2 czerwca 2017

1923–2017 – Czas prof. Stanisława Leszczyńskiego

Wspomnienia

Moje pierwsze spotkanie z prof. Leszczyńskim miało miejsce w Zakładzie Radiologii AM w Warszawie. Przypadkowo trafiłem na wykład, który zostawił mnie pod wrażeniem Jego wiedzy i erudycji. Profesor był jak akumulator całkowicie wypełniony wiedzą medyczną, a zwłaszcza radiologiczną. Profesor nosił mundur, był wojskowym w stopniu pułkownika. Pracował wówczas na stanowisku kierownika Zakładu Radiologii w Centralnym Szpitalu Klinicznym WP przy ul. Szaserów. Starał się o paszport, aby wziąć udział w odbywającym się w Rzymie zjeździe radiologów. Wojskowi bardzo rzadko otrzymywali zgodę na zagraniczne wyjazdy. Paszport otrzymał, z zastrzeżeniem, że wykorzysta go tylko na podróż do kraju docelowego i na pewno po powrocie zwróci. Umowy nie dotrzymał, z Rzymu pojechał do Fatimy. Gdy wrócił, władza ludowa go szykanowała. Został wyrzucony z wojska i stracił pracę. Zatrudnił się, jako wolny strzelec, w szpitalu zakaźnym przy ul. Wolskiej. Pracowitość Profesora była przysłowiowa. Publikował liczne prace naukowe, referaty i monografie. Zredagował i współtworzył wydany w trzech tomach znakomity podręcznik „Radiologia”. Pełnił najwyższe funkcje naukowe. Wykładał na uczelniach amerykańskich, w Kanadzie, Meksyku i w Austrii. Został uhonorowany prestiżową amerykańską Nagrodą im. A. Jurzykowskiego. Doceniany był także w kraju, otrzymał liczne odznaczenia i medale, m.in. Krzyż Kawalerski OOP, Krzyż Komandorski ze srebrną gwiazdą. Wyróżniono Go również Medalem im. prof. Zawadowskiego, guru polskiej radiologii, postaci pomnikowej, którego uważał za wielki naukowy autorytet. Był też członkiem amerykańskiego towarzystwa The Society of Gastrointestinal Radiology. Pracowałem z Profesorem w Spółdzielni Radiologów przy ul. Waryńskiego. Któregoś dnia profesor zwrócił się do mnie: „Słuchaj, Jurku…”. Uważałem to za jednoznaczne przejście „na ty” i wielki zaszczyt. Stanisław był niezwykle religijny, kierował się zawsze klauzulą sumienia. W pierwszej i drugiej kadencji odrodzonego samorządu lekarskiego pełnił funkcję Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej, był członkiem Naczelnego Sądu Lekarskiego. Niezależnie od działalności naukowej wykazywał wiele inicjatywy w życiu towarzyskim. Lubił ładne kobiety. Był człowiekiem renesansu, jego hobby, poza nauką, była poezja i narciarstwo, ale kochał także muzykę. Gościłem Stanisława u siebie w domu. Szczególnie zapadło mi w pamięć jedno spotkanie, w którym uczestniczyli także prof. Frommhold i doc. Gerhard z Niemiec. Po kolacji Stanisław dał niezapomniany koncert gry na cytrze.

Żegnaj, Profesorze! ■

Jerzy Borowicz       

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum