2 lipca 2021

Po godzinach. Profesor wśród ślimaków

O pasji kolekcjonerskiej, biciu rekordów Guinnessa i działaniach integrujących pacjentów opowiada prof. Henryk Skarżyński w rozmowie z Michałem Niepytalskim.

Co sprawiło, że zaczął pan kolekcjonować ślimaki? Skąd się biorą kolejne eksponaty?

Historia mojej kolekcji zaczęła się po jednej z pierwszych w Polsce operacji wszczepienia przeze mnie implantu ślimakowego osobie niesłyszącej w 1992 r. Przywrócony wówczas do świata dźwięków pacjent wyraził swoją wdzięczność, obdarowując mnie… krawatem w ślimaki. W tym roku mija 29 lat od tego wydarzenia, które nie tylko zmieniło obraz polskiej otochirurgii, ale przede wszystkim dało nadzieję na lepsze życie setkom tysięcy osób. Obecnie pod naszą opieką znajduje się ponad 11 tys. pacjentów z różnymi implantami słuchowymi. Mamy podstawy mówić o osiągnięciach polskiej szkoły w tym zakresie w nauce światowej. A ślimaki są do dziś częstym podarunkiem nie tylko od pacjentów, ale także od przyjaciół, bliskich, znajomych, którzy – znając moją pasję kolekcjonerską – przywożą je z najdalszych i najbardziej egzotycznych miejsc na świecie. Krawatów z wizerunkiem ślimaka mam ponad 100, innych eksponatów ponad 5 tys. Nie zdawałem sobie sprawy, jak ciekawie może zaistnieć symbol ślimaka w posadzce, płytach chodnikowych, artystycznych dziełach z metalu, porcelany, żelaza, platyny, szkła, drewna, papieru, mas plastycznych, czekolady, a nawet siana i słomy. Ten symbol integruje cały obszar naszych świadczeń medycznych, metod diagnostycznych i rehabilitacyjnych. Odnosi się do badań naukowych, występów w teatrze muzycznym, filmie lub do codziennego życia dziesiątków tysięcy naszych pacjentów i osób z ich otoczenia.

Czemu ślimaki, a nie np. młotki, kowadełka lub trąbki?

Ślimaki to znak, że w pełni identyfikuję się z tym, co robię. Bo według mnie albo robi się coś dobrze, z pełnym zaangażowaniem, albo nie należy się za to zabierać. Moje ślimaki, zrobione z przeróżnych materiałów lub zamienione przez naturę w skamieliny, przypominają najważniejszą część ucha wewnętrznego – narząd ślimakowy, dzięki któremu słyszymy. Ideę leczenia zaburzeń słuchu, spowodowanych utratą funkcji ślimaka w uchu wewnętrznym, staram się zresztą konsekwentnie promować na różne sposoby. Młoteczek, kowadełko, trąbka słuchowa to symbole ucha środkowego. Leczenie schorzeń wynikających z uszkodzenia tych struktur jest o wiele prostsze i ma wielowiekową tradycję. Leczenie uszkodzeń ucha wewnętrznego – całkowitej, a zwłaszcza częściowej głuchoty to osiągnięcia nauki i medycyny ostatnich dekad. Zwłaszcza w odniesieniu do częściowego uszkodzenia, które spotykamy u dziesiątek milionów osób, jesteśmy pionierami – pierwsze w świecie operacje przeprowadzałem w 2002 r.

Czy wśród zebranych eksponatów są takie, z którymi jest pan szczególnie związany emocjonalnie?

Tak, mam wyjątkowy sentyment do ślimaczych skamielin sprzed milionów lat, które pokazują, gdzie jest nasze miejsce w dziejach świata. Jestem zafascynowany pięknem tych zachowanych w skałach przekrojów. Innym wyjątkowym eksponatem jest statuetka z wizerunkiem ślimaka pełzającego z mozołem po naszej planecie. Otrzymują ją osoby, których nazwiska umieszczamy na tablicy „Przyjaciele po wsze czasy” witającej wszystkich wchodzących do głównej części Światowego Centrum Słuchu.

Jakie jeszcze przedmioty znajdują się w pańskiej kolekcji?

Są to m.in. obrazy, rzeźby, rysunki, gadżety, lampy, przyciski do papieru, spinki do mankietów, a nawet maselniczka i spinka do włosów. Jadam z talerzyków w ślimaki i pijam z kubka, na którym jest ślimak. Na specjalnej zastawie z wizerunkiem ślimaka serwuję nieraz moim gościom własnoręcznie przygotowane… ślimaki w skorupkach z sosem maślano-pietruszkowo-czosnkowym. Wizerunek ślimaka jest także obecny w krajobrazie i architekturze działającego od 2003 r. Światowego Centrum Słuchu mieszczącego się w Kajetanach pod Warszawą, w którym od prawie 20 lat wykonujemy najwięcej w świecie operacji poprawiających słuch.

Pańska wyjątkowa kolekcja została zaprezentowana dziewięć lat temu podczas udanej próby pobicia rekordu Guinnessa. Czy od tego czasu bardzo się rozrosła?

Rzeczywiście w 2012 r. zgłosiliśmy ją do próby pobicia rekordu Guinnessa w kategorii „Największa kolekcja przedmiotów związanych ze ślimakiem”. Rekord został pobity wynikiem 1377 sztuk. Przekazana do utworzonego w 2011 r. muzeum kolekcja niemal codziennie się powiększa o nowe eksponaty. W gablotach jest około 3 tys. ślimaków wykonanych – jak już wspomniałem – z różnych materiałów. Wiele oczekuje jeszcze na wyeksponowanie. Próżno szukać dwóch identycznych. Są małe, nawet kilkumilimetrowe, i duże, kolorowe i jednobarwne. Są na chustkach i krawatach. Pamiętam też, że kiedyś dostałem chleb w kształcie ślimaka. Obecnie muzeum dysponuje największym w świecie tego typu zbiorem, gdzie podziwiać można już ponad 5 tys. eksponatów. Przymierzam się do pobicia własnego rekordu Guinnessa.

Wówczas, w 2012 r., bicie rekordów było częścią pikniku rodzinnego użytkowników implantów słuchowych. Czy Centrum Słuchu często organizuje podobne imprezy? Jakie znaczenie ma taka integracja dla edukacji zdrowotnej?

Jestem zdania, że o polskich sukcesach trzeba mówić głośno, dlatego postanowiłem pokazać światu ponownie pacjentów instytutu podczas kolejnego, nietypowego spotkania. 15 lipca 2017 r., z okazji 25. rocznicy pierwszego w Polsce wszczepienia implantu ślimakowego osobie niesłyszącej, do Kajetan przybyli wdzięczni pacjenci z rodzinami. W sumie blisko 3 tys. gości. Najważniejszym punktem wielkiego zjazdu była próba pobicia rekordu Guinnessa w kategorii „Spotkanie w jednym miejscu i czasie największej liczby osób z implantami słuchowymi”, ustanowionego w 2012 r. także w Kajetanach. Próba zakończyła się ponownym sukcesem. Takie spotkania, na których bywa nawet kilka tysięcy pacjentów, są wspaniałym dowodem, że w Polsce, w Kajetanach, robi się coś dobrego i ważnego dla osób z zaburzeniami słuchu. Pozwalają też pokazać, że ŚCS jest liderem w wykonywaniu operacji przywracających lub poprawiających słuch. Podczas zjazdów mieliśmy okazję unaocznić unikalne w świecie związki – terapeutów i rodzin osób, które są poddawane leczeniu całkowitej i częściowej głuchoty. Ambasadorami tych programów są również uczestnicy Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego Dzieci, Młodzieży i Dorosłych z Zaburzeniami Słuchu „Ślimakowe rytmy”, którego mam przyjemność być pomysłodawcą. Celem imprezy jest uświadomienie światu, że dzięki osiągnięciom współczesnej nauki i medycyny problemy ze słuchem nie są przeszkodą w profesjonalnym zajmowaniu się muzyką czy rozwijaniu talentu wokalnego. Niezwykle barwnym i unikatowym tego przykładem jest pierwszy w świecie musical z udziałem pacjentów i użytkowników implantów słuchowych pt. „Przerwana cisza”, do którego napisałem libretto. Jego premiera dobyła się we wrześniu 2019 r. w Warszawskiej Operze Kameralnej. Prawdziwe losy moich pacjentów opisałem w powieści filmowej „Powrót Beethovena”. Obecnie jest przygotowywany film dokumentalny według mojego scenariusza. Moi pacjenci uczestniczyli – jako ambasadorzy jednych z największych osiągnięć nauki i medycyny – w plenarnych sesjach Parlamentu Europejskiego w Brukseli w 2018 i 2019 r.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum