21 sierpnia 2011

Gdzie są archiwa z tamtych lat?

Janina Jankowska

Agnieszka Arnold, znana reżyser telewizyjna, od trzech lat pracuje nad filmem dokumentalnym o Karolu Modzelewskim i… nie może go skończyć.
Trudność polega na dotarciu do materiałów archiwalnych z roku 1980 i 1981, gdy Karol Modzelewski, jako rzecznik prasowy i członek Krajowej Komisji NSZZ „Solidarność”, był przez dziennikarzy związkowych nagrywany i filmowany.
Jesteśmy jako naród dumni z ruchu „Solidarności”, który zaznaczył się w historii Europy, otworzył nową epokę i stał się znany w całym świecie, ale kompletnie nie dbamy o zachowanie świadectw tego okresu. Dokumenty, nagrania – zarówno filmowe, jak i dźwiękowe – trafiły do różnych struktur, fundacji, osób prywatnych.
Wiele dokumentów, pieczołowicie przechowywanych przez osoby wspomagające podziemie w czasie stanu wojennego, zostało beztrosko zniszczonych po 1989 r. Już nie przez SB i służby Kiszczaka, lecz przez nowe, niepodległościowe ekipy władz związkowych lub innego szczebla, które do starych papierzysk nie przywiązywały szczególnej wagi. Remontowano gabinety, a materiały minionej epoki szły do kosza. Tak zniknęły np. archiwa, dokumenty i protokoły zebrań zarządu Regionu Mazowsze. Czy tylko tego regionu? Trudno odszukać też protokoły Komisji Krajowej czy zjazdowe. Dziś historyk badający ten okres może się posłużyć tylko tekstami z podsłuchów, tj. z tych spotkań, które nagrywała i spisała SB.
Noszące szumnie brzmiącą nazwę Europejskie Centrum Solidarności, założone w 2007 r. w Gdańsku, od początku nie traktowało dbałości o archiwa jak działalności priorytetowej. Choć wystartowało z przytupem, jako instytucja „łącząca działalność naukową, kulturalną i edukacyjną z nowoczesną placówką muzealną oraz archiwum dokumentującym działania ruchów demokratycznych i wolnościowych w najnowszej historii Polski i Europy”. Pod aktem erekcyjnym centrum podpisali się szefowie państw, rządów i przywódcy Unii Europejskiej, goszczący w Gdańsku z okazji 25. rocznicy powstania „Solidarności” w 2005 r. – czytamy w reklamówkach. Syzyfowy będzie trud szukania dokumentów w tymże archiwum. Wprawdzie centrum posiada jakieś niezidentyfikowane zasoby, ale do tej pory nie zostały skatalogowane. Znam naukowców pracujących nad historią „Solidarności”, na których listy i projekty centrum nie reagowało. O finansowaniu publikacji naukowych także nie ma mowy. Podobno budżet centrum nie przewiduje na ten cel środków. Natomiast hojnie rozdawało je organizatorom koncertów rockowych w Gdańsku, które miały krzewić ideę „Solidarności” w młodym pokoleniu. Problem w tym, że statut tej „europejskiej” instytucji zakłada jej lokalność. Centrum „działa” tylko w Gdańsku.
Podobnie obecna Komisja Krajowa NSZZ „Solidarność” z siedzibą w Gdańsku posiada jakieś archiwa, nieskatalogowane i praktycznie niedostępne. Materiały filmowe TV „Solidarność” – Gdańsk, założonej przez Mariana Terleckiego w kwietniu 1981 r., po transformacji zostały sprywatyzowane. Dlatego Agnieszka Arnold, jeśli uda jej się odnaleźć potrzebne zdjęcia, musi za ich kopie słono zapłacić. Pani reżyser potrzebuje konkretnych zdjęć, zarejestrowanych wypowiedzi i wydarzeń. Nie odnajdzie ich w bogatych zasobach IPN, bo to szukanie igły w stogu siana.
Nie ma w Polsce jednego ośrodka, który dysponuje informacjami, gdzie jakie materiały dotyczące „Solidarności” w latach 1980-1981 i po stanie wojennym się znajdują. Opracowanie takiej bazy wymaga ogromnej pracy i pieniędzy. Powiedzmy sobie prawdę, ani Ministerstwo Kultury, ani Ministerstwo Edukacji nie są skore do łożenia na ten cel środków. Odczuwa to założony w podziemiu w 1982 r. i do dziś jako fundacja działający w sposób profesjonalny najbardziej zasłużony Ośrodek KARTA. Jeszcze bardziej ten brak zainteresowania państwa doskwiera „Archiwum Solidarności”, także powstałemu w czasach stanu wojennego. Jego założyciele w warunkach podziemnych zbierali nagrania rejestrujące działalność związkową, posiedzenia KK NSZZ „Solidarność”, przebieg rozmów z rządem i inne. Ukazywały się w formie relacji, dokumentów i opracowań w tzw. drugim obiegu. W tych warunkach opracowano i wydano słownik bibliograficzny wydawnictw podziemnych. W 2010 r. Stowarzyszenie „Archiwum Solidarności”, laureat Nagrody Kustosza Pamięci Narodowej, nie otrzymało ani złotówki z Ministerstwa Kultury. Wszystkie wnioski o dotacje celowe zostały odrzucone. Na ostatnim posiedzeniu zarządu stowarzyszenia projekt publikacji, która zbierałaby informacje o zasobach archiwów pisanych i audio-wizualnych w kraju, został uznany za nierealny. Europejskie Centrum Solidarności na wnioski o współpracę nie reaguje. Cóż, niech każdy sobie rzepkę skrobie, co oznacza, że droga do dokumentów naszej szczytnej historii z każdym rokiem coraz bardziej zarasta.
Oby Agnieszce Arnold po 22 latach od narodzin III RP udało się zrealizować film o Karolu Modzelewskim.
Urodzeni po 1989 r. studenci, poza tymi z wydziału historii, z trudem kojarzą już dziś nazwisko Karola Modzelewskiego, mózgu ruchu i pomysłodawcy nazwy związku zawodowego „Solidarność”. To zadziwiające, jak my, dziennikarze i rozmaici twórcy, pozwalamy odchodzić w zapomnienie wybitnym rodakom, dzięki którym cieszymy się dziś wolnością i demokracją. Ani czas opozycji demokratycznej, ani ruch „Solidarności” nie doczekały się wielkich dzieł literatury, sztuki czy filmowych. Mamy same pompatyczne, rocznicowe, ciężkostrawne przekazy, w dodatku obarczone bieżącą polityką, które nie zainteresują ludzi młodych. Nie dziwmy się więc, że dla świata cezurą początku rozpadu komunizmu było zburzenie muru berlińskiego.
Nie powstały też w polskiej literaturze monografie znaczących postaci zasłużonych w drodze do demokracji. Od Wojciecha Ziembińskiego po Bronisława Geremka czy Andrzeja Gwiazdę. Nie chodzi o hagiografie, bo są jednowymiarowe i nudne, ale o fakty, z których wyłania się człowiek, chwilami słaby, chwilami wielki. Warto przypomnieć fenomen czasów, gdy ludzie różnych światopoglądów potrafili jednoczyć się we wspólnej sprawie.
Obawiam się, że te prace szybko nie powstaną. Nie ma pieniędzy. Za to trwa walka polityczna.

Archiwum