2 listopada 2020

Polska paździerzem stoi

Jarosław Biliński,

wiceprezes ORL w Warszawie

Co by się stało, gdyby badania naukowe były projektowane i zarządzane przez polityków? Zadaję to pytanie, aby zmusić czytelnika do pewnej refleksji. Dzięki rzetelnej wiedzy naukowej, dzięki badaniom naukowym, dzięki ciekawości, rozwojowi technicznemu, dążeniu do bogacenia się, do przedłużania życia, do posiadania wpływu na cechy człowieka jesteśmy w najlepszym momencie historii świata, a czeka nas z każdym dniem kolejny dopływ nowej wiedzy i nowych wynalazków. Gdzie będziemy za 10, 50, 100 lat? Co odkryjemy, co będziemy potrafili?

Zafascynował nas rozwój medycyny, nauki, biologii, techniki. Wirus nagle zatrzymał na chwilę świat. Redefiniujemy niektóre podejścia i pojęcia. Trudny czas, ale nauka sobie z nim poradzi. Prędzej czy później okiełznamy koronawirus. Przecież potrafimy doskonale analizować budowę tak małych obiektów jak wirusy, potrafimy wytwarzać ich cząstki, badać mechanizmy ich unicestwiania, nabywania odporności. Wynalezienie szczepionki to kwestia czasu. Mamy doskonałe narzędzia naukowe do tego, aby tę bitwę wygrać. Skoro udaje nam się edytować genomy, wytwarzać ukierunkowane molekularnie leki, operować mikrorobotami, powinno się udać również pokonać COVID-19.

W takich oto okolicznościach, w XXI w., w rozwiniętym kraju, który intelektualnie nie odstaje od najbardziej zaawansowanych rozwojowo państw, dzieją się następujące rzeczy:

– w dużym szpitalu w dobie pandemii w wydzielonej covidowej izbie przyjęć nie było węzła sanitarnego; wycięto więc dziurę w krześle i podstawiono wiadro, żeby „jakoś to było”;

– aby stworzyć pozory izolacji i wydzielić strefę „czystą” i „brudną” często lekarze i personel medyczny własnoręcznie zaklejają foliowymi workami przestrzeń szpitalną, montują pręty i rzucają nań szmaty, prześcieradła, żeby była „ścianka”;

– mężowie pielęgniarek sklejają „pleksę”, by zrobić barierę dla sekretarek;

– wszechobecny jest element prowizorki – brakuje izolatek, rozwiązań technicznych, np. automatycznie otwieranych drzwi, monitorów, stanowisk intensywnej terapii.

Tak wygląda zarządzanie ochroną zdrowia przez polityków. Gdyby od polityków zależały wyniki badań naukowych, prawdopodobnie nie umielibyśmy jeszcze zbudować aparatu do EKG.

Skąd tak duży rozdźwięk między możliwościami naukowymi i zaawansowaniem technicznym a rzeczywistością?

Czy musimy decydować, czy ścianka ma być paździerzowa, czy foliowa? Dlaczego nie da się zapewnić nowoczesnych rozwiązań, skoro inne branże i osoby prywatne adaptują je codziennie w swoim życiu, swoich domach?

Nie stać nas. Polska ochrona zdrowia jest biedna. Nadszedł czas, kiedy należy upomnieć się o godność – pacjent to przecież każdy z nas. Dlaczego skazujemy się na niegodne, uwłaczające warunki leczenia? Chyba teraz wszyscy rozumieją, jak ważnym ogniwem w naszym życiu jest ochrona zdrowia. Każdy chciałby, aby potraktowano go najlepiej, jak się da.

Wyjdźmy więc z ery dykty i paździerza! To zależy od nas!

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum