3 lipca 2019

Okrągły Stół

Janina Jankowska

O  roku ów, kto Ciebie widział  w naszym kraju… 1989 – rok przełomu i nadziei. Wybory
4 czerwca, które otworzyły drogę do zmiany ustroju, poprzedzał tzw. Okrągły Stół. Przez dwa miesiące ponad 600 osób obradowało w trzech głównych zespołach (reform politycznych, gospodarki i spraw społecznych, pluralizmu związkowego), dziewięciu podzespołach
(w tym zdrowia) oraz czterech grupach roboczych. Strona opozycyjno-solidarnościowa liczyła 260 uczestników. 100 z nich już nie żyje.

Nikt nie opowiedział całej prawdy o tym historycznym wydarzeniu, o koncepcjach, jakie rodziły się podczas obrad. Natomiast wokół Okrągłego Stołu powstały dwie wykluczające się legendy. Czarna i biała. Zmowa elit albo cud nad Wisłą. Zatem dogadanie się komunistów ze swoimi agentami, jak chce prof. Andrzej Zybertowicz, w kontrze do legendy o zwycięstwie ruchu niepodległościowego, któremu komuniści oddali władzę. Prof. Antoni Dudek twierdzi, że w każdej z tych legend tkwi ziarno prawdy.

Moim zdaniem trzymanie się tych zero-jedynkowych opowieści zamazuje obraz jednego z najważniejszych historycznych wydarzeń, które mogłoby nas, jako społeczeństwo, wzmocnić. Fakty mówią same za siebie. Polacy dokonali cudu w sztuce negocjacji. Osiągnęliśmy nie wszystkich satysfakcjonujący kompromis, który jednak otworzył wyboistą drogę do wolności. Kompromis zakładał, że za cenę wyboru gen. Jaruzelskiego na pierwszego prezydenta opozycja będzie mogła w wolnych wyborach wybierać Senat. Rządzący byli przekonani, że urząd prezydenta o dużych kompetencjach da im pełną kontrolę. Mylili się.

Rzetelne przeanalizowanie plusów i minusów każdego etapu pozwoliłoby uniknąć tego, co mamy dzisiaj – wykorzystywania rocznic do walki politycznej dwóch obozów. Tą walką niszczymy kapitał społeczny, który rodził się w 1989 r. Po Okrągłym Stole, w ramach przygotowań do nie w pełni wolnych wyborów, powstawały w całym kraju komisje wyborcze, tzw. Komitety Obywatelskie, uaktywnili się działacze w terenie. Kto żył w owym czasie świadomie, pamięta ten entuzjazm, poczuliśmy, że coś od nas zależy. To była tylko szpara w systemie. 30 proc. składu Sejmu i Senat do zagospodarowania w pełni. Mieliśmy świadomość, że komuniści nie oddają nam władzy na tacy. Traktują nas jak listek figowy, ale my się nie damy. Musimy wywalczyć każdego naszego posła, a zwłaszcza senatora. Poszerzyć choćby o metr pole demokracji. Brałam w tym udział jako szefowa kampanii wyborczej w Polskim Radiu. Ówczesne władze Komitetu ds. Radia i Telewizji patrzyły na nas z politowaniem. Byli pewni zwycięstwa.

Natomiast przywódcy strony opozycyjno-solidarnościowej byli mocno strapieni naszym zwycięstwem. Społeczeństwo odrzuciło w całości tzw. listę krajową obligatoryjnie złożoną prawie w całości z członków aparatu partyjnego PZPR. Żeby dochować ustaleń podjętych przy Okrągłym Stole o 30 proc. solidarnościowego składu Sejmu, nasi przywódcy wyrazili zgodę na zmianę ordynacji wyborczej w trakcie wyborów. Wbrew prawu. Zatem zgodzili się na drugą turę wyborów, by do Sejmu mogli wejść już nowi rządowi kandydaci. Bolesna decyzja. Ten fakt w białej legendzie się przemilcza.

Chciałabym, by ten ważny, dający powód do dumy i zadumy rok 1989 opowiedziany nie tylko przez historyków trafił kiedyś do świadomości młodych Polaków.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum