28 sierpnia 2015

Język nasz giętki

Prof. Piotr Müldner-Nieckowski

Ludzie, którzy słabo znają język polski, ale których pełno w mediach, wprowadzają do swoich wypowiedzi formy zastępcze lub przekręcone. Dla ogółu pozostają one albo niejasne, albo wręcz niezrozumiałe, na tyle niezgodne z normą, że nietrafne lub nieestetyczne. Za symbol tego zjawiska pewien satyryk uznał napotkany na jakimś forum wyraz musk (ortografia oryginalna; czytaj: mózg), który jego zdaniem zawiera aluzję do braku wiedzy i nieudolnego myślenia. Niektóre marne wynalazki słowne rozprzestrzeniają się z szybkością błyskawicy. I tak zamiast pisać, że coś działa bez problemu, zaczęto nagminnie oznajmiać, że *działa bez problemów, i wklepywać na klawiaturze *Przesyłam pozdrowienie zamiast poprawnego Przesyłam pozdrowienia lub *Z serdecznym pozdrowieniem zamiast Z serdecznymi pozdrowieniami. Serdeczność stanowczo jest nadużywana, rodzą się więc podejrzenia co do jej autentyczności, ale jeśli już ma być, niechże pozdrowienia pozostaną tradycyjnie w liczbie mnogiej.
Ktoś na łamach znanej gazety usiłował wmówić w czytelników, że to taki nowy język potoczny. Myślę jednak, że mimo wszystko jest to zwyczajnie przejaw nieznajomości polszczyzny. Braku oczytania i osłuchania. Mizernej edukacji szkolnej.
Podobnie jest ze zdaniami typu *ktoś ginie bez (pozostawienia) śladów zamiast bez śladu, ale tu występuje problem nie tylko nieznajomości polskiej frazeologii, lecz dodatkowo nierozumienia własnej wypowiedzi przez mówiącego. Jeśli bez (pozostawienia) śladów ktoś ginie (znika), to jest to osoba, którą ze szczególną starannością powinna się zainteresować policja, bo człowiek ten pewnie jako przestępca ślady zatarł. Natomiast jeżeli ktoś ginie bez śladu, to w taki sposób, że zupełnie nie można go znaleźć. Ktoś ginie bez (pozostawienia) śladów oraz ktoś ginie bez śladu to dwa różne zwroty.
To samo można powiedzieć o czymś, coś odbyło się bez kłopotu i odbyło się bez kłopotów. W pierwszym zwrocie jest mowa ogólnie o tym, że coś stało się łatwo (i skutecznie), a w drugim bardziej szczegółowo, że w trakcie dziania się uniknięto możliwych problemów. Różnica znaczeniowa jest tu tylko pozornie niewielka. W pierwszym wypadku mówimy o jakości zdarzenia, a w drugim o strukturze jego przebiegu (tj. o spodziewanych przeszkodach, które jednak nie wystąpiły).
Ciekawym przypadkiem jest też zwrot dotyczący funkcjonowania jakiegoś urządzenia. Następuje niefrasobliwa zamiana liczby pojedynczej na mnogą w zwrocie coś działa bez zarzutu i czytamy, że *coś działa bez zarzutów. Jeśli działa bez zarzutu, to znaczy, że działa dobrze. To wystarczy. Skąd wzięły się tu mnogie „zarzuty”? Zapewne stąd, że napierają one na nas z mediów jako kierowane przez prokuraturę pod adresem przestępców, a także rzucane przez jednych polityków na drugich, przez celebrytów, bohaterów sensacyjek, które zapełniają łamy intelektualnie jałowych, całorocznie wakacyjnych tabloidów.

Archiwum