17 kwietnia 2006

Alfabet wspomnień Jerzego Borowicza

STEFAN ŁUKASIK nieżyjący już profesor ortopedii i traumatologii, mój dobroczyńca, bo dzięki niemu dostałem się na studia (patrz: „Puls” nr 12/2002). Był całkiem łysy, o troszeczkę kulfonowatym nosie i krzaczastych brwiach. Dobry, czuły
i mądry człowiek, ale w czasie operacji stawał się nerwusem. Często uderzał „bykiem” asystenta, który, nieopatrznie, za bardzo pochylał się nad stołem operacyjnym. Kiedyś Profesor wybiegł z sali operacyjnej z gwoździem Steimanna w ręku
i krzyknął na mnie: Ja ci testes przebiję. Gdzie jest zdjęcie śródoperacyjne? Biedaczysko, zapomniał, że w tych latach proces wywoływania zdjęć trwał dość długo. Po operacji – inny człowiek, odprężony, uśmiechnięty, dowcipny i bardzo ciepły. Był niesłychanie pracowity. Nigdy nie skalał się łapówką. Tytan pracy. Zmarł w swoim gabinecie na zawał serca.

ANDRZEJ MACISZEWSKI – lekarz ginekolog. Kawał chłopa, wysoki, ze względu na wzrost nazywany przez kolegów „Anteną”. Postać niecodzienna. Zabawny brat łata niestroniący od uciech. Wielki miłośnik sportu motorowego. Wygrał kiedyś motocrossową imprezę „Pogoń za lisem”. Uczynny i z gestem. Uczyliśmy się razem anatomii prawidłowej. Po przerobieniu jakiegoś działu szliśmy do knajpy rybnej (Puławska przy Rakowieckiej) na raki. Jeden rak kosztował wówczas 1 złoty! Gdzie te czasy? Łza się w oku kręci. Zabawowa natura Andrzeja nie ma wpływu na jego kwalifikacje zawodowe. Jest dobrym ginekologiem i nie narzeka na brak pacjentek. Ma żonę inżyniera i córkę lekarza stomatologa.

SYLWIA MALANOWSKA – doktor medycyny, lekarz radiolog, sprofilowana na angiografię. W Ośrodku Naczyniowym Zakładu Radiologii AM spędziła większość swego życia zawodowego i w tych badaniach doszła do perfekcji. Bardzo kobieca i ładna. Nie można się za nią nie obejrzeć. Urodą przypomina trochę Violettę Villas skrzyżowaną z Marylą Rodowicz, ale jest od nich, razem i osobno, o wiele ładniejsza. Profesor Nielubowicz powiedział kiedyś, że jak patrzy na Sylwię, to widzi spływające po niej estrogeny. Uczynna i miła koleżanka. Córka jest lekarzem w USA.

HANNA MARKIEWICZ doktor medycyny, lekarz radiolog. Przez wiele lat kierowała Zakładem Radiologii Zębów i Twarzoczaszki AM, który z powodzeniem prowadziła po swoim poprzedniku, profesorze Mlosku. Chociaż nie ma habilitacji, swoją wiedzą mogłaby obdzielić kilku profesorów. Skromna, uczynna, sumienna. Niezmiernie skrupulatna i rzetelna w swojej pracy. Prywatne życie nie było dla niej łaskawe. Przeżyła tragiczną śmierć córki. Hania stara się stale utrzymywać bliskie kontakty ze swoimi kolegami z roku. Do wybrańców bywających u Hani należę i ja.

ALFRED JERZY MEISSNER profesor, chirurg w Instytucie Hematologii. Jeden z moich najlepszych przyjaciół w okresie studiów i po. Ma wielkie zdolności manualne i talent – nie tylko do chirurgii, również gra dobrze na pianinie. Był kierownikiem zespołu jazzowego w Kole Medyków. Kilka lat spędził w Afryce, pracując jako chirurg. Uratował wielu czarnoskórych pacjentów. Ma bardzo ładną żonę i śliczne córki. Uroczy, kulturalny, zawsze uśmiechnięty i nadzwyczaj dobrze wychowany, życzliwy dla wszystkich. Jego ojciec był znanym profesorem chirurgii szczękowej.

KRZYSZTOF MLOSEK – profesor, radiolog. Twórca nowoczesnych metod radiologicznych badania chorób zębów i twarzoczaszki. Wylansował ten dział radiologii i wprowadził go na „europejskie salony”. Autor wielu oryginalnych prac naukowych. Miał trudności w chodzeniu po przebytym w dzieciństwie zakażeniu wirusem polio. Życie go nie oszczędzało. Pierwsza żona zmarła przy porodzie. Ożenił się po raz drugi, z moją koleżanką z roku, i ma z nią syna. Krzysio był zawsze gościnny i serdeczny. Wielu znanych chirurgów i radiologów często zapraszał do swojego domu w Grodzisku, gdzie nigdy nie brakowało jedzenia i picia. Przez kilka lat piastował funkcję prorektora AM do spraw nauki. Zmarł na zawał serca, siedząc
w fotelu.

MAREK NOWACKI – nieustępliwy „fighter” w walce z nowotworami. Świetny chirurg onkolog, znawca patologii nowotworów, zwłaszcza jelita grubego. Uratował wielu pacjentów. Dyrektor Instytutu Onkologii, wyszkolony w Polsce i USA. Doskonały organizator. Potrafi urozmaicać sobie życie. Ma kolejną nową żonę. Zawsze kolejna żona była młodsza od poprzedniej. Nie jest to głupi pomysł, bo każda młoda żona działa stymulująco. Jest „na bieżąco” w sprawach onkologii. Miły i sympatyczny kolega, zawsze uczynny, bez krztyny wody sodowej.

STANISŁAW OLSZEWSKI – lekarz radiolog w szpitalu MSW. Klasyczny przykład lekarza pracusia. Mądry zawodowo, i w ogóle. Doskonały diagnosta. Skromny i pracowity. Wrodzona delikatność nie pozwala mu bić się o swoje. Świetny manualnie. Sposób przeprowadzania przez niego zabiegów naczyniowych graniczy z wirtuozerią. Nie ma mowy, by nie trafił cewnikiem do naczynia, które chce zbadać. Niesłychanie uczynny. Mimo że sam ma rodzinę, często bierze dyżury w święta, aby odciążyć od dyżurowania koleżanki prowadzące dom. Prawdziwy kolega i przyjaciel. W ocenach diagnostycznych niejednokrotnie mądrzejszy jest od niektórych profesorów.

GRZEGORZ OPOLSKI jego rodowód to szkoła Askanasa. Kardiolog internista. Habilitował się u prof. T. Kraski. Godny następca profesorów, którzy byli jego mistrzami. Jeden z najlepszych polskich kardiologów średniego pokolenia. Kierownik I Katedry i Kliniki Kardiologii AM. Konsultant krajowy. Przemiły i kulturalny kolega, bez cienia wyniosłości, uczynny, a przede wszystkim mądry. Uzasadniona nadzieja na przyszłość polskiej kardiologii. Ma ładną i przemiłą żonę, i równie udane dzieci. Miło przebywać w ich towarzystwie. Ü

Archiwum