18 sierpnia 2013

Pożegnanie dr. hab. n. med. Jacka Kubiaka

Z wielkim smutkiem pożegnaliśmy

dr. hab. n. med. Jacka Kubiaka

Lekarza, Kolegę i Przyjaciela, wieloletniego Działacza samorządu lekarskiego

Nazwiska niektórych chirurgów utrwalają się w pamięci kolegów i pacjentów dzięki spektakularnym odkryciom czy publikacjom. Dorobek naukowy Doktora był również imponujący, szczególnie w zakresie chirurgii wątroby i dróg żółciowych.
Doktor Jacek Kubiak dla nas będzie zawsze symbolem prawego człowieka, lekarza humanisty, całkowicie oddanego swoim pacjentom, a przede wszystkim – wzorem kolegi i nauczyciela przekazującego swoje doświadczenie młodszym. Był osobą niezwykle lubianą i cenioną nie tylko w środowisku chirurgów.
Przez 20 lat działał we władzach Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie, wspierał nas swoją mądrością i doświadczeniem życiowym. Od 1993 r. był delegatem na zjazdy okręgowe i krajowe, pełnił funkcje przewodniczącego Okręgowej Komisji Rewizyjnej i wiceprzewodniczącego Okręgowej Rady Lekarskiej. W bieżącej kadencji był mediatorem spraw lekarskich oraz przewodniczącym Komisji Etyki. Pracował do ostatnich chwil życia, przekazując wszystkim spokój, którym emanował, siejąc wokół dobro, mądrze rozstrzygając trudne sprawy ludzkie.
Zmarł nagle, tak trudno mówić o Nim w czasie przeszłym… Straciliśmy wspaniałego Człowieka i Przyjaciela.
Na zawsze pozostanie w naszych sercach.

Prezes ORL,
Okręgowa Rada Lekarska,
biuro OIL w Warszawie, redakcja „Pulsu”

„Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą…”
ks. J. Twardowski

„Przeciw mocy śmierci nie ma ziół w ogrodach”
Horacy

Życie człowieka zamyka się dwiema datami: urodzin i śmierci, między tymi datami jest cały człowiek. Trudno to zrozumieć, tym bardziej jeśli się znało go tak długo i tak dobrze, jak ja znałem docenta Jacka Kubiaka lub po prostu Jacka. Poza tym był synem mojego pierwszego nauczyciela chirurgii prof. Józefa Kubiaka.
Pamiętam jak w latach 60. ubiegłego stulecia, kiedy zaczynałem pracę w szpitalu na Solcu, spotkałem Jacka jeszcze jako studenta medycyny, a potem młodego, specjalizującego się w chirurgii lekarza. Od tego momentu byliśmy związani zarówno problemami chirurgii, jak i towarzysko, jako przyjaciele. Byliśmy razem w chwilach trudnych, wesołych i smutnych. Na moich oczach rodziła się Jego kariera chirurgiczna, ale także toczyło się życie osobiste. Mieliśmy wspólne prace naukowe, byłem świadkiem Jego doktoratu, habilitacji, ale również pięknej miłości Jacka do Elżbiety. Byłem blisko, kiedy się pobrali, kiedy rodziły się im kolejne dzieci.
Z Jackiem i Krzysztofem Górnickim tworzyliśmy zespół chirurgiczny w Klinice Gastroenterologii CMKP, kierowanej przez świętej pamięci prof. Edwarda Rużyłłę. Tułaliśmy się po różnych szpitalach i oddziałach chirurgicznych, ale byliśmy częścią kliniki gastroenterologii. Sami uczyliśmy się gastroenterologii, a kolegów internistów uczyliśmy podejścia chirurgicznego do chorób przewodu pokarmowego.
Przez wiele lat Jacek był moim zastępcą w Klinice Chirurgii Ogólnej CMKP w Szpitalu im. prof. W. Orłowskiego w Warszawie. Z kliniki przeszedł do pracy na stanowisku ordynatora Oddziału Chirurgicznego Szpitala Grochowskiego w Warszawie. W tym czasie zaczął działać w samorządzie lekarskim. W pewnym okresie pełnił funkcję wiceprzewodniczącego Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie. Był znakomitym chirurgiem z ogromną empatią dla chorych, umiał pracować w zespole, był bardzo koleżeński, miał świetny kontakt zarówno z młodszymi, jak i ze starszymi kolegami. Nigdy nie odmawiał współpracy. Można było na Nim zawsze polegać. Nigdy nie pytał, co On będzie z tego miał, kiedy powierzano Mu kolejne funkcje i zadania. Bardzo Go lubiłem i szanowałem za dobroć i zaangażowanie w chirurgię i w życie społeczne. Dużo czytał i uczył się. Był na bieżąco, jeśli chodzi o wiedzę medyczną, a szczególnie chirurgiczną. Nie będę wymieniał suchych liczb, danych, takich jak liczba publikacji, Impact factor lub współczynnik Hirscha.
Był dobrym człowiekiem. Był dobrym lekarzem. Był dobrym chirurgiem. Był wielkim społecznikiem.
Wiele zrobił dla samorządu lekarskiego. Kochał rodzinę. Kochał myślistwo. A jeszcze w połowie czerwca 2013 r. rozmawiałem z Jackiem, kiedy prowadził wybory delegatów na Okręgowy Zjazd Lekarzy, uścisnąłem Mu rękę, śmiał się. Mieliśmy się spotkać, mieliśmy plany co do dalszej działalności w samorządzie lekarskim. I co z tego zostało? Teraz jest właściwy moment, aby zacytować Woody Allena: „Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, powiedz mu o swoich planach na przyszłość”. Docent Jacek Kubiak był dobrym przyjacielem i takim pozostanie w mojej pamięci. Człowiek tak długo żyje, dopóki się o nim pamięta i o taką pamięć dla Jacka proszę wszystkich, którzy Go znali.

Krzysztof Bielecki

Archiwum