27 marca 2010

Pożegnanie

19 lutego br. świat lekarski pożegnał prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej I kadencji odrodzonego samorządu lekarskiego Profesora Tadeusza Lesława Chruściela.

Podobnie jak dwadzieścia lat temu, w przededniu I Krajowego Zjazdu Lekarzy, kościół św. Krzyża na Krakowskim Przedmieściu był pełen lekarzy i przyjaciół naszego środowiska. 20 lat temu byliśmy pełni entuzjazmu gdy reaktywowano Izby i pojawiła się szansa demokratycznego wyboru władz lekarskich. 19 lutego tego roku uroczystą mszą żegnaliśmy wspaniałego lekarza i naukowca, wielkiego patriotę, niezawodnego Przyjaciela. Wróciły wspomnienia I Zjazdu, który spośród utytułowanych kandydatów wybrał na prezesa NRL Profesora Tadeusza Chruściela – farmakologa urodzonego we Lwowie, absolwenta Uniwersytetu Jagiellońskiego – powierzając mu zadanie odbudowy naszego samorządu, zlikwidowanego prawie 40 lat wcześniej przez komunistyczny reżim. Wybrano lekarza, który swoją postawą w okresie stanu wojennego i działalnością w Komitecie Prymasowskim na rzecz internowanych i ich rodzin dał dowód odwagi i altruizmu.
Dzisiaj trudno zrozumieć, że bez telefonów komórkowych, samorządowych diet, z małego zakładu farmakoterapii przy ulicy Nowowiejskiej – siedziby komitetu organizacyjnego izb lekarskich, w której Profesor pracował – udało się stworzyć podwaliny sprawnie działającej instytucji. Jego niezwykła pracowitość i ogromne doświadczenie zawsze budziły uznanie współpracowników.
Profesor często podkreślał swoje lwowskie korzenie, świetnie znał losy Polaków na wschodzie. Już na początku I kadencji stworzył przy Naczelnej Izbie Lekarskiej Ośrodek Współpracy z Polonią Medyczną, który od lat pomaga tym, „od których Ojczyzna odeszła”. Biegła znajomość kilku języków obcych i dyplomatyczne doświadczenie ułatwiały Mu kontakty z izbami i stowarzyszeniami lekarskimi na świecie.
Był współtwórcą uchwalonego na II Krajowym Zjeździe Lekarzy w Bielsku-Białej Kodeksu Etyki Lekarskiej.
Potrafił zjednywać sobie ludzi i dawać przykład innym. Cechowała go skromność, nie wahał się – nawet gdy miał wyrobione zdanie dotyczące pojawiających się problemów – pytać innych, jak oni by postąpili. Do końca życia, mimo pogarszającego się stanu zdrowia, pracował intensywnie naukowo i społecznie.
W działalności Naczelnej Rady Lekarskiej Jego opinie były nieocenione. W ostatnim Krajowym Zjeździe uczestniczył przez cały czas obrad, przygotowując wiele ważnych uchwał i wniosków. Chciał pracować także w nowej kadencji. Bardzo będzie nam Go brakowało.
Miałem szczęście być Jego przyjacielem, poznać Jego gościnny dom, cieszyć się Jego radościami i przeżywać porażki. Bez Profesora Tadeusza Chruściela trudno kontynuować Jego misję, ale wierzę, że abitt non obitt.
Krzysztof Makuch
wiceprezes ORL w Warszawie

Krzysztof Makuch
wiceprezes ORL w Warszawie

Mam wrażenie, że Profesora Tadeusza Chruściela znałam od zawsze, ale tak naprawdę poznaliśmy się w latach 80., kiedy oboje działaliśmy w Solidarności warszawskiej służby zdrowia. Z Profesorem łączy mnie wiele różnych wspomnień, ale jedno ma dla mnie szczególne znaczenie. Dwa lata temu odebrałam moje akta z IPN i przeglądając je odkryłam, że w stanie wojennym, wspólnie z prof. Zofią Kuratowską i właśnie prof. Tadeuszem Chruścielem, byliśmy rozpracowywani przez SB w ramach jednej akcji o kryptonimie „Judym”. Kiedy opowiedziałam o tym Profesorowi, był niezwykle ubawiony i w pewnym sensie zadowolony. W końcu Judym to bardzo pozytywna postać i nie każdy na taki „epitet” może zasłużyć.
Latem 1990 roku, kiedy stanęłam do konkursu na stanowisko lekarza wojewódzkiego – Profesor był w komisji konkursowej. Ten i inne konkursy w ochronie zdrowia były tak naprawdę jedynym osiągnięciem naszego środowiska przy okrągłym stole. Izba rekomendowała jednak zupełnie kogoś innego. Nie zepsuło to jednak naszych wzajemnych relacji, które z upływem czasu stawały się coraz bardziej serdeczne. Nasze drogi krzyżowały się zarówno podczas prac nad reformowaniem systemu ochrony zdrowia, jak i w działalności Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich, w którym przez wiele lat, Profesor był niezwykle aktywnym członkiem zarządu głównego.
Ostatni raz spotkałam Profesora podczas styczniowego Zjazdu Lekarzy. Zwierzyłam się Jemu z ważnego problemu, z którym borykałam się w ostatnim czasie. Zawsze będę pamiętać jak wielką pociechę, wręcz ulgę poczułam po tej rozmowie. Dziękuję Ci Tadeuszu, także za to, że zaliczałeś mnie do grona swoich przyjaciół!
Jak wielki był to zaszczyt uświadomiłam sobie dobitnie podczas ceremonii pogrzebowej. Przy trumnie dostrzegłam tylu szlachetnych, dobrych, po prostu porządnych ludzi. Tacy właśnie Cię otaczali i tacy do Ciebie lgnęli.

Anna Gręziak

Archiwum