1 kwietnia 2020

E-zdrowie dla zdrowia

Z lek. Michałem Gontkiewiczem, przewodniczącym Zespołu ds. Monitorowania Naruszeń w Ochronie Zdrowia Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie, członkiem Gabinetu Ekspertów kampanii „Niewykluczenie z cyfryzacji”, rozmawia Anetta Chęcińska.

Cyfryzacja coraz szerzej wchodzi do ochrony zdrowia. Czy obecnie możliwe jest wykonywanie zawodu lekarza bez podstawowych narzędzi informatycznych?

I  tak, i nie. Jeśli system informatyczny nie będzie działał, skorzystamy z przygotowanych rozwiązań awaryjnych. Jednak wiele narzędzi cyfrowych musimy stosować obligatoryjnie, np. zwolnienia, które wystawiamy w formie elektronicznej, oczywiście poza wspomnianą sytuacją, gdy nie mamy dostępu do sieci. Także recepty, poza wyjątkami opisanymi w ustawie, wystawiamy już obowiązkowo w wersji cyfrowej. Sprawozdawczość w szpitalach czy przychodniach też prowadzona jest elektronicznie. My oczywiście widzimy poszczególne narzędzia informatyczne, które otrzymujemy do wykorzystania, ale razem tworzą one rozwiązanie systemowe. Wszystkie informacje o wizytach, zwolnieniach, receptach zbierane są w systemie, na platformie pacjent.gov.pl, i szerzej – na platformach P1 i P2. Z czasem będą wykorzystywane, chociażby do budowania e-historii choroby, w której będziemy mieli podgląd całego procesu leczenia, możliwość lepszej weryfikacji interakcji leków przyjmowanych przez pacjenta, poznania jego uczuleń i reakcji na leki, informacji o przebytych operacjach. Zyskamy szansę uniknięcia sytuacji, że pacjent zapomniał nam o czymś powiedzieć w stresie wizyty, bo wiele danych będziemy mogli wyciągnąć z systemu.

Korzystamy z e-zwolnienia, e-recepty. Niebawem skierowania będą również wystawiane w wersji elektronicznej. Czy lekarze tęsknią jeszcze za tradycyjnym bloczkiem recept?

Mam wrażenie, że z tygodnia na tydzień odsetek nieprzekonanych do e-recept maleje. Wystarczy przypomnieć sobie sytuację po wprowadzeniu e-zwolnień, gdy początkowy opór był bardzo duży. Teraz większość nawet najbardziej zagorzałych przeciwników cyfryzacji przyznaje, że to rozwiązanie ułatwia pracę, i nikt nie chciałby wrócić do druczków, które musieliśmy zanosić co jakiś czas do ZUS. Zyskujemy cenny czas.

A co zyskuje pacjent? Nie musi odwiedzać gabinetu za każdym razem, gdy potrzebuje tylko recepty, ale może wolałby choć chwilę porozmawiać z lekarzem.

W celu otrzymania recepty również wcześniej wystarczało złożyć zapotrzebowanie w przychodni w przypadku leków stale przyjmowanych. Jeżeli mamy pacjenta pod opieką, mamy jego dokumentację, zmiana polega tylko na tym, że pewną czynność przenieśliśmy do przestrzeni cyfrowej. Natomiast, aby wystawić receptę nowemu pacjentowi, którego nie znamy, musimy go jednak zbadać. Czy będzie to badanie osobiste w poradni, czy badanie za pomocą narzędzi telemedycznych, kontakt zostanie nawiązany. Zwłaszcza obecnie, podczas epidemii, to drugie rozwiązanie jest coraz częściej stosowane i sprawdza się. Po prostu w niektórych sytuacjach możemy zmienić medium, np. zamiast kontaktować się osobiście, możemy spotkanie przenieść w przestrzeń cyfrową. Trzeba rozmawiać z pacjentem i badać go za pomocą specjalnych narzędzi, takich jak elektroniczne stetoskopy, detektory tętna, oraz innych, które pomagają w badaniu na odległość. Badanie będzie równie skuteczne, nie straci też na tym relacja pacjent – lekarz.

Czy uważa pan, że jeżeli epidemia COVID-19 potrwa dłuższy czas, pacjenci przyzwyczają się do zdalnego kontaktu z lekarzem, rozwiązania na razie stosowanego wyjątkowo?

Przyzwyczają się siłą rzeczy. Ale właśnie wskutek tej trudnej sytuacji być może uda się lepiej zrozumieć, czym jest telemedycyna. Do tej pory dla wielu osób było to zjawisko obce, z pogranicza science fiction, teraz telemedycyna staje się coraz popularniejsza. Wiele placówek zaczęło korzystać z formy wizyt telemedycznych i powoli się przekonywać, że to rozwiązanie, którego można używać na co dzień i które się sprawdza. Oczywiście, nie we wszystkich przypadkach. Są dziedziny, w których nie unikniemy bezpośredniego badania, ale można ograniczyć wizyty pacjentów, którzy go nie wymagają.

Cyfryzacja i telemedycyna idą w parze?

Są ze sobą powiązane. Telemedycyna jest szerszym pojęciem, bardziej konkretnym. Cyfryzacja może być prostą zmianą formy dokumentów, to e-zwolnienia, e-recepty. Telemedycyna zaś jest formą badania pacjenta za pomocą narzędzi telemedycznych i wideokonferencji, czatów oraz innych kanałów komunikacji i sposobów badania. Pojęcia ze sobą związane, lecz na pewno nie tożsame. Ale i jedno, i drugie rozwiązanie pozwala na obsługę pacjenta na odległość.

Bywa jednak, że pacjenci zamiast kontaktować się z lekarzem w poradni (zwłaszcza gdy są z tym problemy) szukają i korzystają z porad internetowych, chociażby „doktora Google’a”.

Internet jest medium nieograniczonym i niecenzurowanym, więc nie unikniemy sytuacji, w których pacjenci będą szukali alternatywnych źródeł porad, nie zawsze związanych z opieką zdrowotną i nie zawsze profesjonalnych. Do nas, lekarzy, należy wyjaśnienie pacjentom, jak ryzykują, stosując się do nieprofesjonalnych porad, i pokazanie najbezpieczniejszego postępowania medycznego, opartego na dowodach naukowych. Decyzja należy do pacjenta. To, co często nazywane jest medycyną alternatywną, to zwykłe oszustwo. Nie ma czegoś takiego jak medycyna alternatywna. Jeżeli coś działa, jest potwierdzone naukowo, staje się medycyną, a nie medycyną alternatywną.

 Monitoruje pan naruszenia w ochronie zdrowia. Proszę podać przykłady.

Do najczęstszych należą nadużycia procedur medycznych przez kosmetyczki, np. podawanie kwasu hialuronowego, stosowanie laserów medycznych przez osoby nieuprawnione. Częste są również przypadki wykonywania procedur, których skuteczność i bezpieczeństwo nie zostały potwierdzone naukowo, np. podawanie dużych dawek witaminy C w onkologii.

 Czy rozwiązania cyfrowe w ochronie zdrowia mogą być pomocne w przeciwdziałaniu
niepożądanym zjawiskom?

Każde narzędzie może być wykorzystane zgodnie z przeznaczeniem lub nie. Podam przykład „leczenia” boreliozy niezgodnie z przyjętymi standardami. Model ILADS zakłada podawanie pacjentowi wielu antybiotyków przez kilkanaście miesięcy. Dzięki e-recepcie łatwiej wychwycić taką nieprawidłowość i dowiedzieć się, kto i dlaczego stosuje tak dużą ilość antybiotyku. Zatem może to być narzędzie kontroli w słusznej sprawie. Przede wszystkim ma służyć do poprawy jakości działania ochrony zdrowia.

Do kogo adresowana jest kampania „Niewykluczeni z cyfryzacji”?

Do lekarzy, pielęgniarek, położnych, a także do pacjentów, aby ułatwić zrozumienie systemu e-zdrowia i zmniejszyć strach przed rozwiązaniami cyfrowymi. Mimo że mamy do czynienia z e-zwolnieniami i e–receptami już od jakiegoś czasu, obaw wciąż jest sporo. Celem kampanii była poprawa wykorzystania narzędzi telemedycznych i promocja
e-zdrowia. Nadal są organizowane szkolenia dla personelu, staramy się propagować wiedzę o rozwiązaniach cyfrowych w mediach.

Chyba nikt nie wyobraża sobie odwrotu od cyfryzacji.

To nieunikniony kierunek zmian w ochronie zdrowia w celu poprawy jakości opieki nad pacjentem. Danych, które przechowujemy i przetwarzamy, z roku na rok jest więcej i musimy korzystać z rozwiązań informatycznych, które ułatwią nam to zadanie. Dzięki informatyce będziemy mogli poświęcić więcej czasu na rozmowę z pacjentem i badanie go, a nie na wypełnianie druczków. Pamiętajmy, że medycyna była, jest i będzie oparta na relacji pacjenta z lekarzem. Rozwiązania telemedyczne, informatyczne są tylko narzędziami służącymi lepszej opiece. 

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum