogą też rozwiązania i »zaklęcia« proponowane przez ministra zdrowia” – napisali przedstawiciele zawodów medycznych. Fundamentem programu „Zdrowie+” miałby być szybki wzrost nakładów publicznych na ochronę zdrowia do poziomu przynajmniej 6,8 proc. PKB. Związkowcy chcą, by minister finansów pomógł przekonać rząd, że zdrowie powinno być uznane za priorytet. „Niestety, obecny rząd idzie w ślady swoich poprzedników pod względem traktowania publicznej ochrony zdrowia. Jeśli zapowiada, że istotny wzrost nakładów na publiczne lecznictwo ma nastąpić w roku 2025, to – de facto – przyznaje, że ten wzrost nie nastąpi nigdy” – podsumowali. PZM przypomina także, że niskie nakłady na ochronę zdrowia to tysiące Polaków, którzy przedwcześnie umierają, bo na czas nie wykonano badań diagnostycznych lub zbyt długo musieli czekać na terapię. To zaś negatywnie odbija się również na gospodarce. ■

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum