29 czerwca 2014

Boję się Pana Boga i rozlanego zapalenia otrzewnej

Z mediatorem Okręgowej Izby Lekarskiej w Warszawie prof. Krzysztofem Bieleckim rozmawia Justyna Wojteczek.

Jak pan sobie wyobraża mediowanie między stronami?
Będę się starał negocjować zgodnie z procedurą, a co najważniejsze – mam bagaż doświadczeń wynikający z mojej 52-letniej pracy lekarza. W książce o negocjacjach i mediacjach wyczytałem, że konflikt przypomina spotkanie na wąskiej drodze dwóch ciężarówek z dynamitem. Która się ma wycofać? I jak? Bo jeśli żadna, to dojdzie do katastrofy. To trudne sprawy. Mam nadzieję, że pomoże mi w ich rozwiązywaniu moje doświadczenie lekarza, który poznał smak zarówno sukcesów, jak i porażek.

Pewnie trafiać do pana będą – jako do mediatora – także sprawy konfliktów między lekarzami.
Zacznę wtedy od przyrzeczenia lekarskiego. I będę uważnie słuchał obu stron, ale najpierw oddzielnie. Muszę być obiektywny aż do bólu. Będę próbował wybadać, jakie priorytety mają strony. Być może trzeba będzie dokonać konfrontacji. Niekiedy trzeba też będzie upublicznić konflikt dla dobra jego rozwiązania. Myślę, że przyda się tu moje doświadczenie jako chirurga, bo chirurg musi dostosować swoje działanie do tego, co zastaje w jamie brzusznej w przypadku ostrej choroby któregoś z narządów.

Znany jest pan z odważnych deklaracji…
Pewnie dlatego, że w życiu boję się tylko Pana Boga i rozlanego zapalenia otrzewnej u chorego. Przez lata pracy miałem i sukcesy, i niepowodzenia. Nauczyłem się zarówno pokory, jak i dystansu do tego, co robię, a chirurgia jest moim życiem.

Czy lekarz to po prostu zawód?
Nie – to jest powołanie i służba. Zgadzam się z takim powiedzeniem: „medycyny można się nauczyć, ale lekarzem trzeba się urodzić”. Uważam, że podczas egzaminów na medycynę powinno się sprawdzać nie tylko wiedzę kandydata, ale i jego cechy osobowości oraz predyspozycje do tego powołania.
Trudno zresztą nazwać coś zawodem w sytuacji, gdy wykonuje się go przez 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu i 12 miesięcy w roku. Nie mogę przejść obok człowieka na ulicy, który właśnie potrzebuje mojej pomocy. Nawet kiedy odpoczywam, odbieram telefon od pacjenta lub jego rodziny. Czy mogę wtedy powiedzieć, że w tej chwili przestałem być lekarzem?

Publicznie przyznał się pan do przegranej z pacjentem sprawy.
Przez lata pracy pozbyłem się nabożeństwa do własnej osoby. Wiem, że wielu lekarzy nie dożywa momentu tej pokory, a sukces zawodowy i finansowy traktują jak uzyskanie prawa do poczucia wyższości. Tak nie jest. Powinniśmy być dobrymi ludźmi. Tak, jak powtarzał Władysław Biegański – nie będzie dobrym lekarzem, kto nie jest dobrym człowiekiem. Lekarz powinien być apostołem ufności, a nie zwątpienia.
Oprócz sukcesów miałem też niepowodzenia. Nie boję się przyznać do porażki. Niedawno zdarzyło mi się powikłanie. Poszedłem do pacjenta i powiedziałem mu: – Stało się coś, co nie powinno się zdarzyć. Nie chciałem tego zrobić. Postaram się uczynić wszystko, aby naprawić niepowodzenie.

Jak to przyjął?
Zrozumiał. Jestem z nim w stałym kontakcie, staram się mu pomóc. Powikłania się zdarzają. Nie można wtedy pacjenta zostawić samego. Lekarz powinien umieć przepraszać. Szpitale są ubezpieczone, my jesteśmy ubezpieczeni. Nie chodzi o to, żeby lekarza dodatkowo karać, bo samo powikłanie jest zawsze karą. Ale pacjent cierpi, więc naszym obowiązkiem jest naprawienie szkody i zadośćuczynienie za to dodatkowe cierpienie. Moim zdaniem lekarza można karać jedynie za brak dostatecznej staranności w tym, co robi. Współodczuwanie i wiedza jest gwarantem powodzenia lekarza. Chciałbym, aby jak najmniej spraw związanych z konfliktami między lekarzami trafiało do mnie jako mediatora. Dbajmy o godność stanu lekarskiego. Dbajmy o godność naszych chorych. Spróbujmy mniej wymagać od świata, a więcej od siebie.


Prof. Krzysztof Bielecki został wybrany na funkcję mediatora OIL w Warszawie. Jest chirurgiem ogólnym oraz specjalistą chirurgii onkologicznej. Tę drugą specjalizację uzyskał w 72. roku życia, po złożeniu egzaminu państwowego. Jest członkiem chóru OIL w Warszawie „Medicantus” i chóru Surma – śpiewa basem. Jest miłośnikiem Czarnej Hańczy i Buska Zdroju.

MEDIACJA
Na mocy art. 113 ustawy o izbach lekarskich w czasie postępowania wyjaśniającego rzecznik odpowiedzialności zawodowej albo – w czasie postępowania przed sądem – sąd lekarski może z inicjatywy stron lub za ich zgodą skierować sprawę do mediacji między pokrzywdzonym a obwinionym. Mediacja nie może trwać dłużej niż dwa miesiące. Czasu tego nie wlicza się do czasu postępowania wyjaśniającego. Mediację prowadzi wybrany na okres jednej kadencji przez okręgową radę lekarską mediator – lekarz godny zaufania. Mediatorem nie może być członek sądu lekarskiego, rzecznik odpowiedzialności zawodowej ani jego zastępca. Po przeprowadzeniu mediacji mediator sporządza sprawozdanie z jej przebiegu i wyników, które dołącza się do akt sprawy. Szczegółowe zasady działania mediatora określają przepisy art. 23a ustawy z 6 czerwca 1997 r. – Kodeks postępowania karnego (DzU nr 89, poz. 555 ze zm.) oraz rozporządzenie ministra sprawiedliwości w sprawie postępowania mediacyjnego w sprawach karnych z 13 czerwca 2003 r. (DzU nr 108, poz. 1020). Na ich mocy mediator:
1. otrzymuje informacje z akt sprawy „jedynie w zakresie niezbędnym do przeprowadzenia postępowania mediacyjnego”,
2. niezwłocznie po otrzymaniu postanowienia o skierowaniu sprawy do postępowania mediacyjnego nawiązuje kontakt z pokrzywdzonym i obwinionym, ustala termin i miejsce spotkania z każdym z nich,
3. przeprowadza z pokrzywdzonym i obwinionym indywidualne spotkanie i informuje ich o istocie i zasadach postępowania mediacyjnego oraz przysługujących im uprawnieniach,
4. przeprowadza spotkanie mediacyjne obu stron,
5. pomaga w sporządzeniu ewentualnej ugody,
6. sporządza sprawozdanie z przebiegu postępowania mediacyjnego oraz jego wyników.

jw

Archiwum