9 marca 2017

Katalog doktor Jolanty

JĘZYK NASZ GIĘTKI

Prof. Piotr Müldner-Nieckowski

 Jolanta Zaręba-Wronkowska (ur. 1937  w Milanówku, zm. 2012 r. w Warszawie) pracowała jako lekarz m.in. w warszawskiej filharmonii. Była pisarką, zdolną poetką. Namówiła mnie przed laty, żebym poszedł z nią do redakcji „Pulsu”, grzecznie przedstawił się pani redaktor naczelnej Ewie Gwiazdowicz-Włodarczyk i zaproponował stworzenie rubryki językowej. I rubryka, jak widać, jest. Mija pięć lat od śmierci Doktor Joli, zajrzałem więc do starych listów i znalazłem wykaz błędów językowych, które mi kiedyś podsunęła do omówienia. Trzeba przyznać, że oko miała świetne i wrażliwość językową też nie od parady, bo ten katalog jest bardzo trafny i nic nie stracił na aktualności. Pisała: „Drogi Piotrze! Martwi mnie stan polszczyzny, a Ty, nietypowy internista (tak jak ja), ucząc i stojąc na straży naszego pięknego języka, możesz zrozumieć moje obawy. Gdy miałam pięć lat, byłam z tatą lekarzem u zaprzyjaźnionego szewca sąsiada. Proszę wziąść te buty, panie doktorze, rzekł pan Stanisław. Nie wytrzymałam: Mówi się wziąć! Skonfundował się poczciwy człowiek i rzekł: Drogie dziecko, ciebie miał kto uczyć pięknie mówić, ja nie miałem takiej szansy”. Wymieniła m.in. takie wyrazy i wyrażenia: nie mieć wiedzy [poprawnie: nie wiedzieć], coś się zadziało [stało się], przyjacielom [przyjaciołom], zabezpieczyć [niepoprawne w znaczeniu ‘zapewnić, zapłacić’], pieniążki [pieniądze], półtorej roku, półtorej litra [półtora], kobiety z dziećmi bez męży [mężów], ocenny opis [ocena], zła filozofia robienia czegoś [niepoprawne w znaczeniu ‘zły sposób’], puszka z pandorą [mitologiczna puszka Pandory], karają [karzą], wygooglować [znaleźć w Internecie], formułowanie rządu [formowanie, tworzenie], szacun [szacunek], ludzie rozumią [rozumieją], dalej kontynuować [kontynuować; znaczenie słowa ‘dalej’ już jest zawarte
w ‘kontynuować’], dwie (trzy!) alternatywy [alternatywa to ‘możliwość wyboru jednego z dwojga’, więc jest jedna], rzeczywistość skrzeczy [to z „Wesela” Wyspiańskiego, gdzie jako żywo skrzeczała pospolitość!], dokładnie [niepoprawne w znaczeniu ‘oczywiście; tak’], na dzień dzisiejszy [niepoprawne w znaczeniu ‘dziś, dzisiaj’]. I wiele innych. Duża dawka, każdy przyzna, ale przecież nie są to wszystkie błędy, które wciąż można zauważyć w prasie, radiu, telewizji, a nawet w tekstach naukowych nadsyłanych do czasopism. Nie bez kozery stworzono słowniki ortoepiczne, poprawnościowe, na przykład „Słownik poprawnej polszczyzny PWN”.  Jolanta Zaręba-Wronkowska nie chodziła ze słownikiem w torebce, bo księga taka waży kilogram, uważała natomiast, że języka, szczególnie rodzimego, należy się uczyć stale, zawsze. Jako osoba dojrzała nie zalecała poprawiania wszystkich, którzy nieładnie mówią, bo nie jest to ani eleganckie, ani miłe. Powinno się kontrolować przede wszystkim mowę swoją, teksty własne. Mawiała: chodzi o to, żeby był powód, aby inni uczyli się języka od ciebie. ■

Jolanta Zaręba-Wronkowska, „Córka Arcimbolda” (gwasz)

Marii w hołdzie, największej uczonej świata

Zdejmuję z ciebie fartuch,
stoisz w drzwiach
w czarnej sukni.
Wyrzucam za okno
laury i dyplomy.
Wynoszę twoje krzesło
z przyjęcia u króla.
Biegniesz boso przez wydmy
z Ewą i Ireną.
Zabieram ci żałobne welony,
jeszcze będzie miłość,
a ty Mario pofruniesz,
omijając uran,
śladem rowerów
z podróży poślubnej
do róż kwitnących
u rodziców Piotra.

Forum dyskusyjne - napisz komentarz

Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.

Archiwum