13 maja 2007

Literackie spotkania z folklorem

Pokłosiem literackich spotkań Unii Polskich Pisarzy Lekarzy na Kociewiu jest Zeszyt opatrzony tytułem Fascynacje folklorem. Już ze wstępu napisanego przez Barbarę Szeffer, swoistego sprawozdania z jesiennego sympozjum, wynika, że organizacja i przebieg zjazdu prezentowały najwyższy poziom, satysfakcjonujący wszystkich uczestników.
Moją uwagę przyciąga zwłaszcza część spotkania dotykająca literatury, a ściślej BIESIADY LITERACKIEJ, na której zaprezentowali swoje wiersze lekarze – poeci, choć wśród przedstawionych utworów znalazły się różnorodne formy wypowiedzi artystycznych związane z tradycją ustnej twórczości ludowej, takie jak: przemowy, gadki czy przysłowia. Utrzymane w ludowej stylistyce, z użyciem gwary kociewskiej – wpisują się znakomicie w zadeklarowany naczelnym hasłem spotkania klimat ludowej tradycji i folkloru.
Jednakże uroda zgłoszonych tekstów rozkwita najpełniej w liryce. Bogaty wybór zaprezentowanych wierszy obejmuje szeroki katalog poetyckich przedstawień w najróżniejszy sposób związanych z folklorem.
Tym bardziej więc cieszy fakt, że wśród nagrodzonych autorów znalazła się Maria Żywicka-Luckner. Jej poetycka uwaga skupia się tym razem głównie na urodzie małych miasteczek. Wiersz Drewniane korale urzeka klimatem nostalgicznych obrazów prowincji, kusi powabem paciorków korali, objazdowego kina, gnających po kocich łbach świątecznych furmanek, aż gubi się i zatraca w nowoczesnej teraźniejszości, między blokami postępu, gdzie częściej melodię zaśpiewa koparka niż ptak – jak dopowiada Bożena Klejny w liryku Ogrody mojego miasta i tworzy rodzaj zwięzłego epitafium, w którym małe miasteczka okrywają się wieczną sławą tych, którzy je porzucili.
Wśród ciekawych realizacji poetyckich uwagę zwracają utwory podejmujące temat przemijania: czasu, bliskich ludzi, osobistych odczuć
i doświadczeń – raz zgrabnie ujęty przez Bolesława Sawickiego w minitraktacie Martwe drzewo i kontynuowany w liryku Letni wieczór jako refleksja nad odchodzącymi w przeszłość elementami świata dzieciństwa, upostaciowanymi w ludowego pochodzenia „rekwizytach” przyrody, innym razem jako interesujące przeciwstawienie kategorii młodości, z jej radosną dynamiką i wielością doznań, gorzkiemu, niechętnemu przyzwoleniu na przemijanie w starości (Krystyna Borysewicz-Charzyńska, Przewrotny czas).
W pamięci chowam / blask wspomnień / w domu światła – czułej pamięci o domu rodzinnym, matce
i ojcu, ludziach spełnionych w swych życiowych rolach, opromieniających blaskiem życie tych, którym je dali, dedykuje swoje znakomite (również nagrodzone) wiersze Małgorzata Dudzińska: ojcu, który harmonię przywracał / mądrość uchylal, i mamie, co ponad / szpalerem dzieciństwa / rozpostarła skrzydła / zawsze ciepła / ciastem pachnąca / przy niedzieli.
Pośród wielu tak różnorodnych tematycznie i formalnie wierszy daje się zauważyć także – co zrozumiałe, gdyż literatura ludowa mocno związana jest z religią – elementy sakralizacji wizji świata, wprowadzania motywów chrześcijańskich, czy to
w stylizowaniu utworów na kształt przewrotnej oksymoronicznie Piekielnej modlitwy (Krystyna Borysewicz-Charzyńska), czy w postaci uwspółcześnionej litanii błagalnej, opartej na powtarzanej formule: daj/ kobiecie, dziewczynie, chłopcu, wątpiącym, narodowi i mnie, czy wreszcie w formie apelu o spotkanie
z drugim człowiekiem, aby nie stał się istotą z obcej planety (Halina Porębska, Kod).

Kultura ludowa, w swym filozoficznym wymiarze, opiera się na przekonaniu o jedności człowieka z otaczającym go światem, zwłaszcza z tak bliskim mu światem przyrody. Związek ten eksponują poeci, odwołując się do znaczących w ich biografii, czy tylko literackiej wizji, elementów natury: życiodajnej rzeki, sadu, ręką ojca sadzonych topoli. Często także te symboliczne półdzikie kwaśne truskawki, stawy o zarośniętych brzegach stają się elementem buntu przeciwko sielskiej wizji świata, punktem wyjścia do szukania własnej tożsamości, wyrażanym w powtarzających się paralelnie formułach odrzucenia: Nie mogłem dłużej tak żyć / Nie wyczuwałem w tym niczego trwałego / Nie było w tym nic wiecznego dla mnie (Dariusz Zejc, Nie mogłem dłużej).
Kompozycja, dobór i wieloaspektowość zebranych tekstów świadczą, że jest to publikacja przygotowana
z rozwagą i wyczuciem oraz imponującą znajomością „materii”, w której obszarze przyszło się poruszać. Język folkloru nosi na sobie piętno lokalne, ale wiersze powstałe z inspiracji spotkania z kulturą Kociewia rozrastają się tematycznie. Nawiązując do wzorców liryki ludowej, z jej tendencją do powtórzenia i symboliki, zabiegają zmyślnie, by ten wzór rozsadzić, wzbogacić o elementy typowe dla języka artystycznego w ogóle. Demonstrując pokrewieństwo stylów i nieustanną reinterpretację motywów, jakże pięknie wyrażają swoją odrębność.

Martwe drzewo

Na martwym drzewie
o życiu
piszę
stawiam świecznik i zupę
i tańczę

prapradrzewo czarne
ogrzeje

heblowane sosnowe
ostatnia deska
ratunku

Bolesław SAWICKI


Drewniane korale

zbyt spieszne kroki
z małych miasteczek wymiata wiatr

gnam w świętą historię małego miasteczka
z objazdowym kinem

w zapaski z krochmalem wymiecionym z rynku
żywego kamienia
dorzucam drewniane korale

zadłubana w ranach kornikowych ścieżek
jednego paciorka
gnam po kocich łbach furmanki świąteczne
w coraz dłuższą drogę
po czyn społeczny po drzew tysiąclecie
i po kolor czarny
pierwszego w miasteczku murzyna

Maria ŻYWICKA-LUCKNER

Anna KLAS-MARKIEWICZ

Archiwum