27 czerwca 2018

Gdzie przebiega granica wolności słowa?

Przeciw agresji

Katarzyna Czyżewska, adwokat

Wszechobecność Internetu sprawia, że łatwo i natychmiast zdobywamy informacje o niemal wszystkim i wszystkich. Jego dostępność zaczyna mieć wpływ również na praktykę lekarską. Pacjenci nie tylko mogą umawiać się na wizyty za pośrednictwem sieci, ale także wyrazić swój zachwyt (lub niezadowolenie) po ich zakończeniu. Coraz większą popularnością cieszą się portale, na których pacjenci oceniają lekarzy, wystawiają im noty i piszą obszerne opinie na temat specjalistów. I dopóty, dopóki opinie (nawet negatywne) są wyrażane rzeczowo i obiektywnie, trudno odmówić takim portalom racji bytu. Co jednak, jeżeli z opublikowanych opinii wylewa się tzw. hejt?

Poczucie anonimowości, jakie  daje Internet, prowokuje wielu do prezentowania szczególnie złośliwych, a niekiedy wręcz wulgarnych opinii. Jednocześnie wszelkie próby blokowania negatywnych komentarzy (na temat lekarzy czy jakichkolwiek innych osób) spotykają się z powszechną krytyką jako przejaw cenzury i ograniczania wolności słowa. Czy jednak wolność wypowiedzi jest wolnością absolutną?

W świetle obowiązujących przepisów – nie. Wolność słowa, która jest niezbywalnym (konstytucyjnym) prawem każdego człowieka, może podlegać ograniczeniu wówczas, gdy narusza innego rodzaju prawa/prawnie chronione dobra, takie jak dobra osobiste. Zgodnie z art. 23 kodeksu cywilnego, dobra osobiste człowieka, szczególnie zdrowie, wolność, cześć, swoboda sumienia, nazwisko lub pseudonim, wizerunek, tajemnica korespondencji, nietykalność mieszkania, twórczość naukowa, artystyczna, wynalazcza i racjonalizatorska, pozostają pod ochroną prawa cywilnego, niezależnie od ochrony przewidzianej w innych przepisach. Natomiast ten, czyje dobro osobiste zostaje zagrożone cudzym działaniem, może wystąpić przeciwko naruszycielowi z wieloma roszczeniami: zaniechania tego działania, usunięcia jego skutków, zadośćuczynienia pieniężnego lub zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny czy wreszcie odszkodowania (jeżeli odniósł szkodę majątkową na skutek naruszenia jego dóbr osobistych).

W praktyce najczęściej sprawy o ochronę dóbr osobistych dotyczą zarzutu naruszenia czci, rozumianej w aspekcie wewnętrznym (godność osobista) lub zewnętrznym (dobre imię, renoma, szacunek, jakim dany człowiek cieszy się w społeczeństwie). Negatywne opinie o lekarzu, publikowane w prasie lub Internecie, można oceniać w kategoriach potencjalnego naruszenia dóbr osobistych, co jednak nie oznacza automatycznie prawa do odszkodowania lub zadośćuczynienia. Przy ocenie naruszenia dóbr osobistych sąd musi bowiem wziąć pod uwagę szereg okoliczności sprawy, żeby stwierdzić, czy naruszyciel miał powód, by wyrazić negatywne zdanie o poszkodowanym, a jeżeli tak, czy wybrał odpowiednie środki. Z jednej strony bowiem sąd musi uwzględnić fakt, że każdy człowiek ma prawo do swobodnego wyrażenia opinii, a także, że publiczne krytykowanie innej osoby (zwłaszcza pełniącej funkcję publiczną, takiej jak lekarz) może służyć ważnemu interesowi społecznemu. Z drugiej zaś musi przyznać ochronę prawną pokrzywdzonemu, jeżeli w konkretnej sprawie doszło do przekroczenia granic rozsądnej i rzeczowej krytyki.

W interesujący sposób konflikt praw, jaki pojawia się w każdej sprawie o ochronę dóbr osobistych, ujął w jednym z wyroków (w sprawie V CSK 262/16) Sąd Najwyższy, stwierdzając: „Pogląd, że działanie w ramach społecznie uzasadnionego interesu stanowi przesłankę uchylenia bezprawności naruszenia dobra osobistego skutkuje potrzebą wyważenia, któremu z przeciwstawnych interesów, tj. osobistego podmiotu domagającego się ochrony jego dóbr osobistych, i interesu społecznego, który nie może być zrealizowany bez wkroczenia w sferę osobowości jednostki, przyznać w danej sprawie pierwszeństwo. Wartościami, ujmując obrazowo, na szalach wagi są z jednej strony dobro osobiste (…) pokrzywdzonego, z drugiej strony jedna z powszechnie akceptowanych wartości, reprezentowana przez naruszyciela, przy czym ich katalog może być bardzo szeroki”.

Co z tego wynika? Otóż można twierdzić, że w interesie publicznym leży informowanie społeczeństwa o niewłaściwym zachowaniu czy niekompetencji lekarza. Tym samym opublikowanie takiej opinii nie powinno wiązać się z odpowiedzialnością osoby publikującej z tytułu naruszenia dóbr osobistych lekarza. Z drugiej strony, ton i charakter publikacji nie powinny nadmiernie ingerować w prywatność lekarza, albowiem stosowanie nieadekwatnych środków do realizacji interesu społecznego (np. nadmiernie obraźliwy ton publikacji, publikowanie ocen nieodnoszących się do działalności zawodowej lekarza, tylko do jego osobistych właściwości czy życia prywatnego itp.) może oznaczać, że naruszenie czci lekarza było jednak bezprawne. Stanowi to podstawę do wystąpienia przez pokrzywdzonego na drogę sądową.

Istotne, że roszczenia można kierować nie tylko przeciwko autorowi szkalującego wpisu w Internecie (którego ustalenie bywa niekiedy trudne), ale również wobec administratora portalu, na którym wpis się pojawił. Właściciele stron w Internecie, gdzie zamieszczane są negatywne komentarze na temat lekarzy, mogą bronić się regulaminami swoich serwisów, z których wynika zasada nieingerencji w treść publikacji. Niemniej jednak, jeżeli administrator portalu nie podjął żadnych działań w celu ograniczenia skutków publikacji, na przykład nie zgodził się na usunięcie szkalującego wpisu, wówczas można skierować roszczenia również do niego. Taki wniosek płynie z niedawnego wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie (w sprawie VI ACa 1579/15), który dotyczył publikacji na stronie internetowej artykułu naruszającego dobre imię, cześć, wizerunek i prestiż lekarza przez zarzucenie mu niekompetencji i złamania zasad sztuki lekarskiej. W sprawie tej sąd uznał odpowiedzialność również administratorki portalu za naruszenie dóbr osobistych lekarza, ponieważ przez niemal rok nie usunęła publikacji, z której treści jednoznacznie wynikało, że narusza dobra osobiste lekarza.

Dlatego, godząc się na to, że podczas wykonywania funkcji publicznej (a w takich kategoriach trzeba rozpatrywać praktykę lekarską) lekarz jest narażony na krytykę i może być oceniany, należy jednak aktywnie reagować na wszystkie przejawy szkalowania w Internecie. Nie każdą bowiem wypowiedź o drugim człowieku da się uzasadnić dążeniem do urzeczywistnienia wolności słowa. <

 

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum