28 marca 2015

Jak uchwalić konstytucję zdrowia

Rozmowa z Beatą Małecką-Liberą, posłanką, sekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia, pełnomocniczką rządu ds. zdrowia publicznego.

Pani minister, niedawno w jednym z wywiadów powiedziała pani, że prace nad ustawą o zdrowiu publicznym trwają od bardzo dawna – od miesięcy, a nawet lat. Tą problematyką zajmowała się pani już wcześniej jako przewodnicząca sejmowego podzespołu. Ministerstwo Zdrowia od kilku lat pracuje nad ustawą, którą określono mianem konstytucji zdrowia. Dlaczego powstaje ona z takimi oporami?
Z aczynaliśmy rozmowy dotyczące ustawy o zdrowiu publicznym parę lat temu i przez te lata pojawiło się kilka projektów. Wiem, że Ministerstwo Zdrowia przygotowywało taką ustawę, a środowisko medyczne popierało jej ideę. Natomiast brakowało powszechnego zrozumienia kwestii zdrowia publicznego i wagi wszystkiego, co kryje to określenie.
Myślę, że Ewa Kopacz jest pierwszym premierem (może dlatego, że jest lekarzem), który patrzy na społeczeństwo bardzo szeroko, w perspektywie wielu lat i właśnie przez pryzmat zdrowia publicznego. Stoimy przecież wobec wyzwań związanych ze zmianami środowiska naturalnego, z demografią, starzeniem się społeczeństwa, z rozwojem chorób cywilizacyjnych, czyli takich, na które mamy bezpośredni wpływ. Dlaczego to takie ważne? Od dawna wiemy, że grozi nam zwiększenie zachorowalności np. na choroby dietozależne, które będzie powodowało rozwój schorzeń przewlekłych. W konsekwencji wzrosną koszty leczenia, a także koszty pośrednie, co niewątpliwie odbije się na kondycji gospodarki.

Pamiętam, że projekt takiej ustawy był gotowy pod koniec kadencji Ewy Kopacz jako ministra zdrowia…
Powiem szczerze, że nie wiem, dlaczego ten projekt nie ujrzał światła dziennego. Czytałam kilka różnych projektów, znam również przygotowany przez panią minister. Myślę, że temat ustawy był już przedyskutowany przez różne grona eksperckie i czas najwyższy skończyć dyskusje i przedstawić projekt. Będę dążyła do jak najszybszego przeprowadzenia konsultacji międzyresortowych, bo w przypadku tej ustawy najważniejsza jest koordynacja i wspólne działania wielu resortów, m.in. polityki społecznej, edukacji, kultury, środowiska i sportu, oraz samorządów. Sądzę, że po konsultacjach powstanie naprawdę dobry, spójny dokument.

Rozumiem, że jako pełnomocniczka rządu została pani wyposażona w narzędzia, które pozwolą doprowadzić prace nad ustawą do szczęśliwego finału.
Nad ustawą – oczywiście tak. Natomiast gdy wejdzie ona w życie, powstanie nowy, dobry schemat organizacji zdrowia publicznego w Polsce na wszystkich poziomach administracji i samorządów. Tego nam wszystkim w tej chwili bardzo brakuje.
Będę koordynowała i scalała prace nad ustawą, a także wdrażaniem jej w życie. Żeby ta ustawa zafunkcjonowała, potrzebne są konsekwentne działania i nadzór nad jej realizacją. Żeby nie było tak, jak z programem ochrony zdrowia psychicznego – mamy wspaniały program, tylko nie jest on realizowany.

Do końca kadencji Sejmu zostało niespełna dziewięć miesięcy. Czy jest pani przekonana, że zdoła spiąć wszystkie elementy, o których mówiłyśmy, by uzgodniony projekt ustawy trafił do Sejmu w odpowiednim czasie?
Jestem pełna determinacji i przekonana, że się to uda. Inaczej bym się tego zadania nie podjęła. Oczywiście jest ono trudne, ponieważ procedury są nieubłagane, potrzebny jest czas na konsultacje, na uzgodnienia międzyresortowe, na cały cykl legislacyjny.

A finanse?
Ustawa bez finansowania byłaby martwa. Mamy je w budżecie, mamy je w NFZ, mamy w samorządach. Chcemy jednak, żeby środki były wydawane w sposób skoordynowany i celowy. Rzecz jasna samorządom nie będziemy niczego narzucać, ale priorytety wytyczone przez państwo muszą być realizowane i finansowane.
Potrzebna jest współpraca międzyresortowa, będziemy proponować różne rozwiązania, na pewno będę rozmawiała z ministrem finansów. Ustawa jest ważna dla rządu, ale przede wszystkim dla zdrowia Polaków. Powinna także przynieść w dłuższej perspektywie znaczne oszczędności dla budżetu NFZ i budżetu państwa. Truizmem jest stwierdzenie, że każda złotówka wydana na profilaktykę daje setki złotych oszczędności, jeżeli chodzi o leczenie. Wierzę, że znajdziemy porozumienie.

Rozmawiała Ewa Gwiazdowicz-Włodarczyk

Archiwum