15 października 2012

Recepty różowe – paragraf 22

Każdy lekarz mający ważne prawo wykonywania zawodu może wypisać tzw. różową receptę, czyli na środki odurzające, substancje psychotropowe bądź inne zaliczone do kategorii dostępności Rpw. Jednak lekarz, który ma prawo wykonywania zawodu, ale nie posiada umowy z NFZ o wystawianie recept refundowanych, recepty różowej nie otrzyma, zatem leku Rpw nie wypisze.
Nawet jeśli chce wystawić receptę pełnopłatną.

To niejedyny problem związany z wypisywaniem recept różowych. Nie jest tajemnicą, że Polska należy do krajów, gdzie zbyt często się zdarza, iż cierpiący z powodu silnego bólu człowiek jest pozbawiony właściwej opieki analgetycznej.
– Nasza polityka dotycząca opioidów jest przesiąknięta narkofobią, co przejawia się zarówno w przepisach, jak i postawach – mówi były minister zdrowia Marek Balicki. – Uregulowania dotyczące np. ośrodków metadonowych są takie, jakby przetrzymywano w nich broń atomową!
Polska znajduje się wśród państw, w których do problemu leczenia bólu podchodzi się nader oszczędnie, bez przejawiania zbytniego humanitaryzmu. W naszym kraju wydatki na opioidy w przeliczeniu na mieszkańca wynoszą 0,45 euro, u zachodnich sąsiadów – 7,19 euro (dane za lata 2008/2009). W opublikowanej Europejskiej Białej Księdze „Ból w Europie – priorytet zdrowia publicznego” czytamy: „Jest wiele powodów istnienia ogromnego rozdźwięku między potrzebami związanymi z leczeniem bólu a tym, co jest dostępne pacjentom. Najważniejszy to szokująca gotowość rządów na całym świecie do biernego przyglądania się, jak ludzie cierpią”.
– Wśród barier w stosowaniu opioidów w Polsce należy podkreślić bariery mentalne, występujące zarówno wśród lekarzy i pielęgniarek, jak i pacjentów – mówiła podczas Letniej Akademii Onkologii doc. Małgorzata Krajnik z Katedry Opieki Paliatywnej CM UMK. – Bezzasadnie obawiają się uzależnienia, wystąpienia niepożądanych skutków czy wreszcie – napiętnowania.
Doc. Krajnik twierdzi, że władze, piętrząc bariery, niewiele robią, by te postawy zmienić. Przewodniczący Polskiego Towarzystwa Onkologicznego prof. Jacek Jassem uważa, że jeśli chodzi o leczenie przeciwbólowe, w Polsce stworzono system, w wyniku którego wylano dziecko z kąpielą.
– Jesteśmy jedynym krajem w Europie, który stosuje recepty różowe na opioidy, piętnując w ten sposób chorych – uważa doc. Krajnik.
System skutkuje ogromną uciążliwością biurokratyczną dla lekarza, który taką receptą dysponuje, i dla aptekarza, który prowadzi obrót lekami wypisywanymi na receptach różowych.
Kolejną wskazaną przez doc. Krajnik barierą w dostępie do zgodnego ze standardami leczenia przeciwbólowego jest brak refundacji (w przypadku takiego leczenia) koanalgetyków (to m.in. leki przeciwdepresyjne i przeciwdrgawkowe), które – choć nie są w ścisłym tego słowa znaczeniu lekami przeciwbólowymi – zwiększają efekt analgetyczny opioidów. Warto przy tym pamiętać, że koanalgetyki każdorazowo stanowią uzupełnienie drabiny analgetycznej, będącej opracowanym przez WHO i Europejskie Towarzystwo Opieki Paliatywnej standardem leczenia bólu. WHO podkreśla, że właściwie stosowany schemat drabiny analgetycznej pozwala na skuteczne leczenie bólu u ok. 90 proc. chorych. W przypadku pozostałych należy wykorzystywać także pozafarmakologiczne metody.

Zbyt mało szans na zmniejszenie cierpienia
Pacjenci i opiekujący się nimi bliscy przeżywają często gehennę nie tylko z powodu trudnego do wyobrażenia bólu. Są bowiem problemy z uzyskaniem recepty na opioid, a kiedy już się ją dostanie, trzeba się liczyć z rajdem po aptekach w celu jej wykupienia. Teoretycznie apteki mają obowiązek posiadać pełny asortyment leków, ale przepisy umożliwiają zwolnienie z obrotu silnymi lekami przeciwbólowymi. Część aptek z takiego zwolnienia korzysta, z uwagi na niezliczone wymagania dotyczące warunków sprzedaży takich środków.
Lekarze także niechętnie sięgają po recepty różowe, bowiem wypisanie leku Rpw jest obwarowane licznymi przepisami. Biuro prasowe Narodowego Funduszu Zdrowia poinformowało redakcję „Pulsu”, że w całej Polsce recepty różowe pobrało w bieżącym roku 13 189 podmiotów działalności leczniczej (czyli przychodni, szpitali, hospicjów, poradni podstawowej opieki zdrowotnej itp.). Liczba lekarzy z tzw. umowami indywidualnymi (włączając emerytów i rencistów), którzy pobrali recepty różowe, to 17 059.
Ponieważ tylko liczbę osób cierpiących z powodu bólu nowotworowego szacuje się w Polsce na 200 tys., zatrważa kolejna dana otrzymana z funduszu: w zeszłym roku wykazano realizację 292 636 recept różowych (NFZ nie dysponuje informacją o zrealizowanych receptach pełnopłatnych).
Po ostatnim proteście wciąż stosunkowo wielu jest lekarzy, którzy nie podpisali umów o wystawianie recept refundowanych. Ci, choć mają prawo wypisania recepty różowej, nie będą w stanie tego zrobić, bo nie otrzymają bloczku takich recept. Goszczący na posiedzeniu Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie zastępca dyrektora Departamentu Gospodarki Lekowej w NFZ Andrzej Śliwczyński przyznał, że w tym aspekcie istnieje kolizja przepisów. Marek Balicki tę kolizję nazywa po prostu niezgodnym z konstytucją ograniczeniem prawa wykonywania zawodu. Nie ma bowiem w Polsce nakazu praktykowania jako lekarz ubezpieczenia zdrowotnego.
NFZ w tej kwestii wykazuje optymizm, dając do zrozumienia, że wkrótce przepisy zostaną zmienione w celu wyeliminowania tej kolizji. Odpowiedź biura prasowego Ministerstwa Zdrowia studzi jednak ten optymizm.
MZ potwierdza, że jedynie lekarz ubezpieczenia zdrowotnego ma prawo leczyć swojego pacjenta przeciwbólowo środkami Rpw. W piśmie nadesłanym w odpowiedzi na zadane przez „Puls” pytanie czytamy: „Druki recept różowych mogą być wydawane nieodpłatnie przez oddziały wojewódzkie Narodowego Funduszu Zdrowia wyłącznie osobom uprawnionym, o których mowa w art. 2 pkt 14 Ustawy z 12 maja 2011 r. o refundacji leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych (DzU nr 22, poz. 696, z późn. zm.), czyli lekarzom objętym systemem świadczeń opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych”.
Dalej jest tylko lepiej: „Dodatkowo, biorąc pod uwagę przepisy Ustawy z 29 lipca 2005 r. o przeciwdziałaniu narkomanii (DzU nr 179, poz. 1485 z późn. zm.) oraz skalę niepokojących sygnałów napływających z oddziałów NFZ, w sprawie wystawiania przez nieupoważnionych lekarzy (spoza systemu ubezpieczenia zdrowotnego) recept różowych z zaznaczonym poziomem odpłatności, niezbędne jest sprawowanie bezwzględnego nadzoru nad tego typu drukami recept” (podkreślenie J.W.).
Z pisma biura prasowego można się jeszcze dowiedzieć, że leki Rpw są środkami silnie działającymi, w związku z tym należy nad nimi sprawować wzmożony nadzór, a przepisy są na razie analizowane w celu „ewentualnej zmiany”.
Odpowiedź ta jest tym bardziej zaskakująca, że w corocznym obszernym raporcie Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii Polska nie jest nawet wzmiankowana w kontekście nadużywania narkotyków wypisanych na nielegalną receptę. Uzależnienie od opiatów wykazuje tendencję spadkową. W większości przypadków dotyczy przemycanej z Afganistanu lub produkowanej w Polsce heroiny, a nie plastrów z morfiną kupowanych na receptę.

Justyna Wojteczek

Archiwum