22 kwietnia 2008

Z Sądu Najwyższego – Godziny nadliczbowe tylko do odbioru

13 marca br. Sąd Najwyższy uchwałą 7 sędziów stwierdził, że z dyrektywy unijnej o 48-godzinnym tygodniu pracy nie wynika prawo do wypłaty wynagrodzenia za dyżury jak za godziny nadliczbowe; nie wyklucza to jednak dochodzenia roszczeń o odszkodowanie lub zadośćuczynienie na zasadach ogólnych.

Sąd Najwyższy rozpatrywał sprawę dr. Wojciecha Gromkowskiego ze Szpitala im. Śniadeckiego w Białymstoku. Wnosił on o zapłatę 30 tys. zł, ponieważ za pracę na dyżurach nie zapłacono mu jak za nadgodziny. Sąd rejonowy, powołując się na dyrektywę unijną, przyznał lekarzowi 17 tys. zł z tytułu naruszenia prawa do minimalnych okresów wypoczynku. Sąd okręgowy, aby rozstrzygnąć tę kwestię, zadał pytanie prawne Sądowi Najwyższemu.

SN w uzasadnieniu ustnym podał, że przepisy prawa unijnego nie dotyczą wynagrodzenia za pracę w czasie przeznaczonym na odpoczynek, ale ochrony życia i zdrowia pracowników. Kwestie wynagrodzenia reguluje prawodawstwo krajowe. Dodatkowo opłacanie czasu pracy ponad normę mogłoby być niebezpieczne i powodować np. naciski ze strony pracowników o zlecanie pracy ponad wyznaczoną przepisami normę. Zdaniem sądu, nie można płacić za łamanie przepisów dotyczących bezpieczeństwa i higieny pracy. Lekarze mogą jednak dochodzić swoich praw od pracodawców, wytaczając im procesy o niewłaściwą implementację dyrektyw unijnych lub o ochronę dóbr osobistych, jeżeli udowodnią, że z powodu dyżurów, a tym samym przez pracę ponad normę, ucierpiało ich zdrowie lub życie osobiste.

Dr Leszek Bosek, radca Prokuratorii Generalnej, który reprezentował na rozprawie Skarb Państwa, komentując uchwałę, powiedział, że teraz lekarze mogą domagać się jedynie udzielenia zaległego czasu wolnego na odpoczynek.
Ewentualnie, jeżeli nastąpił rozstrój zdrowotny związany bezpośrednio z pracą ponad normę, mogą dochodzić odszkodowania na drodze cywilnej.

Uchwała SN rozstrzygnie procesy, które wytoczyło wielu lekarzy w całym kraju. Batalię o wynagrodzenie za dyżury jako za pracę w godzinach nadliczbowych rozpoczął dr Czesław Miś, który pozwał do sądu szpital w Nowym Sączu, ponieważ pełniąc dyżury, musiał pracować powyżej 48 godzin tygodniowo. Powołał się na dyrektywę unijną i wyrok Trybunału w Strasburgu, według których dyżur powinien być wliczony do czasu pracy. Sąd Najwyższy w 2006 r. stwierdził, że lekarzowi należy się 169 wolnych godzin. Dr Miś pozwał również szpital o odszkodowanie i sprawę wygrał.

Karolina DEMIDOWICZ

Archiwum