30 września 2019

Stop hejtowi!

Żyjemy w czasach, gdy jednym kliknięciem można zrujnować karierę, zdrowie, życie. Hejtowanie jest na porządku dziennym i miewa dramatyczne skutki. Hejt nikogo już nie dziwi, wręcz traktowany jest jak nieodłączny element internetowej aktywności.

Hejterzy siedzą przed ekranami swoich komputerów i zgrywają ekspertów. Wygłaszają sądy, obrażając, szydząc, szkalując oraz podsycając agresję. Fachowa wiedza medyczna mylona jest z diagnozami „doktora Google’a”.

To o wiele więcej niż negatywne wypowiedzi, to w wielu przypadkach łamanie prawa, na które nie można się godzić. Dlatego Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie mówi „stop”
i reaguje.

NASZE DZIAŁANIA

Nie czekaj, reaguj!

Nie hamując hejtu, dajemy na niego przyzwolenie. A w służbie zdrowia hejt może mieć poważne konsekwencje dla ludzkiego życia. Dlatego nie można na to pozwolić.

Okręgowa Izba Lekarska w Warszawie zachęca do zgłaszania hejtu, by móc pociągnąć hejterów do odpowiedzialności lub chociaż zablokować ich szkodliwą aktywność. Powołaliśmy w izbie Zespół Szybkiego Reagowania na Hejt w Internecie. Wystarczy zgłosić przypadek hejtującego komentarza, który łamie prawo pod adresem: hejt@oilwaw.org.pl.

Od chwili startu kampanii „Stop hejtowi” (11 maja) do końca lipca pod ten specjalnie uruchomiony adres e-mailowy wpłynęło 11 zgłoszeń obraźliwych i łamiących prawo komentarzy i postów. Tego typu naruszenia zgłosiło 50 lekarzy. OIL w 1 sprawie zwróciła się do prokuratury, a w 2 skierowała oficjalne pismo do Facebooka. Ponadto do Rady Etyki Mediów wystosowane zostało pismo dotyczące zmanipulowanych informacji prasowych. Oprócz Zespołu Szybkiego Reagowania na Hejt w Internecie aktywnie działa m.in. Zespół ds. Monitorowania Naruszeń w Ochronie Zdrowia i Rzecznik Praw Lekarza.

Słowa – mało powiedziane

Pierwsza reakcja OIL dotyczyła Wirtualnej Polski, na portalu której pojawiało się wiele skarg ze strony lekarzy. Rzecznik Praw Lekarza OIL w Warszawie Monika Potocka wezwała WP do usunięcia obraźliwych i łamiących prawo komentarzy pod tekstem: „Trafiła na SOR z udarem, teraz walczy o życie. Ruszyła zbiórka dla ciężarnej Pauliny”.

Fala łamiących prawo komentarzy miała miejsce w przypadku Szpitala Dziecięcego im. prof. Jana Bogdanowicza przy ul. Niekłańskiej w Warszawie w związku z głośną sprawą zmarłego 11-miesięcznego Szymona z Radomia. Dziecko przebywało w placówce od stycznia z nieodwracalnym uszkodzeniem układu nerwowego. Przyczyny stanu chłopca rodzice doszukiwali się w szczepionce przeciwko pneumokokom. Słuszność takiej tezy potwierdzały środowiska antyszczepionkowe oraz część mediów. Szybko wykluczono, że powodem choroby dziecka była szczepionka, co potwierdziły wyniki badań genetycznych i o czym na Facebooku pisali jego rodzice. Z uwagi na tajemnicę lekarską lekarze nie mieli możliwości upublicznienia szczegółowych informacji o chłopcu. Sytuacja sprzyjała rozprzestrzenianiu się fałszywych teorii, czego konsekwencją było utrudnianie pracy lekarzom przez agresywnie zachowujące się osoby, w tym ich wtargnięcie na oddział intensywnej terapii.

Spirala nienawiści

W internetowych komentarzach, dotyczących przede wszystkim ordynator oddziału, pojawiały się życzenia śmierci, obelgi, groźby.

„Właśnie zbudowałem nowy prezent dla pani ordynator, mam nadzieję, że się wam podoba Szymon walcz” (wpis z grafiką przedstawiającą szubienicę). „Jeśli Szymonowi by coś się stało, a byłby moim synem, wybiłbym wszystkich lekarzy z tego szpitala. I policja by nie pomogła”.

„Wy jesteście organizatorami, róbcie jak uważacie, gdyby o moje dziecko chodziło, atakowałabym wszystkich, włącznie z ordynatorką, która miałaby nóż przyłożony do gardła i nawet nie po to, żeby krzywdzić, po to, żeby ofiara była na cały kraj”.

Pod takimi wpisami pojawiały się reakcje w postaci „lajków”, co świadczyć może o co najmniej aprobacie dla mowy nienawiści zawierającej groźby.

Prezydium Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie zaapelowało o zaprzestanie działań mogących prowadzić do destabilizacji pracy Oddziału Intensywnej Terapii i całego szpitala przy ul. Niekłańskiej w Warszawie. Zaprotestowaliśmy wobec prób zastraszania kadry medycznej, internetowemu hejtowi oraz nieuprawnionemu wtargnięciu na oddział agresywnych osób w czasie dyżuru medycznego. Zaapelowano o niezakłócanie personelowi medycznemu wykonywania obowiązków zawodowych. Ponadto podjęto kroki prawne, zwracając się do prokuratury.

Wydarzenia były komentowane w mediach, w sprawę zaangażowali się również politycy. Chwytliwe w tym kontekście były teorie antyszczepionkowców, wybijające się w przekazach medialnych. Okręgowa Rada Lekarska zareagowała na program „Alarm” wyemitowany w TVP1 24 czerwca. Po emisji materiału odniosła się do „manipulacji polegających na prowadzeniu narracji w programie »Alarm« w sposób, który sugerował związek przyczynowo-skutkowy między podaniem szczepionki przeciw pneumokokom a ciężkim stanem zdrowia Szymona D. – zmarłego pacjenta Szpitala im. Jana Bogdanowicza przy ul. Niekłańskiej w Warszawie”.

Nie! dla szkodliwej narracji

W swoim stanowisku ORL podkreśla, że w programie zaprezentowane zostały jedynie poglądy ruchów anty-szczepionkowych, reprezentowanych niejednokrotnie przez osoby nieposiadające wykształcenia medycznego, a ponadto wskazano na nieracjonalne komentarze i nadużycia opinii. ORL zwróciła uwagę, że najważniejsze światowe organizacje zajmujące się tematyką zdrowia podkreślają, iż korzyści płynące ze szczepień wielokrotnie przewyższają związane ze szczepieniami ryzyko. „Forma narracji, przedstawiająca poglądy tylko jednej strony, z pominięciem komentarza ekspertów, może powodować zmniejszenie odsetka osób zaszczepionych w populacji oraz spadek zaufania do personelu medycznego, co stanowi istotne narażenie interesu społecznego oraz bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa zdrowotnego obywateli naszego kraju” – przestrzega Okręgowa Rada Lekarska, jednocześnie wzywając do zaprzestania antagonizowania pacjentów i lekarzy zarówno przez organizacje antyszczepionkowe, jak i media. Rada Etyki Mediów skrytykowała TVP za „naruszenie zasad prawdy i obiektywizmu przez jednostronne przedstawienie śmierci Szymona”. Co do samych ruchów antyszczepionkowych, REM zwróciła uwagę, że „stanowią realne zagrożenie dla zdrowia publicznego”.

Szum dezinformacyjny

Zasięg oddziaływania mediów jest bardzo szeroki, mają dużą siłę, więc rolą dziennikarzy, misją środków masowego przekazu powinno być odpowiedzialne i rzetelne informowanie o faktach. W przypadku kierowania się przez tradycyjne media tymi zasadami możliwości dla hejterów i pseudoekspertów są ograniczone. Jednak Internet stanowi ogromne pole do popisu. Dopóki internetowi hejterzy czują się bezkarni, nie przestaną hejtować i Internet będzie dla nich miejscem aktywności i wpływów.

Internet jest dla wielu źródłem wiedzy, wręcz jej kopalnią. Wiele osób podchodzi do niego zbyt lekko i bezkrytycznie. Odpowiedzi otrzymujemy od ręki, możemy je sobie nawet dobrać pod kątem naszego światopoglądu. Internet jest wspaniałym narzędziem, które zmieniło świat, bez którego nie wyobrażamy sobie postępu, które wrosło w niemal każdą sferę naszego życia. Hejt jest niestety zmorą Internetu, z którą warto podjąć walkę. Reagowanie na hejt to podstawa walki z nim. Patrząc na problem hejtu szeroko, należy dużo mówić o nim jako o zjawisku. Mówić o jego konsekwencjach, uświadamiać funkcjonujące mechanizmy.

Pierwszym elementem kampanii „Stop hejtowi!” jest zachęcanie do niepozostawania biernym wobec hejtu. Jednocześnie warto przy każdej okazji wyczulać społeczeństwo na zjawisko hejtu. W dobie dostępu do wielu przeróżnych informacji trudno poruszać się wśród newsów o wysokiej i zerowej wartości, trudno je filtrować. Do tego dochodzi pośpiech i naturalna skłonność do upraszczania i interesowania się tym, co sensacyjne. Hejt wymierzany w lekarzy powoduje, że pacjenci niekiedy ulegają hejterskim sloganom i kreowanym na ich podstawie stereotypom. Rodzi się wówczas negatywny wizerunek lekarza. Pacjent, idąc do lekarza, za każdym razem weryfikuje prawdziwość tego wizerunku. W tym bezpośrednim kontakcie, w sytuacji postawienia diagnozy, leczenia choroby, pacjent oczekuje jak największej ilości informacji oraz poczucia, że lekarz troszczy się o jego zdrowie i że można mu zaufać. Z punktu widzenia lekarza pewne rzeczy są oczywiste. Pacjent do zagrożenia swego zdrowia czy życia podchodzi bardzo emocjonalnie. Nie jest możliwe szybkie wytłumaczenie mu wszystkich medycznych niuansów, ale odpowiedzi na niekiedy banalnie nawet brzmiące pytania oraz nakreślenie obrazu sytuacji mogą sprawić, że po wyjściu z gabinetu nie będzie próbował szukać porad w Internecie, a przynajmniej do zamieszczonych tam treści podejdzie z rozwagą. Taki pacjent może nie ulegnie hejtowi i może sam nie będzie hejtować. Może będzie propagować pozytywny przekaz. Gorzej jest w przypadku osób, które nie weryfikują hejtu, nie mają do czynienia z obiektami hejtu ani z hejtowanymi sytuacjami, lecz bezmyślnie go powtarzają. Hejt bezwzględnie wymaga więc reakcji.

Hejt a odporność

Perspektywa jest nieco inna, gdy hejt pozostaje w sferze abstrakcyjnej i nie dotyczy bezpośrednio mnie. Gdy ja jestem obiektem hejtu, nieco inaczej na niego patrzę. Różna jest odporność na krytykę, nawet tę konstruktywną, więc tym bardziej różnie bywa z hejtem. Nawet przekonanie o bezsensie, nieprawdziwości i absolutnej niesłuszności słów kierowanych przez hejtera nie sprawia, że hejt jest bez znaczenia. Bo nie jest w porządku, gdy idea pracy lekarza jest podważana. Gdy podważane są kompetencje, lata nauki, doświadczeń, autorytet, składana przysięga oraz przede wszystkim dobra wola, stanowiąca podstawę pracy lekarza.

Relacja lekarz – pacjent musi opierać się na zaufaniu. Hejt wyklucza to zaufanie. Jego konsekwencje ponoszą zarówno lekarze, jak i pacjenci. Gdy chodzi o ludzkie życie, nie powinno być miejsca dla hejtu. Ważne jest mówienie „stop”. 

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum