27 września 2008

Bez znieczulenia

Pani minister dotrzymała słowa.
Do konsultacji społecznych został skierowany projekt ustawy o państwowym nadzorze nad systemem powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego. Poza utworzeniem Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych zakłada on podział NFZ na kilka mniejszych instytucji ubezpieczeniowych o zasięgu ogólnokrajowym. Instytucje te będą działać pod nazwą Publiczne Towarzystwa Ubezpieczeń Zdrowotnych i mają ruszyć już w 2010 r. Po dwóch latach do systemu powszechnych ubezpieczeń zdrowotnych mają zostać dopuszczeni ubezpieczyciele prywatni. A więc za niecałe półtora roku czeka nas kolejna rewolucja organizacyjna. Czy przyniesie korzyści ubezpieczonym oraz pracownikom służby zdrowia? Czytając uzasadnienie projektu, można mieć wątpliwości.
Według Ministerstwa Zdrowia, głównym celem podziału publicznego płatnika świadczeń opieki zdrowotnej, czyli NFZ, jest „polepszenie sytuacji ubezpieczonych, którzy będą mieli większy wpływ na sposób rozdysponowywania środków finansowych pochodzących z ich składek na powszechne ubezpieczenie zdrowotne”. „Ubezpieczeni, poprzez możliwość wyboru płatnika, będą mieć wpływ na to, w jaki sposób wydawane będą pieniądze z ich składek”. Takich i podobnych, niewiele mówiących ogólników jest w uzasadnieniu projektu więcej. Brakuje jednak opisu mechanizmów działania nowego systemu. Na przykład nie wiadomo, czym będą konkurować między sobą te nowe Towarzystwa. Różną wysokością składki? Z pewnością nie, gdyż składka na powszechne ubezpieczenie zdrowotne jest określona w ustawie i będzie dla ubezpieczonego taka sama, niezależnie od wybranego Towarzystwa. W związku z tym może nowe instytucje będą oferować różny zakres usług w ramach obowiązkowej składki? Też nie. Zakres usług finansowanych ze środków publicznych musi być taki sam. Wynika to z art. 68 Konstytucji oraz uzasadnienia do wyroku Trybunału Konstytucyjnego ze stycznia 2004 r.
Ponieważ każde z Towarzystw będzie działać na terenie całego kraju, usługi będą kontraktowane przez każde z nich z większością szpitali. Tak więc szpitale, w których będą się leczyć ubezpieczeni, będą te same, niezależnie od wybranego Towarzystwa. Trudno zresztą wyobrazić sobie sytuację powrotu do rejonizacji i odebrania ubezpieczonym prawa wyboru szpitala, w którym chcą się leczyć.
Pewnym skutkiem podziału NFZ na zasadach proponowanych w projekcie będzie natomiast znaczny wzrost kosztów administracyjnych. I to nie tylko po stronie płatnika, co jest oczywistą konsekwencją działania każdego z Towarzystw na terenie całego kraju. Wzrost kosztów obejmie także szpitale, które będą musiały kontraktować i rozliczać wykonanie umów z wieloma płatnikami, i to zapewne na różnych zasadach.
Czy warto zatem jeść tę żabę? Moim zdaniem, nie. NFZ z pewnością wymaga dalszej reformy i decentralizacji. Ale jego podział nie jest konieczny, aby dopuścić do ubezpieczenia powszechnego ubezpieczycieli prywatnych. A dopiero taka zmiana może wprowadzić realną możliwość wyboru i konkurencję.

Marek BALICKI

Archiwum