7 kwietnia 2013

O jakości świadczonych usług medycznych – widziane okiem pacjenta

W „Pulsie” nr 6-7 2012 r. red. Małgorzata Skarbek rozmawia z dr Lucyną Kasprowicz na temat ambulatoryjnej opieki medycznej na Woli. Wychwalane są zmiany, jakie zaszły pod względem wyglądu gabinetów, ilości i jakości aparatury medycznej oraz jakości usług.
Dr Kasprowicz mówi, że zakład na Woli ma wiodącą pozycję w jakości świadczonych usług. Jest też wymieniona przychodnia przy ul. Leszno 17. Jestem pacjentką tej przychodni, właściwie byłam. Rzeczywiście, gabinety i wszystkie pomieszczenia są odnowione. Co do jakości usług w tej przychodni miałam okazję przekonać się na własnej skórze, w sensie dosłownym.
Miałam wyznaczoną wizytę u dermatologa. Zgłosiłam się kilka minut wcześniej do rejestracji, aby sprawdzić, czy jest moja karta. Mimo komputeryzacji, były problemy z odnalezieniem karty, a wypisywanie nowej trwało dość długo. Potem usiadłam pod drzwiami gabinetu zamkniętego na klucz. Po 30 minutach lekarka wróciła do gabinetu, ale nie chciała mnie przyjąć, bo „nie było mnie w chwili, gdy byłam wzywana do gabinetu”, żadnego tłumaczenia nie przyjmowała do wiadomości. Cała roztrzęsiona, próbowałam szukać wsparcia u kierownika przychodni, ale zostałam potraktowana lekceważąco. Zgłosiłam się jeszcze do koordynatora do spraw dermatologii. W czasie wyjaśniania sprawy zostałam zakrzyczana przez obie panie: „cicho, teraz ja mówię”. To był szok. Gdy zostałam przyjęta, badanie i diagnoza nie trwały nawet 5 minut. Na tej wizycie nie był potrzebny dermatoskop ani żadna aparatura medyczna. „Trzeba się zgłosić we wrześniu, będzie wyznaczona wizyta na październik. W październiku dam skierowanie do chirurga na listopad”. Koniec wizyty.
W tym gabinecie pacjent to zło konieczne, trzeba się go jak najszybciej pozbyć. I mam przeświadczenie, że aparatura medyczna nie jest tu należycie wykorzystywana. Nie tylko ja byłam tu tak potraktowana. Inni pacjenci też byli potraktowani obcesowo. Jak widać, piękne gabinety i aparatura bez właściwego stosunku do pacjenta to za mało.

Imię i nazwisko znane redakcji.

Archiwum