24 lutego 2005

Demografia decyduje o potrzebach

Rozpoczynamy cykl wywiadów z konsultantami wojewódzkimi w poszczególnych dziedzinach medycyny. W rozmowach tych przedstawimy opinie konsultantów na temat zasobów, mocnych stron i słabości różnych placówek mazowieckiej ochrony zdrowia.


prof. dr. Andrzejem STASZEWSKIM, wojewódzkim konsultantem w ginekologii i położnictwie na Mazowszu, rozmawia Małgorzata Skarbek

Czy liczba lekarzy ginekologów położników w naszym województwie jest wystarczająca w stosunku do potrzeb? Czy kadry są właściwie rozmieszczone?

Zapotrzebowanie na świadczenia medyczne w naszej specjalności, zwłaszcza z zakresu położnictwa, w ostatnich latach malało i nadal maleje. Jest to oczywiście skutek tendencji demograficznej w kraju – od lat spada liczba urodzeń, w ciągu 15 lat zmniejszyła się z 800 tys. do ok. 350 tys. rocznie. Relatywnie spadła liczba urodzin na Mazowszu.
Dostępność opieki ginekologicznej i położniczej jest wystarczająca, liczba specjalistów też. Obecnie daje się nawet zauważyć nadmiar lekarzy i łóżek położniczych w stosunku do realnych potrzeb. Nie mamy również kolejek kobiet oczekujących na wizyty czy zabiegi ginekologiczne. Od czasu wprowadzenia reformy ochrony zdrowia powstało pojęcie „limitowanego leczenia”. Limity tworzone są nie tylko według bilansu potrzeb, ale także zgodnie z możliwościami finansowymi płatnika. Jeżeli więc w jakiejś miejscowości pacjentki czekają na zabieg ginekologiczny, to jest to raczej efekt
wyczerpania limitu zakontraktowanych świadczeń niż braku lekarza ginekologa.
Uważam, że w ambulatoryjnej opiece ginekologicznej mamy dobrą dostępność. Sieć poradni przyszpitalnych i przyklinicznych, jak również samodzielnych placówek lecznictwa otwartego jest wystarczająca. Niektóre są wprawdzie zamykane ze względu na generowane straty, ale powstają inne.
Na Mazowszu pracuje ok. 4 tys. ginekologów położników.

Czy mamy wystarczającą sieć oddziałów ginekologiczno-położniczych? Jak są wyposażone i wykorzystane?

Są oddziały wykorzystujące tylko część swojego potencjału, dyrekcje szpitali albo już dokonały zmian organizacyjnych, zmniejszając liczbę łóżek położniczych, albo się do tego przygotowują. Realizacja takich planów napotyka ogromne trudności ze względu na zmniejszanie zatrudnienia, ale to jest problem zarządzających szpitalami.
Zdarzają się przypadki, że decyzja o likwidacji części położniczej oddziału jest pochopna. W ochronie zdrowia ważne jest nie tylko wykorzystanie łóżek czy sprzętu, ale także możliwość dostępu w sytuacjach szczególnych. Niektóre oddziały w małych miastach, choć mało wykorzystywane, powinny być utrzymane ze względu na specyfikę regionu: odległości od innych placówek tego typu, trudności komunikacyjne czy też warunki klimatyczne. Podobnie jest w dużych miastach, np. w Warszawie – musimy mieć taką sieć placówek, aby z każdej dzielnicy był łatwy dojazd do oddziału położniczego. Likwidacja wszystkich oddziałów po jednej stronie Wisły spowodowałaby np. ogromne trudności dojazdowe. Przy korygowaniu sieci oddziałów szpitalnych należy uwzględniać wszystkie te czynniki.
Kilkanaście lat temu przyjęliśmy system opieki trójstopniowej w położnictwie i dostosowane do niego reguły postępowania w przypadku patologii położniczej. Szpitale na ogół trzymają się tych zasad.
Jedynym istotnym mankamentem na terenie Warszawy jest brak miejsc intensywnej opieki perinatalnej – nie wszystkie noworodki, a zwłaszcza wcześniaki wymagające pomocy na najwyższym poziomie ją otrzymują.

Jak przebiega proces kształcenia specjalizacyjnego ginekologów położników?

W tym samym czasie, co reforma ochrony zdrowia, nastąpiła głęboka zmiana zasad kształcenia podyplomowego lekarzy. Upłynęło zbyt mało czasu, aby oceniać skutki tej zmiany, ale na pewno podniesie się poziom wiedzy i umiejętności lekarzy specjalistów. Będzie ich jednak mniej. Przed reformą kształciło się znacznie więcej specjalistów, nie było żadnych ograniczeń w rozpoczęciu specjalizacji. Można było robić to w warunkach tzw. wolontariatu, potrzebna była jedynie zgoda macierzystego zakładu.
Obecnie młody lekarz, aby otrzymać prawo specjalizowania się, musi najpierw poddać się postępowaniu kwalifikacyjnemu w naszym województwie, organizowanemu przez Mazowieckie Centrum Zdrowia. Od tego roku kandydaci nie muszą już zdawać odrębnego egzaminu, wystarcza zdanie LEP-u. Odbędą tylko rozmowę kwalifikacyjną.
Liczba miejsc specjalizacyjnych jest ograniczona, znajdują się wyłącznie w ośrodkach mających akredytację CMKP. Do zadań konsultanta wojewódzkiego należy także wydawanie opinii o oddziałach ubiegających się o akredytację. Kryteria decydujące o jej przyznaniu to: potencjał zabiegowy, ich rodzaj i liczba oraz liczba leczonych w skali roku.
Na Mazowszu mamy obecnie ok. 100 miejsc specjalizacyjnych, w kilkunastu placówkach, przede wszystkim w klinikach akademickich i szpitalach szczebla wojewódzkiego. Specjalizacja trwa 6 lat, dwa razy w roku są egzaminy końcowe: testowy, teoretyczny i praktyczny. W sesji jesiennej 2004 r. tytuł specjalisty uzyskało 12 lekarzy, a więc tylko tyle miejsc zwolniło się dla chcących się kształcić.
Rocznie możemy wyszkolić na Mazowszu ok. 15 specjalistów. Jest to drastycznie mało. Za kilka lat liczba specjalistów spadnie o połowę w stosunku do obecnie pracujących, i będzie ich zdecydowanie za mało. Ten proces na razie nie jest jeszcze dostrzegany, bo – jak wspomniałem – mamy pewien nadmiar ginekologów położników. Ale przecież najstarsi odchodzą na emeryturę, a w perspektywie mamy także wyjazdy niektórych kolegów do pracy za granicą. Przy tej liczbie miejsc akredytacyjnych, którą dysponujemy obecnie, za kilka lat będziemy mieć tylko tylu ginekologów położników, aby starczyło na obsadę placówek szpitalnych. Zabraknie nam lekarzy mogących pracować w opiece ambulatoryjnej. Uważam, że należy temu przeciwdziałać. Zwracałem na to uwagę na spotkaniach konsultantów wojewódzkich w położnictwie i ginekologii.

A jak Pan Profesor ocenia poziom wykształcenia specjalistów w swojej dziedzinie? Czy liczba lat kształcenia przekłada się na jakość wiedzy i umiejętności?

W obecnym systemie lata szkolenia są dokładnie wypełnione zajęciami, wszystkie kursy, szkolenia, zabiegi i operacje realizuje się w ściśle wyznaczonym czasie. Muszą być szczegółowo udokumentowane, podpisane przez nadzorującego. Ośrodki szkolące mają wysoki poziom – dobry potencjał sprzętowy, dużą liczbę operacji oraz lekarzy. Generalnie poziom specjalizujących podnosi się. Stwierdzam to także w czasie egzaminów teoretycznych i praktycznych, w których uczestniczę jako konsultant. Spotykam świetnie przygotowanych lekarzy.
Pozytywnym zjawiskiem jest także nadanie realnego kształtu kształceniu ustawicznemu. Są lekarze, którzy ze względu na miejsce pracy, np. w klinikach, muszą pogłębiać swoje wiadomości zawodowe, ale są też inni – pochłonięci działalnością usługową, którzy nie znajdują na to czasu i motywacji. Kształcenie ustawiczne stworzy nową jakość w medycynie. Ü

Archiwum