18 października 2003

Moim zdaniem – SĄ PIENIĄDZE NA ZDROWIE!

Wiadomo, że my, lekarze, z każdego zdrowego możemy zrobić chorego, ba, nawet „z tata zrobić wariata”. Jest to tylko kwestia ceny. Niestety z tych możliwości korzysta wielu nieuczciwych lekarzy (widzę tu ogromne pole do działania izb lekarskich, a zwłaszcza komisji etyki zawodowej).

W Polsce istnieje pewna prawidłowość. Mianowicie, jeżeli ktoś z przedstawicieli naszego parlamentu uwikła się w zwykłe przestępstwo lub burdę alkoholową, a jest to w naszym Sejmie dość częste, to natychmiast przedstawia zwolnienie lekarskie. Jest to jednostka chorobowa, którą można by określić mianem: „zespół złodziejskiego zasłabnięcia”.
W odczuciu przeciętnego obywatela Polska jawi się jako kraj łapówkarzy albo ludzi chorych, albo obu tych plag razem. Weźmy np. rencistów. Jest ich w naszym kraju 2,4 miliona! W przeliczeniu na liczbę ludności – to najwięcej spośród krajów UE. Rocznie renciści otrzymują z ZUS-u 24,8 mld złotych! Zgroza. Przeciętna renta w kraju wynosi 847 złotych.
Nasza służba zdrowia dogorywa. Poszukuje się różnych sposobów polepszenia sytuacji finansowej. Nie chcę się chwalić, ale wydaje mi się, że znalazłem nowe źródło finansowania, i to niemałe. Mam na myśli likwidację setek tysięcy nieuzasadnionych rent, które są ciężarem dla państwa.
Oto prosty przykład, jak przyznaje się rentę (bardzo często ludziom zdrowym i młodym): Czasami opisuję zdjęcia rtg. pacjentów, którzy starają się o rentę. Często też niektórzy lekarze zwracają się do mnie z prośbą, aby „wydusić” ze zdjęcia coś więcej (kuzyn stara się o rentę). Odpowiadam: Opiszę tylko to, co widzę na zdjęciu. Nic ponadto. Zdaję sobie sprawę, że jestem złym kolegą. Zmiany zwyrodnieniowe w kręgosłupie, mniejsze lub większe, ma prawie każdy człowiek, który skończył 40 lat. Jest to fizjologia, rzekłbym: „normalka”, ale robienie z tego choroby umożliwiającej uzyskanie renty jest zwykłym naciąganiem. Niestety, często „ustawione” komisje lekarskie wykorzystują to jako punkt zaczepienia do przyznania renty. Lekarze innych specjalności mogą (u tego samego pacjenta) wynajdywać, na siłę, inne dolegliwości. W ten sposób ze zdrowego człowieka można zrobić przewlekle chorego i zakwalifikować go do renty inwalidzkiej. Bank Światowy szacuje, że wyłudzone renty pochłaniają 3 mld złotych rocznie.
Przyczyną jest często niewiedza komisji lub chęć poprawienia, przez niektórych kolegów, swojej sytuacji materialnej (czytaj: łapówka), jak to niedawno miało miejsce w Kielcach, gdzie „koleś” mający znajomości wśród lekarzy „załatwił” wiele rent.
Aby ten niecny proceder ukrócić i odzyskać nasze pieniądze, proponuję następujące rozwiązanie: w każdym województwie powołać ZUS-owskie superlekarskie komisje, składające się nie z lekarzy urzędników, ale wybitnych klinicystów, wybitnego profesora internisty (szef komisji), doświadczonego neurologa, ortopedy, radiologa, okulisty i laryngologa (razem 6 osób). Weryfikowaliby oni już przyznane renty i orzekali o nowych. Jest tylko jeden niezbędny warunek – wszyscy oni musieliby być wysoko wynagradzani, tak aby jakakolwiek pokusa „lewego” zarobku nie miała racji bytu. Przewodniczący komisji powinien, na rękę, dostawać od ZUS-u 20 tysięcy złotych miesięcznie, a pozostali członkowie komisji – po 16 tysięcy. Oczywiście wszyscy mogliby rano pracować w swoich klinikach.
Kosztowałoby to ZUS rocznie 1 milion 200 tysięcy złotych (dla jednej komisji). W skali całego kraju byłby to wydatek 19 milionów 200 tysięcy złotych rocznie. W porównaniu z astronomiczna sumą 24,8 miliarda złotych, jaką państwo wydaje na renty – słusznie czy niesłusznie przyznawane (około 70%) – byłaby to kropla w morzu. W moim odczuciu około 70% rent jest przyznawanych niezasadnie – ludziom zdrowym, często symulantom z niewielkimi dolegliwościami, niekwalifikującymi się do renty.
Pewien nieżyjący już profesor radiologii pochwalił mi się kiedyś, że po znajomości załatwił sobie rentę zawodową z powodu… pękania paznokci (sic!). Miało to być rzekomo następstwem napromieniowania (choroba zawodowa). Oczywista bzdura. Wspomniany profesor nie umarł w następstwie pękania paznokci.
Czy ZUS będzie stać na pójście po rozum do głowy? Osobiście wątpię.

Jerzy Borowicz

Archiwum