26 lutego 2011

Głosy z Wiejskiej

Czesław Czechyra
lekarz, poseł PO, Kozienice:

Komisja Zdrowia zajmuje się obecnie pakietem ustaw zdrowotnych. Jeden z projektów dotyczy systemu informacji w ochronie zdrowia. Bezpieczeństwo informacyjne kraju ma coraz większe znaczenie dla bezpieczeństwa życia społecznego.
Na szczycie w Sewilli przyjęty został plan eEurope 2005 Information Society for All. Zobowiązywał on kraje członkowskie do rozwinięcia usług elektronicznych: e-government, e-learninig, e-health oraz zapewnienia powszechnego dostępu do internetu.
Gromadzenie, przetwarzanie i analizowanie danych ma służyć skutecznemu monitorowaniu zdrowia publicznego, poprawieniu sposobów przekazywania społeczeństwu informacji oraz opracowywaniu właściwych strategii na poziomie całej Unii.
Problemy związane z infrastrukturą w sektorze ochrony zdrowia w Polsce zostały określone w ustawie z 2005 r. o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne oraz w dokumencie „Program reformy infrastruktury informacyjnej państwa i strategii informatyzacji sektora publicznego”.
Dane o stanie ochrony zdrowia należą do kategorii danych szczególnie chronionych, których przetwarzanie podlega specjalnym rygorom.
Struktura systemu informacyjnego w Polsce nie stanowi uporządkowanego układu, zarówno w sferze technicznej, funkcjonalnej, jak i informacyjnej. W sektorze ochrony zdrowia mamy do czynienia z infrastrukturą informacyjną stanowiącą zbiorowość autonomicznych, często nieprofesjonalnie przygotowanych systemów informatycznych. Część rejestrów nadal jest zapisywana wyłącznie w wersji papierowej.
Warto podkreślić, że w chwili obecnej istnieje 69 rejestrów oraz ewidencji, dla których funkcjonowania podstawę prawną stanowią przepisy w randze ustawy. Można więc śmiało powiedzieć, że infrastruktura informacyjna jest dość chaotyczna i nieuporządkowana. Konsekwencjami takiego stanu są: generowanie informacji o niskiej wiarygodności, obciążenia administracyjne, zwiększanie kosztów gromadzenia i przetwarzania danych. Stan informacji w polskiej ochronie zdrowia uniemożliwia realizację wytycznych Parlamentu Europejskiego i Rady w zakresie zdrowia publicznego.
Projektowana ustawa zapewnia uporządkowanie zbiorów danych (rejestry i ewidencje medyczne) połączonych wzajemnymi relacjami oraz procesami informacyjnymi zachodzącymi wewnątrz systemu. Trzeba podkreślić, iż podstawową zasadą funkcjonowania Systemu Informacji Medycznej jest wielorakie wykorzystywanie zgromadzonych danych, które mogą być wykorzystywane do celów statystycznych, rozliczeniowych, ewidencyjnych oraz informacyjnych. Regulacja ustawowa będzie też wpływać na poprawę bezpieczeństwa zdrowotnego pacjentów oraz wzrost wiedzy na temat systemu ochrony zdrowia.
Niepodejmowanie decyzji zmieniających funkcjonowanie systemu opieki zdrowotnej jest najgorszym rozwiązaniem.

Aleksander Sopliński
lekarz, poseł PSL, Ciechanów:

W lutym odbyła się debata nad pilnym projektem rządowym o substancjach chemicznych i ich mieszaninach. Pilny tryb wynikał z konieczności wdrożenia do polskiego prawa przepisów kilkunastu dyrektyw unijnych dotyczących substancji chemicznych i mieszanin – w szczególności ich właściwej klasyfikacji i oznakowania. Proponowane rozwiązania ujednolicą rynek chemikaliów, zwiększą bezpieczeństwo ich stosowania, ułatwią obrót krajowy i unijny substancjami chemicznymi.
Przepisy określą sposób klasyfikacji substancji chemicznych i ich mieszanin, a także zasady: obrotu nimi, pakowania, etykietowania i przechowywania. Nad przestrzeganiem tych przepisów będzie sprawowany nadzór, a ich łamanie grozić będzie sankcjami karnymi. Zgodnie z projektem, na osobie fizycznej lub prawnej ciążyć będzie obowiązek poinformowania krajowego centrum o fakcie wytworzenia lub sprowadzenia na teren Polski mieszaniny niebezpiecznej lub mieszaniny stwarzającej zagrożenie w dniu jej wytworzenia lub sprowadzenia.
Krajowy nadzór będzie sprawowany przez inspektora podległego ministrowi zdrowia. Do jego zadań należeć będzie także gromadzenie i udostępnianie danych dotyczących chemikaliów, ścisła współpraca z Komisją Europejską oraz Organizacją Współpracy Gospodarczej i Rozwoju w zakresie dobrej praktyki laboratoryjnej. Inspektor będzie prowadził Krajowe Centrum Informacyjne, które powstanie w Biurze do Spraw Substancji Chemicznych. Krajowe Centrum będzie informowało zainteresowane podmioty o produkowanych i importowanych chemikaliach.
Biuro do Spraw Substancji Chemicznych będzie pełniło funkcję kontrolną, między innymi weryfikując zasady dobrej praktyki laboratoryjnej.
Jest to bardzo ważny projekt, zarówno ze względu na bezpieczeństwo ludzi i środowiska, jak i dla rozwoju polskich przedsiębiorców i naukowców.

Stanisław Karczewski
lekarz, senator PiS, Radom:

Ponownie wracam do bulwersującej sprawy nowego systemu ratownictwa medycznego, która pomimo dużego oporu społecznego i negatywnych opinii jest uparcie forsowana przez wojewodę mazowieckiego. Wszystko wskazuje na to, że niekorzystne rozwiązania zostaną wprowadzone w życie. Przypomina to zapowiadaną likwidację stażu podyplomowego dla lekarzy. Nauczyciele akademiccy, rektorzy uczelni medycznych, młodzi lekarze, studenci, Naczelna Izba Lekarska, wszyscy sprzeciwiali się temu pomysłowi. Pomimo to pani minister nieustępliwie realizowała swój plan.
Wojewoda mazowiecki przeprowadził konsultacje społeczne dotyczącego nowego systemu ratownictwa medycznego i przechodzi do ostatecznego wdrażania zmian. Nikt jednak nie mówi o tym, w jakiej atmosferze przebiegały konsultacje i że wszystkie samorządy negatywnie zaopiniowały projekt. Propozycje wywołały duży opór społeczny – i słusznie – bo utworzenie pięciu centrów dyspozytorskich w województwie mazowieckim, zamiast obecnych 43, jest bardzo ryzykowne. Chyba nikt, poza wojewodą mazowieckim, nie uważa nowego rozmieszczenia rejonów operacyjnych i miejsc wyczekiwania za dobre rozwiązanie. Autorzy potraktowali jednakową miarą aglomeracje miejskie i wiejskie, uznając, że na około 35 tysięcy mieszkańców powinien wypadać średnio jeden zespół. Pominięto przy tym ważne uwarunkowania powodujące, że dotarcie zespołu ratownictwa medycznego do miejsca zgłoszenia na terenach wiejskich wymaga znacznie więcej czasu niż w aglomeracjach miejskich o porównywalnej liczbie mieszkańców. Nie wzięto pod uwagę odległości, jakie muszą przebyć zespoły wyjazdowe ani jakości dróg, które pokonują.
Plan wojewody jest pozornie dobry, ale tylko w wersji statycznej na mapie, a przecież system cały czas pracuje. Karetki przemieszczają się i powstanie poważne ryzyko sytuacji, w których dojazd do potrzebujących zostanie bardzo utrudniony. Stanie się tak, gdy karetka wyjedzie do zdarzenia, a miejsce stacjonowania pozostanie nieobstawione. Wówczas wezwanie zespołu z sąsiedniego miejsca postoju wydłuży czas dojazdu, a czas często decyduje o powodzeniu akcji ratunkowej.
Wypracowane przez wiele lat rozmieszczenie zespołów wyjazdowych w pełni odpowiada zapotrzebowaniu na świadczenia z zakresu ratownictwa medycznego. Stanowi niezbędne minimum, poniżej którego nie powinno się schodzić.
Ten pomysł nie ma zwolenników, a przeciwnicy mówią jednym głosem. Plan wojewody jest zły i niezwykle ryzykowny, nie odzwierciedla rzeczywistych potrzeb ani uwarunkowań poszczególnych terenów. Wszyscy zainteresowani oczekują, że wojewoda mazowiecki przeanalizuje sytuację i wycofa się z tych niekorzystnych propozycji.

Archiwum