2 kwietnia 2004

Umarł król, niech żyje król!

Nowy człowiek w Funduszu

Krzysztof Panas nie jest już prezesem Narodowego Funduszu Zdrowia. Jednak wszystko wskazuje na to, że sam Alan Greenspan miałby trudności w poradzeniu sobie z bałaganem, jaki panuje w Narodowym Funduszu Zdrowia i w całej ochronie zdrowia.

Nowym prezesem Funduszu został Lesław Abramowicz. Duży wpływ na tę kandydaturę miał wicepremier Jerzy Hausner. Przez pierwszy tydzień marca rząd desperacko poszukiwał chętnego do objęcia niewygodnego fotela prezesa Funduszu. Funkcja ta łączy się z kłopotami nie tylko ze względu na złe zarządzanie poprzedników i zbyt małe w stosunku do potrzeb środki finansowe, ale i ze względu na fatalną ustawę regulującą jego działanie. Kilku kandydatów odmówiło, zdając sobie sprawę z piętrzących się trudności.

Tydzień poprzedzający powołanie Abramowicza był czasem kolejnej odsłony konfliktu między Ministerstwem Zdrowia a Narodowym Funduszem Zdrowia. Leszek Sikorski, przyinansowe, ale i ze względu na fatalną ustawę regulującą jego działanie. Kilku kandydatów odmówiło, zdając sobie sprawę z piętrzących się trudności.

Tydzień poprzedzający powołanie Abramowicza był czasem kolejnej odsłony konfliktu między Ministerstwem Zdrowia a Narodowym Funduszem Zdrowia. Leszek Sikorski, przyznając, że Zarząd Funduszu działał w trudnych warunkach, podkreślał, że władze NFZ podjęły działania, „które nie są spójne z polityką, którą chce prowadzić” – polityką poszukiwania kompromisu. Narzekał na brak współpracy między centralą a oddziałami NFZ. „Nastąpiło scedowanie pewnej odpowiedzialności na centralę, a z kolei centrala ceduje pewne zadania na oddziały, ale bez przekazania im odpowiednich narzędzi. Centrala w wielu przypadkach nie podejmuje decyzji w porę” – powiedział Leszek Sikorski na konferencji prasowej w pierwszych dniach marca br. Zarzucił też NFZ, że nie szukał kompromisu ze świadczeniodawcami.

„Cokolwiek robił Narodowy Fundusz Zdrowia, uzgadniał to z ministrem zdrowia” – odpowiadał Krzysztof Panas. Leszek Sikorski zwrócił się do premiera o odwołanie K. Panasa, co zresztą nie jest w jakikolwiek sposób przewidziane w ustawie o Funduszu (kompetencje do powołania i odwołania prezesa tej instytucji ma jedynie i autonomicznie premier).

Abramowicz nie deklarował na początku niczego. Odpowiadając na pytania dziennikarzy, mówił, że najpierw musi rozejrzeć się w Funduszu, przeanalizować kontrakty i plany. Nie wykluczył zmian w Zarządzie NFZ (ze „starej gwardii” został w nim wiceprezes ds. finansowych Marek Mazur oraz wiceprezes ds. medycznych powołany za kadencji K. Panasa – Andrzej Majewski). Opowiedział się za płaceniem świadczeniodawcom za wykonane usługi, także ponadlimitowe – o ile wykonane zostały „zasadnie”. Zastrzegł jednak, że uważa, iż za „nadwykonania” można płacić mniej.

Minister zdrowia Leszek Sikorski na konferencji prasowej powiedział natomiast, że nie będzie odejścia od obecnego sposobu kontraktowania i – co ważniejsze – rozliczania kontraktów. Zdaniem ministra, katalog świadczeń zdrowotnych należy poprawiać, podobnie jak i system rozliczeń. Problem polega na tym, że tak jak za styczeń, także za luty szpitale otrzymają jedną dwunastą kontraktu bez konieczności przedstawiania zaplanowanego wcześniej sprawozdania, bowiem system rozliczeń nadal nie jest dobrze przygotowany.

Lesław Abramowicz jest absolwentem krakowskiej Akademii Ekonomicznej. Od 1995 do 2001 r. był dyrektorem ds. ekonomicznych Szpitala im. Rydygiera w Krakowie. Wcześniej związany był z branżą budowniczą; pracował w Krakowskim Zjednoczeniu Budownictwa i w Krakowskim Przedsiębiorstwie Robót Inżynieryjnych. Jego studia podyplomowe również były związane z tą gałęzią gospodarki (ekonomika i organizacja eksportu budownictwa oraz studium podyplomowe na kierunku: finanse przemysłu). Jacek Kukurba, były dyrektor Małopolskiej Kasy Chorych, nie jest najlepszego zdania o nowym prezesie Funduszu – uważa, że „zakonserwuje on” wszystkie wady systemu. Należy dodać, że za czasów Abramowicza dyrekcja szpitala wygrała proces z Kasą o zapłatę za nadwykonania – uzyskała 30 proc. z kwoty, do której rościła sobie prawo. Natomiast obecny dyrektor Szpitala im. Rydygiera, Krzysztof Kiciński, uważa Abramowicza za twardego negocjatora kontraktu. Przypomniał mediom, że gdy Abramowicz odchodził, szpital miał dług w wysokości 12 mln zł za poprzedni rok, 9 mln zł ujemnego wyniku za półrocze i taki sam dług lawinowo narastający. „Jednocześnie uderzające były również rosnące zapasy magazynowe” – mówił. „Okazało się zresztą, że to zjawisko występowało na szczęście dla szpitala, bo mogliśmy, korzystając z racjonalizowania tego obszaru, zejść z długu w ciągu roku o połowę, tj. o 4,5 mln zł”. Ostatnie miejsce pracy Lesława Abramowicza to Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, w którym był oceniany dobrze.

Trudno przewidzieć, jak będzie wyglądała współpraca między Abramowiczem a Sikorskim. Można spodziewać się zgrzytów ze względu na wadliwy rozdział, a właściwie jego brak, kompetencji pomiędzy ministrem a Funduszem wynikający z ustawy.

Truizmem jest stwierdzenie, że Abramowicz obejmuje urząd w trudnym momencie. Dyrektorzy szpitali, zwłaszcza dużych jednostek, oczekują wycofania się NFZ z wprowadzonego w tym roku systemu kontraktowania i rozliczania. Krytykują zarówno katalog świadczeń, jakie kontraktuje Fundusz, jak i ich wycenę. Argumentują, że jest „wzięta z sufitu”, a katalog jest niepełny. Ich zdaniem, system zaproponowany przez NFZ zmusi świadczeniodawców do fałszowania statystyki i epidemiologii po to, by nie dopuścić do zwiększenia zadłużenia ich szpitali.

Przed Funduszem stoi zadanie wygospodarowania pieniędzy na rozliczenia międzynarodowe z racji wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Ostrożne szacunki to konieczność zarezerwowania co najmniej 200 mln zł jeszcze na ten rok. NFZ będzie też musiał przygotować wspólnie z ministrem zdrowia dokumenty potrzebne Polakom w krajach unijnych.

Inny problem, z jakim wkrótce może zacząć się borykać nowy prezes Funduszu, to wydatki na refundację leków. Od samego początku istnienia systemu powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego wydatki te systematycznie rosły. Tymczasem to przede wszystkim z puli przeznaczonej na refundację leków przesunięto środki na realizację porozumienia zawartego przez ministra Sikorskiego z lekarzami Porozumienia Zielonogórskiego.

Nie wiadomo, jak nowy prezes, który doświadczenie z zarządzania w ochronie zdrowia wyniósł jedynie z pracy na stanowisku wicedyrektora szpitala, a wcześniej związany był przede wszystkim z branżą budowlaną, poradzi sobie z zarządzaniem – w czasie kryzysu – instytucją obracającą 30 mld zł. Należy mieć nadzieję, że nowemu prezesowi uda się rozwiązać przynajmniej część problemów. „Podziwiam jego odwagę” – powiedział jeden z jego kolegów z Krakowa na wieść o powołaniu Lesława Abramowicza na prezesa NFZ

Pola DYCHALSKA

Archiwum