18 lutego 2003

Razem czy osobno? – głos kolegów z Gdańska

Koleżanki i Koledzy Stomatolodzy!

Zmiana tytułu wiąże się z faktem innego podejścia do problemu zawodu dentysty w krajach Unii. W Polsce całe pokolenia lekarzy dentystów starały się uzyskać jak najszersze wykształcenie ogólnolekarskie, aby być uważanymi za pełnoprawną grupę stanu lekarskiego, podczas gdy w krajach obecnej Unii tworzył się odrębny zawód, bez specjalnych ambicji przynależności do grona lekarskiego, ale i bez kompleksów cechujących dentystów polskich.

Trudno ocenić, które podejście jest właściwe – jedno i drugie ma plusy i minusy.
Konsekwencją tego podejścia było utworzenie wspólnego z lekarzami samorządu lekarskiego, co wyszło na dobre lekarzom i stomatologom, bowiem stanowili jednolity front w dochodzeniu swoich praw.
Negocjatorzy unijni wyrazili zdziwienie, że lekarze stomatolodzy tworzą samorząd zawodowy wspólnie z lekarzami, i zaniepokoili się możliwością ograniczania autonomii tych ostatnich. Przekonani o potrzebie istnienia samorządności zawodowej jako głównego regulatora i egzekutora przepisów dotyczących zawodu – sugerowali rozważenie zmian w zakresie prawa, w kierunku uniezależnienia zawodu lekarza dentysty od zawodu lekarza.
Nie jest to zalecenie zawarte w Dyrektywach Unii, lecz tylko sugestia, którą należy poważnie i spokojnie rozważyć.
Dlatego też Komisja Stomatologiczna Okręgowej Rady Lekarskiej w Gdańsku proponuje Państwu wzięcie udziału w dyskusji. (…)
Należy bowiem rozważyć trzy możliwości, zdając sobie sprawę z tego, że każda z nich ma swoje dobre i złe strony.
– Pierwsza możliwość to utworzenie oddzielnej Izby Dentystycznej, z wszystkimi tego następstwami, czyli z własną siedzibą, odrębnym biurem i strukturami samorządu.
Wiąże się to z długotrwałym i uciążliwym rozdziałem majątkowym, z wydatkami na dzierżawę lub budowę siedziby, a przede wszystkim – z koniecznością poważnego zaangażowania znacznie większej liczby Kolegów w ciągłym działaniu samorządowym. Czy lekarze stomatolodzy, pochłonięci pracą zawodową, podołają temu, czy zechcą poświęcić część godzin, przeznaczonych na zarobkowanie, dla dobra ogółu?
Mam duże wątpliwości, szczególnie obserwując frekwencję podczas ostatnich wyborów. Skoro nie stać było Kolegów na stratę dwóch godzin raz na 4 lata, aby umożliwić działanie chętnym, jakże można liczyć na ich stałą pracę w Izbie?
– Możliwość druga to stworzenie autonomicznych, odrębnych organów w ramach dotychczasowych struktur samorządu. Takie rozwiązanie pozwoliłoby zachować wspólną siedzibę, czyli podzielić z lekarzami koszty jej budowy i utrzymania, pozostawić w obecnym stanie lub tylko nieznacznie zwiększyć dotychczasowy skład biura Izby, korzystać ze wspólnego biura prawnego itp. Jednak i to rozwiązanie wymagałoby zwiększonej aktywności kolegów, bowiem wzrosłaby liczba osób pełniących określone funkcje w samorządzie. Proszę więc, aby każdy z Państwa zadał sobie pytanie: Czy jestem gotów pracować w którymś z organów izbowych?
– Wreszcie rozwiązanie trzecie, czyli pozostawienie sytuacji bez zmian. Z punktu widzenia praktycznego byłoby to rozwiązanie najlepsze, bo najtańsze, nieprzysparzające kłopotu w postaci nowych wyborów, poszukiwania chętnych do pracy i słuchania stereotypowego: Ja nie mam czasu, przecież jestem lekarzem, jakby członkiem samorządu lekarskiego mógł być kto inny.

Moim zdaniem pogląd członków Komisji Europejskiej na kwestię autonomii stomatologów w samorządzie lekarskim podyktowany jest również niezrozumieniem istoty zagadnienia.
Ośmielę się zauważyć, że podział problemów przebiega u nas zupełnie inaczej niż w państwach Unii. W Polsce zarówno środowisko lekarskie, jak i stomatologiczne dzieli się na tych, którzy pracują we własnych praktykach lub są właścicielami niepublicznych ZOZ-ów, i na lekarzy, którzy są pracownikami najemnymi. Każda z tych grup ma swoje problemy, zupełnie różne, jeśli chodzi o przyczyny ich występowania i możliwości rozwiązań.
Pracownicy z natury rzeczy przejawiają skłonności do działań typu związkowego, roszczeniowych i gwałtownych. Lekarze pracujący na własny rachunek skłonni są raczej do postaw negocjacyjnych, obliczonych na dłuższą metę, bowiem zależy im na stabilności własnej pozycji. Oni właśnie w krajach Unii tworzą trzon samorządu zawodowego.
W Polsce większość stomatologów pracuje na własny rachunek, natomiast wśród lekarzy ciągle jeszcze główną grupę stanowią pracownicy najemni, prowadzący praktyki jako dodatek do wynagrodzenia lub nieprowadzący ich wcale.
Ponieważ frekwencja w rejonach wyborczych usytuowanych w publicznych placówkach ochrony zdrowia była znacznie większa niż w rejonach lekarzy indywidualnie praktykujących, do organów izbowych weszli głównie lekarze pracujący na etatach. Stąd słabe przedstawicielstwo tych lekarzy i lekarzy stomatologów, którzy mieliby za zadanie dbać o interesy lekarzy praktykujących we własnych praktykach – sytuacja, jak Państwo przyznają, zawiniona przez samych stomatologów.
Dlatego też podział izb lub podział wewnątrz samorządu będzie miał sens tylko wówczas, gdy znajdą się lekarze stomatolodzy gotowi pracować w swojej izbie. Jeżeli takich lekarzy nie będzie, szkoda zachodu na pracochłonne czynności organizacyjne, szkoda również składkowych pieniędzy, bowiem koszty podziału na pewno będą znaczne.
Na nieszczęście, w Polsce lekarze praktykujący indywidualnie nie dostrzegają jeszcze konieczności jednoczenia się w ramach samorządowych, licznego udziału w wyborach itp. To zrozumienie na pewno przyjdzie wraz z utrwaleniem się mentalności demokratycznej, ale w tej chwili z powodu opieszałości większości lekarzy (nie tylko stomatologów) niepotrzebnie tracimy cenny czas przemian strukturalnych.
Tak więc, w okresie przejściowym, moim zdaniem, bezpieczny byłby wariant drugi, to znaczy autonomia w ramach wspólnej izby. Pod warunkiem że zechcą Państwo wziąć udział w przygotowaniach, wyborach i pracy samorządowej. (…)

Skróty: dr Ryszard Majkowski

Przedruk z „Pomorskiego Magazynu Medycznego” (OIL w Gdańsku)

Archiwum